Holenderski parlament – na wniosek Partii na rzecz Dobrostanu Zwierząt – uchwalił usunięcie zarówno zająca oraz królika z „listy gatunków łownych”. Przeciwnicy polowań przekonali polityków do takiej zmiany na podstawie zmiany „statusu” w „Czerwonej liście”. Rok temu zając i królik w Holandii został sklasyfikowany jako gatunek „potencjalnie zagrożony”.
„Czerwona lista” w żadnym kraju Unii Europejskiej nie ma statusu prawnego, a jest coraz częściej ustalana przez organizacje antyłowieckie. W Holandii szacunkowe dane o populacji zająca i królika z 2019 roku przeciwnicy łowiectwa porównali do stanu z 1950 roku. Królewskie Stowarzyszenie Holenderskich Myśliwych stanowczo sprzeciwia się takiej manipulacji i zaznacza w swoim oświadczeniu, że stany obydwu gatunków w ostatnim dwudziestoleciu są stabilne, dlatego planują decyzję swojego parlamentu zaskarżyć do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.
Kolejne doniesienia z poszczególnych krajów dobitnie świadczą, że europejska wspólnota tak naprawdę nie ma strategii w temacie ochronny przyrody. Skutkiem propagandowych akcji są pozorne działania i jałowe dyskusje oraz… Kolejne ograniczenia dla myśliwych. W Holandii można jeszcze polować tylko na 16 gatunków. Coraz mniej ludzi rozumie, że „skracanie” listy gatunków łownych nie poprawia warunków bytowania i nie zmienia stanu ochrony.
Nikogo nie powinno dziwić, że zaślepieni nienawiścią do myśliwych różnej maści obrońcy praw zwierząt tego nie ogarniają i sprytnie manipulują społeczeństwem. Przykre, że naukowcy coraz częściej wolą nie zabierać głosu w tej dyskusji obawiając się fali hejtu, a nasze środowisko… Przygląda się bezczynnie i nie umie udowodnić, że jesteśmy jedyną grupą społeczną, której zależy na czynnej ochronie przyrody.