Pętla się zaciska nie tylko wokół finansów francuskich federacji łowieckich, które muszą płacić coraz wyższe szkody rolnikom, mając jednocześnie mniej myśliwych. Nie trzeba być jasnowidzem, aby przewidzieć, że większość krajów Unii Europejskiej będzie musiało się zmierzyć z tym problem.
Francuskie prawo, na którym opiera się system wypłaty odszkodowań pochodzi z 1968 roku. W tamtym czasie we Francji strzelano rocznie tylko 35 tysięcy dzików. Dziś na pokocie układanych jest prawie milion!
Myśliwi nie są w stanie przeprowadzić skutecznej redukcji. Wokół terenów, gdzie nie można polować pojawia się coraz więcej wielkoobszarowych gospodarstw rolnych. Według francuskiego związku łowieckiego (FNC) w sezonie 2019/2020 było 40 procent więcej zgłoszeń w porównaniu do sezonu 2014/2015.
Federacje myśliwych na poziomie departamentów (odpowiednik naszego powiatu) zostały stworzone przez państwo, aby zapobiegać szkodom i regulować populacje zwierzyny łownej. Szacowanie przeprowadza „powiatowa” komisja federacji łowieckiej, a wypłata odszkodowania następuje z opłat, jakie wpłacają myśliwi za licencje.
W obliczu eksplozji populacji dzików „powiatowe” struktury nie są już w stanie udźwignąć ciężaru szkód w uprawach rolnych. Podnoszenie opłaty za licencje przynosi odwrotny skutek. Wielu myśliwych rezygnuje z polowania i w kasie jest mniej środków.
Rocznie francuscy myśliwi wypłacają 80 milionów euro. Większość szkód powodują dziki, które ich zdaniem znajdują schronienie na terenach wyłączonych z polowania. W skali Francji to 30 procent, dlatego federacje łowieckie żądają rozciągnięcia odpowiedzialności finansowej na inne podmioty…
W latach 70. ubiegłego wieku ponad dwa miliony myśliwych strzelało średnio 36 tysięcy dzików rocznie. W ostatnim sezonie – gdy liczba myśliwych zmniejszyła się o połowę – odstrzelono ich ponad 700 tysięcy. Teza, że to nasze środowisko odpowiada za niekontrolowany przyrost dziczej populacji nie jest prawdziwa.
Niezależnie od kraju, na aktualną sytuację miały wpływ trzy czynniki. Pierwszy, choć nie najważniejszy, to wyjątkowo lekkie zimy, dzięki czemu większość warchlaków i młodych osobników przeżywa. Drugi, to niekorzystne zmiany w rolnictwie – większy areał przeznaczany jest na uprawę kukurydzy, co bezpośrednio ma wpływ na kondycję wszystkich kopytnych. Trzeci czynnik to zakaz polowania na coraz większej powierzchni.
W naszym kraju obserwujemy dokładnie taką samą sytuację. Ostatnim gwoździem do naszej trumny będzie dramatyczny wzrost cen nawozów i paliw, który bez wątpienia przełoży się na ceny płodów rolnych, a w konsekwencji na kwotę wypłacanych odszkodowań. Wszystkie koła łowieckie będą miały w nadchodzącym sezonie problemy finansowe!
Problem będzie narastał. Państwo, które chroni przyrodę ustanawiając parki narodowe, rezerwaty i wyłączając tereny podmiejskie (ponad 20 procent powierzchni naszego kraju) uniemożliwia redukcję nie tylko dzików.
Dodatkowo w wyniku wyroku Trybunału Konstytucyjnego parlament powiedział „A” – uznając prawo obywateli do zakazania polowania na swoich gruntach – i teraz rząd musi powiedzieć „B”, czyli przejąć wypłatę odszkodowań, jakie czynią dzikie zwierzęta (chronione i łowne) w uprawach rolników!