WildMen

Kadr z filmu Sudecka Ostoja

Łowczy na kolanach

Paweł Lisiak kolejny raz złamał prawo, a podczas konkursu dzikarzy odstawił noworoczną szopkę. Padł na kolana... i już się z nich nie podniesie.
Reklama

Paweł Lisiak zapisze się w naszej historii, jako najbardziej niekompetentny łowczy krajowy. Koledzy, którzy przeforsowali dwa lata temu jego powołanie na stanowisko łowczego krajowego chcieli dobrze, ale zrobili mu wyjątkową krzywdę.

Reklama

Nie miał żadnego doświadczenia i otoczył się osobami, które ciągną PZŁ w przepaść. Lista „grzechów” jest coraz dłuższa. Pan Lisiak chyba nie ma świadomości, że za wszystkie będzie musiał już niedługo odpokutować.

Kara będzie długa i bardzo bolesna, ponieważ „nasz” łowczy żyje w głębokim przeświadczeniu, że „reformuje” Polski Związek Łowiecki, choć nie ma na swoim koncie ani jednego sukcesu. Nawet poprawienie regulaminu konkursów i prób psów myśliwskich – który od czterech lat jest niezgodny z ustawą łowiecką – przerasta jego możliwości.

Reklama

Pełna kompromitacja

W polowaniu zorganizowanym podczas konkursu dzikarzy w naturalnych warunkach – ponieważ wspomniana ustawa zabrania ich organizacji w dziczych zagrodach – uczestniczyli wszyscy członkowie Zarządu Głównego PZŁ powołanego przez Solidarną Polskę.

Trudno powiedzieć, dlaczego działacze tej partii zamiast skupić się na pracy – nieustannie polują. Być może podświadomie czują, że już niedługo stracą pozwolenie na broń i wykorzystują każdą okazję…

Reklama

Szczerze mówiąc, myślałem, że „nasz” łowczy krajowy wyczerpał już repertuar wpadek i niczym nas nie zaskoczy. Przyznaję, że się grubo myliłem. Po strzeleniu dwóch dzików przed kamerami odegrał szopkę i padł na kolana odbierając złom od prowadzącego polowanie.

Nie mam pojęcia, co chciał tym gestem udowodnić, ale w ciągu pięciu minut sprawdziłem, że to jego „nowa” tradycja. Dotychczas odbierał złom zgodnie z naszymi tradycjami…

Reklama

Jeśli lubi taką pozycję, to jestem w stanie to uszanować, ale jako członek Zarządu Głównego Polskiego Związku Łowieckiego powinien wiedzieć, gdzie jest miejsce tego złomu. Niestety kolejny raz wszyscy członkowie ZG PZŁ publicznie się skompromitowali.

W trakcie dyskusji w mediach społecznościowych wielu myśliwych komentowało nieostrożne posługiwanie się bronią przez Pawła Lisiaka. Fot kadr z filmu Sudecka Ostoja

Paweł Lisiak i Damian Przestacki włożyli złom do kieszeni, a pani Ewa Kraska udekorowała nim szalik. Nie jestem ortodoksem i miałem to zdarzenie przemilczeć, ale kiedy zobaczyłem fotografię na stronie głównej PZŁ to uznałem, że ktoś działaczom Solidarnej Polski okupującym Nowy Świat musi przypomnieć fragment uchwały NRŁ z 2012 roku, która zatwierdziła „Zbiór zasad etyki i zwyczajów łowieckich”.

Zwyczaj dekorowania gałązką „złomu” honoruje myśliwego oraz jest wyrazem czci upolowanej zwierzyny grubej. „Złom” to odłamana (nieodcięta!) gałązka z drzewa lub krzewu charakterystycznego dla łowiska, w którym upolowano zwierza.

„Złom” na polowaniu zbiorowym zazwyczaj wręcza prowadzący polowanie, a na polowaniu indywidualnym myśliwy towarzyszący. W przypadku braku osoby towarzyszącej, myśliwy dekoruje zwierza „złomem”, a jego część zakłada na kapelusz.

