Stosowanie w nocy nowoczesnych technologii przy redukowaniu populacji dzików jest dozwolone w kilku landach u naszych sąsiadów. Zastosowane zapisy w Badenii – Wirtembergii pozwalają jednak polować na wszystkie gatunki łowne. Jedynym ograniczeniem jakie przypadkowo pozostało ze „starego” prawa to, że łowca może go wykonać na 1,5 godziny przed wschodem i po zachodzie słońca.
Władze landu właśnie potwierdziły ten fakt, co wielu niemieckich myśliwych odebrało bardzo krytycznie. Podstawowe pytanie jakie należy jednak postawić to, czy używanie termo i noktowizji pozwala jeszcze mówić o polowaniu?
Właśnie mija pierwszy rok kiedy w naszym kraju legalnie możemy polować na dziki z użyciem tej technologii. Nie jest tajemnicą, że wcześniej wszelkiej maści nakładki, ale również same celowniki były najlepiej sprzedającym się produktem w sklepach myśliwskich.
Sztuczne światło
Wielu „zamożnych” myśliwych używało w łowisku „obserwacyjnych” urządzeń. Dzisiaj sprzęt mocno potaniał i większość z nas ma własne doświadczenia. Patrząc na nowe zwyczaje trudno się nie zgodzić z opinią, że nowoczesna technologia ma szansę całkowicie zabić ducha prawdziwego polowania.
Nikt nie miał żadnych złudzeń, że część „łowców” będzie wykorzystywać „technologię” nie tylko do dzików, co jest nieetyczne i powinno budzić powszechne obrzydzenie, ale…
Ekstremalna sytuacja związana z afrykańskim pomorem zalegalizowała te urządzenia i już tego nie zatrzymamy. Sztuczne światło jest i pozostanie w powszechnym użyciu.
Niesamowite szczęście?
W zeszłym roku kiedy w moim łowisku wprowadzono żółtą strefę postanowiłem sprawdzić skuteczność połączenia termowizji z noktowizją. Własne doświadczenia są najcenniejsze!
Pod amboną, na której siedziałem wyszła chmara jeleni. Niestety zapadający mrok całkowicie uniemożliwił ich rozpoznanie. Kolega miał pojedynczego dzika, ale w ostatniej chwili cofnął się i nie wyszedł na nęcisko.
Wsiadamy do samochodu w całkowitych ciemnościach. Mamy do dyspozycji ręczny termowizor i jeden z najtańszych celowników noktowizyjnych na broni. Na pierwszych łąkach mamy dużą watahę dzików. Idzie pod wiatr w kierunku wsi. Krótkie przegrupowanie i za 10 minut jesteśmy 40 metrów za dzikami. Strzał przeszywa mrok i ładujemy loszkę do bagażnika.
Na następnej łące stoi duży pojedynczy dzik. Podchodzimy, ale płoszy go koza, która właśnie wybiegła na środek pola. Rozstawiamy pastorał i czekamy, ponieważ w oddali słychać kolejne dziki. Stoimy 15 minut i… Spłoszony wycinek pokazuje się na ścianie lasu. Dystans 50 metrów. Strzał w serwer i ładujemy go do bagażnika.
Jadąc do chłodni strzelamy jeszcze trzy przelatki. Wszystkich nie jesteśmy w stanie wpakować do jednego auta. Dzwonimy po kolegę i w tym czasie ściągamy dziki do drogi. Objazd trwał dwie godziny. Łowczy twierdzi, że mielimy niesamowite szczęście.
Egzamin z etyki
Zgodnie z obowiązującym prawem odstrzał sanitarny nie jest polowaniem. Wiele postronnych osób, a nawet część myśliwych nie rozumie tego zapisu. Ja twierdzę, że podstawowe umiejętności podchodzenia zwierzyny, w połączeniu z opisywaną technologią nie daje żadnych szans dzikom, więc nie ma to nic wspólnego z polowaniem.
Termowizja doskonale się sprawdza w inwentaryzacji. W ciągu kilku godzin możemy zdobyć wiedzę, która w przeszłości była dla nas całkowicie niedostępna.
Czy potrafimy ją wykorzystać? To bardzo dobre pytanie, na które będziemy znali odpowiedź za kilka lat. Niewątpliwie mamy niesamowite narzędzie, ale teraz stoimy przed bardzo trudnym egzaminem!