Zjednoczona prawica w 2018 roku zmieniła ustawę łowiecką i odebrała myśliwym samorządność, ale również umożliwiła ministrowi środowiska uchylanie uchwał Naczelnej Rady Łowieckiej. Nie musieliśmy długo czekać, aby zobaczyć jak w praktyce będzie wyglądał nadzór polityków nad Polskim Związkiem Łowieckim.
W lutym 2020 dowiedzieliśmy się, że Minister Klimatu zakwestionował legalność wyboru prof. Pawła Piątkiewicza na prezesa NRŁ. Pismo podpisane przez Sekretarz Stanu Małgorzatę Golińską przywróciło na to stanowisko Rafała Malca. Ministerstwo swoją decyzję umotywowało brakiem w Statucie PZŁ literalnego zapisu o możliwości odwołania prezydium.
Taka ingerencja resortu nie mogła pozostać bez odpowiedzi. Mając pełną świadomość, że politycy mogą w ten sposób paraliżować w przyszłości działanie NRŁ. Paweł Piątkiewicz złożył skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, w której jednoznacznie wykazał, że Ministerstwo Klimatu, po pierwsze nie było właściwym organem do podjęcia takiej decyzji, a po drugie zmiany w prezydium były zgodne z ustawą, statutem i regulaminem NRŁ.
Ministerstwo prawdopodobnie zdawało sobie sprawę z tego, że jego uzasadnienie nie obroni się przed sądem. Chcąc opóźnić rozprawę przez trzy miesiące nie przekazywało akt sprawy do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie – całkowicie bezzasadnie powołując się na przepisy ustawy o zwalczaniu Covid-19.
Niestety tak w praktyce wygląda „dobra zmiana”. Na szczęście mamy jeszcze sądy. Jednak uzyskanie prawomocnego wyroku jest czasochłonne. Dokładnie po roku od wyboru nowego prezydium otrzymamy rozstrzygnie i dowiemy się czy ingerencja polityków była zgodna z ustawą łowiecką.