Wszyscy mieliśmy nadzieję, że ministerstwo zapomniało o zmianie rozporządzenia. Naiwni myśleli, że Zarząd Główny dostarczył wyniki badań naukowych, a tym samym argumenty, aby nie zmieniać terminu otwarcia sezonu na kaczki.
Ministerstwo Klimatu i Środowiska dało wiarę przeciwnikom polowania, którzy od dawna postulowali o taką zmianę. Przywoływali zapisy unijnej dyrektywy ptasiej, która zobowiązuje państwa członkowskie do dostosowania okresów polowań na ptactwo do rozpoczęcia i zakończenia sezonu lęgowego.
Polski Związek Łowiecki nie zlecił przeprowadzenia badań naukowych w tym zakresie. Tak naprawdę poddaliśmy się przed walką, a łowczy krajowy – powoływany przez ministra – w imieniu Polskich myśliwych zgodził się na przesunięcie o dwa tygodnie terminu polowań. W zamian prosił o wydłużenie polowania do 15 stycznia, ale minister nie widział takiej potrzeby i termin zakończenia kaczych łowów wyznaczył na 31 grudnia.
W sierpniowym kalendarzu polowań pozostały nam jedynie grzywacze, na które nadal będziemy mogli polować od 15 sierpnia. Organizacje antyłowieckie odtrąbią jak zwykle sukces, ale musimy pamiętać, że ich celem jest zakazanie polowania.
Polski Związek Łowiecki musi jak najszybciej wyasygnować odpowiednie środki finansowe i stworzyć zespół badawczy, który dostarczy niezbitych dowodów kiedy kończą się lęgi grzywaczy i kaczek, a w przypadku tych drugich kiedy zaczynają sezon lęgowy, bo wszyscy mamy świadomość, że tą datą nie jest 1 stycznia.