Czas szybko biegnie i za dziesięć miesięcy minie pięć lat od nowelizacji ustawy łowieckiej. W 2018 roku politycy „zjednoczonej prawicy” tak przy okazji postanowili sobie znowelizować ustawę o broni i wprowadzili dla myśliwych obowiązkowe badania lekarskie. Miłosz Kościelniak – Marszał próbował zbadać temat i zwrócił się z pytaniem do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, czy możemy wykonać badania w tym roku?
Wszyscy zdają sobie sprawę, że lekarze wykonujący badania nie będą w stanie przebadać 128 tysięcy myśliwych w ciągu trzech miesięcy. Resort odesłał mecenasa do Komendy Głównej, a ta odpisała, że nie odpowie na to pytanie.
Widocznie pismo mecenasa poruszyło sumienia policjantów i mamy pierwsze pismo zastępcy Komendanta Wojewódzkiego Policji z Wrocławia, który „podąża za potrzebą utrzymania płynnej współpracy”, więc poinformował zarządy okręgowe, że będziemy mieli tylko trzy miesiące na wykonanie badań i dostarczenie ich na policję…
Szykuje się istny armagedon. Tysiące myśliwych będzie się przepychało w kolejkach, albo podda się bez walki i zrezygnuje z łowiectwa. Politycy w 2018 roku dali się podpuścić przeciwnikom polowań. Wspomniany mecenas Miłosz Kościelniak-Marszał przeanalizował wszystkie wypadki jakie miały miejsce w ostatnich latach i potwierdził przypuszczenia, że żaden nie był związany ze złym stanem zdrowia myśliwego.
Podstawowy argument jakim posługiwali się nasi przeciwnicy – domagający się wprowadzenia obowiązkowych badań – okazał się zwykłym kłamstwem!
Pomimo wielu plotek, że przygotowywana jest przez posłów nowelizacja ustawy o broni i amunicji znosząca ten zapis… To w tym temacie nic się dzieje. Jak zwykle zostaliśmy sami na placu boju – bez żadnego wsparcia!