W naszym kraju zakończyliśmy okres polowań zbiorowych i Zarząd Główny PZŁ ogłosił koniec swojego „skoordynowanego programu” zwalczania afrykańskiego pomoru, który ograniczał się wyłącznie do zliczania zastrzelonych dzików. Nowych pomysłów partyjni komisarze nie mają.
W tym kontekście warto podglądać Niemców, którzy postawili na intensywne poszukiwanie padłych dzików wykorzystując do tego specjalnie do tego wyszkolone psy. W wydanym komunikacie potwierdzają, że szybkie odszukanie i utylizacja padłych dzików pozwoliło znacznie zmniejszyć nowe przypadki.
Liczebność dzików w zagrożonych strefach ma być ustalona z powietrza. Ocena zdjęć wykonanych z helikopterów ma służyć jako podstawa do planowania odstrzału i doprowadzenia do sytuacji, że w biała strefa wokół ognisk będzie wolna od dzików.
Nasze służby weterynaryjne wielkość odstrzałów sanitarnych wyznaczają po konsultacji z wróżkami. Choć należą się słowa uznania, że obecnie wykorzystywane są nasze psy ułożone do odnajdywania padłych dzików.
Pasjonat kynologii myśliwskiej Krzysztof Patalon nie znajdując poparcia u „naszego” łowczego Pawła Lisiaka stworzył samodzielnie zespół poszukiwawczy. W ciągu roku namówił do współpracy czterech przewodników, którzy razem posiadają obecnie sześć wyszkolonych psów.
Podczas ostatniej akcji zleconej przez wojewódzkiego lekarza przeszukiwano trudno dostępne tereny w powiecie jarosławskim i przemyskim. Odniesiono spektakularny sukces odnajdując 20 padłych dzików!
W sumie podczas pięciu akcji zespół Krzysztofa odszukał 40 martwych dzików lub ich szczątków. Ten wynik warto zestawić ze „skoordynowanym programem” ZG PZŁ, gdzie 149 tysięcy osób podczas grudniowych polowań zbiorowych odnalazło tylko 67 dzików…