Jeśli w łowisku żyją choćby dwie pary kuropatw, to nie wolno wpuszczać wolierowych ptaków. To działanie przynosi więcej szkody niż pożytku!
Proces wymierania kuropatwy nastąpił kilkadziesiąt tal temu. To gatunek otwartej przestrzeni, gniazdujący na ziemi, który pisklaki wodzi wśród wysokich traw.
Stepowe pochodzenie pozwoliło kuropatwie bardzo łatwo przystosować się do środowiska rolniczego. Idealnym miejscem na gniazdo były miedze, a gęste uprawy zbóż zapewniały doskonałą osłonę przed drapieżnikami oraz zapewniały pożywienie.
Koniec kuropatwy
Rozwój rolnictwa w XIX wieku spowodował szybki wzrost populacji kuropatwy. Jednak w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX wieku nastąpiło gwałtowne załamanie liczebności nie tylko tego gatunku. Powodem były herbicydy. Chwasty – które wyeliminowali rolnicy – zapewniały pokarm dla pisklaków…
W kolejnych dziesięcioleciach sytuacja sie pogarszała. Rolnicy wprowadzili wielkołanowe uprawy, zlikwidowali miedze i wprowadzili środki ochrony roślin. Współczesne pola uprawne, to dla ptaków pustynia, na której nie ma jedzenia…
Kuropatwy utraciły bezpieczne miejsca do założenia gniazda oraz nie mają owadów, które są głównym pożywieniem dla pisklaków w pierwszym okresie życia. W przekształconym środowisku rolniczym również zimą nie mają naturalnego pokarmu oraz schronienia przed drapieżnikami, więc ich liczebność nie ma żadnej szansy na odbudowanie…
Szkodliwa „reintrodukcja”
Do napisania tego tekstu zmobilizował mnie nasz czytelnik, który pod tekstem na temat inwentaryzacji kuropatw napisał komentarz: „Jeszcze żeby tylko znaleźć sposób na namówienie oraz przekonanie zarządów kół łowieckich, że warto prowadzić reintrodukcję kuropatwy oraz dialog z rolnikami.”
Śledząc różne wypowiedzi można postawić tezę, że część myśliwych całym sercem wierzy w sens wpuszczania hodowlanych ptaków i odrzuca informacje, jakie prezentują naukowcy. Wyhodowane w wolierze kuropatwy nie mają żadnych szans na przeżycie w zdegradowanym środowisku!
Gdyby przyszłość tego gatunku miała zależeć od kupienia i wypuszczenia wyhodowanych ptaków, to w zachodniej Europie nie byłoby z tym żadnego problemu. Niestety taka „reintrodukcja” nie tylko nie pomaga, ale jest wyjątkowo szkodliwa!
Po pierwsze wpuszczając ptaki musimy mieć świadomość, że możemy wprowadzić do łowiska choroby, na które nasze kuropatwy – naturalnie występujące – nie zostały zaszczepione, wiec większość z nich padnie. Po drugie zwiększamy liczbę potencjalnych ofiar, które są łatwym łupem dla drapieżników, więc nasze działanie prowadzi do jeszcze większej presji na kury…
Komercyjne polowania
W Wielkiej Brytanii każdego roku wypuszcza się około 50 milionów bażantów, aby zrozumieć skalę tej „reintrodukcji” warto wiedzieć, że zaleca się wypuszczanie tylko 10 000 bażantów na jeden hektar łowiska/zagrody, aby hodowlane ptaki nie wpływały negatywnie na ekosystem…
Myśliwi w Anglii, którzy zajmują się prowadzeniem komercyjnych polowań doskonale wiedzą, że muszą zasilać łowiska przed każdym sezonem, ponieważ hodowlane ptaki NIE rozmnażają się w naturze!
Nie umieją założyć gniazda w bezpiecznym miejscu, a jeśli nawet wyprowadzą młode, to ich pisklaki umrą z głodu, bo nie ma owadów. Hodowlane ptaki nie umieją unikać zagrożenia ze strony drapieżników. Nie miały rodziców, którzy ich tego nie nauczyli, więc wcześniej lub trochę później zostaną zjedzone.
Trudne i kosztowne
Dzięki wspomnianym badaniom prowadzonym przez ostatnie 20 lat mamy niezbite dowody, że odbudowanie populacji kuropatwy jest jednak możliwe, ale wymaga przede wszystkim odtworzenia warunków, w których będą mogły funkcjonować.
Minimalna powierzchnia to około 200 hektarów, gdzie należy odpowiednio zagospodarować 10 procent, czyli 20 hektarów. Na tym obszarze sadzimy żywopłoty, których wysokość nie może przekraczać 180 centymetrów. Ich skład gatunkowy nie może być przypadkowy, ponieważ krzewy (nie drzewa) mają zapewnić osłonę, a ich owoce stanowić naturalną bazę żerową podczas zimy.
Następnie musimy stworzyć „banki owadów”, czyli miejsca do wodzenia pisklaków. Szerokość pasów powinna wynosić około 20 metrów, gdzie siejemy mieszanki traw i kwiatów. Nieustannie zwalczamy wszelkimi legalnymi sposobami drapieżniki…
Projekty badawcze były prowadzone w kilku europejskich krajach i dowiodły, że w tak zagospodarowanym łowisku w ciągu kilku lat osiągnie się wiosenne zagęszczenie w okolicach 20 kuropatw na 100 hektarów, a taki stan pozwala na łowieckie użytkowanie.