Odstrzał lisów przed okresem lęgowym przynosi zawsze podwójną korzyść. Z jednej strony teraz odstrzelone drapieżniki na pewno nie będą jeść młodych zajęcy, a z drugiej nie pozwolimy powiększyć naszej populacji o kolejne pokolenie!
Lisy kolonizują nowe tereny zimą. To wtedy rodzice „wyganiają” swoje młode ze swojego rewiru. Z jednej ambony – postawionej przy trasie migracji – możemy w tym czasie strzelić nawet kilkanaście osobników.
W statystycznym obwodzie łowieckim strzelamy około 29 lisów w sezonie, ale nie ma problemu i wskazać koła, gdzie odstrzał jest śmiesznie niski. To wspaniałe „ostoje” lisów, które nie pozwalają ograniczyć presji tego gatunku.
W tym kontekście warto spojrzeć na zachód. Wiosną 2020 roku w Niemczech żyło średnio nieco ponad 14 zajęcy na 100 hektarów, czyli o dwa więcej niż rok wcześniej. Oznacza to, że trend wzrostowy utrzymuje się u naszych sąsiadów od czterech lat!
To wstępne wyniki monitoringu opublikowane przez Niemiecki Związek Łowiecki (DJV). Od 2001 roku naukowcy na zlecenie myśliwych oceniają dane dotyczące zająca z obszarów referencyjnych rozsianych po całym kraju. Szaraki liczone są nocą przy pomocy reflektorów zarówno wiosną jak i jesienią.
Najwięcej zajęcy żyje w zachodniej części Niemiec. Zarówno na północnych nizinach jak i południowym pogórzu. Tam średnia wyniosła 18 sztuk na 100 hektarów! Sukces w pewnej części wynika z dobrej pogody w 2020 roku – podobnie jak w poprzednich dwóch latach – wiosna była sucha i ciepła.
Wszystkie badania udowadniają, że zwierzynie drobnej nie służy wielkołanowa gospodarka rolna, a szczególnie wielkie uprawy kukurydzy. Wszędzie brakuje miedz, żywopłotów i remiz śródpolnych, które dają osłonę i właściwe pożywienie.
Oprócz pogody i siedliska o przetrwaniu zwierzyny drobnej decyduje jednak przede wszystkim liczebność drapieżników. Głównym wrogiem zajęcy i ptaków gniazdujących na ziemi są właśnie lisy! Niemieccy myśliwi każdego roku strzelają i łapią w pułapki około 450 tysięcy tych drapieżników!
W naszym kraju te statystyki wyglądają bardzo słabo. W sezonie 2019/2020 odstrzelono tylko 153 tysiące lisów. To więcej o 7 tysięcy niż rok wcześniej, ale stanowczo za mało, żeby zające i kuropatwy mogły się odbudować w niekorzystnych warunkach środowiskowych.
Jeden z niemieckich myśliwych na swoim blogu chwali się, że strzela rocznie 60 lisów na 150 hektarach. W ciągu czterech lat liczba bażantów w jego łowisku się potroiła, a zajęcy podwoiła!