Ceremoniał odbywa się bezpośrednio po upolowaniu zwierzyny, przed patroszeniem. Myśliwy staje od strony grzbietowej zwierza ułożonego tak, aby był widoczny otwór wlotowy kuli. Prowadzący ceremonię wkłada jedną część „złomu” zwierzynie do gęby (w przypadku dzika do gwizdu), jako „ostatni kęs”, drugą część kładzie w miejscu wlotu pocisku, a następnie odłamuje z niej kolejną część „złomu” umaczaną w farbie i podaje lewą ręką na kapeluszu, kordelasie lub nożu myśliwemu (który upolował zwierza).

Jednocześnie podaje mu prawą dłoń i życzy – Darz bór! Podczas wręczania złomu sygnaliści grają sygnał pokotu właściwy dla danego gatunku upolowanej zwierzyny grubej. Przy wręczaniu „złomu” za upolowanie drapieżnika nie należy wkładać do pyska ostatniego kęsa. Myśliwy nosi „złom” do końca polowania.

Szanowna Pani Ewo, Panie Pawle i Panie Damianie! Pamiętajcie, że takim zachowaniem kompromitujecie wszystkich myśliwych! Fot ze strony ZG PZŁ

Łamanie Statutu

Paweł Lisiak bardzo nieudolnie próbuje udowodnić, że konflikt, jaki obecnie istnieje pomiędzy Zarządem Głównym, a Naczelną Radą Łowiecką, nie jest jego winą. Opowiada dyrdymały o braku zrozumienia społeczników dla światłych „reform”, jakie chce wprowadzać w Polskim Związku Łowieckim.

Problem polega na tym, że działacze Solidarnej Polski uważają, iż jeśli nadzorującym ministrem jest partyjny kolega, to mogą bezkarnie łamać Statut PZŁ i ustawę Prawo łowieckie, a myśliwi powinni bić im brawo. Tymczasem wszystkie sprzeczne z prawem decyzje – wcześniej lub trochę później – oceni właściwy sąd i wyda sprawiedliwy wyrok.

Najnowszym pomysłem „naszego” łowczego jest reforma wypłacania wynagrodzeń. Paweł Lisiak nakazał łowczym okręgowym przesyłać odpowiednie kwoty na konto ZG PZŁ. Moim zdaniem to śmieszna i nieudolna próba schowania pod dywan „noworocznych” podwyżek, jakie miały miejsce w ZG PZŁ oraz bezprawnego wypłacania poborów „naszemu” łowczemu.

Przypominam, że prezes NRŁ Paweł Piątkiewicz jako pracodawca wręczył łowczemu zmianę warunków pracy i od grudnia kadry oraz księgowa może panu Lisiakowi wypłacić jedynie pięć tysięcy złotych. Wszystko wskazuje, że na Nowym Świecie doszło do kradzieży 25 tysięcy. Moim zdaniem prezes rady powinien ten fakt zgłosić do prokuratury!

Wyciąganie kasy

„Nasz” łowczy z dumą wszystkim opowiada, że jako wysokiej klasy menadżer „wyciągnął” Polski Związek Łowiecki z zapaści finansowej. Zapomina dodać, że bezprawnie ściąga środki, które powinny być wydatkowane w okręgach, a dodatkowo nakazuje swoim pracownikom regulować faktury Zarządu Głównego.

Ponoć zakup 90 stuł dla kapelanów oraz koszy prezentowych pokrył jeden z okręgów, który miał dodatni wynik na koniec roku i nieopacznie pochwalił się tą „dobrą” informacją przed Pawłem Lisiakiem. W siedzibie związku krążą plotki, że „nasz” łowczy szuka teraz chętnego do sfinansowania zakupu ołtarzy polowych…

W tym tygodniu została rozesłana informacja – jak zwykle bez żadnej podstawy prawnej – że zarządy okręgowe mają wpłacić 235 tysięcy za usługę przesyłania wspomnianych wynagrodzeń. Moim zdaniem Naczelna Rada Łowiecka powinna jak najszybciej uchylić tę kolejną bezprawną uchwałę!

Wielu moich znajomych zadaje pytanie, kiedy rozpadnie się Polski Związek Łowiecki? Czy nie powinniśmy zorganizować protestu? Być może warto pokazać „naszemu” łowczemu jak oceniamy jego działalność i 1 kwietnia spotkać się w Warszawie?

Reklama

ZAPRASZAMY DO ZAKUPÓW

Galeria zdjęć

Więcej artykułów