Każdy myśliwy wśród znajomych i kolegów z pracy jest traktowany jak ekspert od broni. Tak było również w przypadku 46-letniego łowcy, który pracował w niemieckiej firmie budowlanej…
Podczas prac rozbiórkowych w godzinach popołudniowych pracownicy tej firmy znaleźli w murze arsenał składający się z pięciu strzelb i dwóch pistoletów. Gdy przełożony polecił myśliwemu, aby zajął się transportem broni na policję bez głębszego zastanowienia wykonał zdanie.
W ocenie funkcjonariuszy w tym momencie doszło do złamania prawa, ponieważ broń była owinięta tylko w płótno, czyli była przewożona niezgodnie z przepisami. Kolejnym problemem był fakt, że pistolety były załadowane – choć ze względu na czas jaki przebywały w skrytce, nie mona było ich rozładować. Niemniej jednak policja uznała je „za gotowe do użycia”, a przewożenie załadowanej broni jest rażącym naruszeniem obowiązującego prawa.
Uczynnemu myśliwemu w konsekwencji odmówiono przedłużenia licencji łowieckiej i cofnięto licencje na broń. Uzasadnienie było bardzo proste…
Łowcy zdaniem policji brakowało niezbędnej wiarygodności, a jego zachowanie – zdaniem funkcjonariuszy – było nieodpowiedzialne. Myśliwy odwołał się od tej decyzji do sądu, który spojrzał na historię łagodniej. Decyzja o cofnięciu pozwolenia na broń została uchylona. W krótce ma zostać podjęta nowa decyzja o przedłużeniu licencji łowieckiej.
Musimy pamiętać, że jak każdy inny obywatel, nie mamy prawa przewozić „nielegalnej” broni. W takich przypadkach mamy obowiązek powiadomić policję i czekać na przyjazd funkcjonariuszy.