W ostatnich dziesięcioleciach wiele łowisk całkowicie zmieniło swój charakter. Z jednej strony zmiany, jakie zaszły w kulturze rolnej, negatywnie odbiły się na bioróżnorodności, ale z drugiej wiecznie zielone pola zapewniają zwierzynie kopytnej wysokoenergetyczne pożywienie.
Obwody łowieckie dodatkowo zyskały nowe tereny leśne i tym samym powiększył się znacząco areał bytowania dla zwierzyny grubej. Taki proces zazwyczaj cieszy myśliwych, ale zauważamy, że zalesianie terenów rolniczych i naturalna sukcesja niosą ze sobą również ograniczenie przestrzeni życiowej dla wielu cennych gatunków środowiska polnego.
Biolodzy prowadzą wiele badań nad wpływem tych nowych warunków bytowania na poszczególne gatunki. Wnioski dostarczają informacji, które mogą obalić wiele stereotypów, jakimi kierowaliśmy się nie tylko w łowiectwie.
Postęp techniczny daje dzisiaj naukowcom narzędzia, o jakich ich poprzednicy nie mogli nawet śnić. Dlatego wiedza, jaką otrzymujemy, pozwala na nowo zrozumieć przyrodę, a dzięki temu sprawniej zarządzać zasobami przyrodniczymi.
Smakosze ziół
Wydawało się wszystkim, że najlepiej poznanym gatunkiem łownym była sarna. Dzisiaj, dzięki badaniom, wiemy, że nie jest typowym mieszkańcem lasu. Spotykamy ją tam, ale tylko dlatego, że użytkowanie lasu, jakie prowadzi człowiek, tworzy środowisko, w którym sarny znajdują w środku lasu roślinność podobną do występującej na jego obrzeżach. Dlatego naukowcy skłaniają się do hipotezy, że to właśnie sposób prowadzenia gospodarki leśnej w głównej mierze determinuje wielkość populacji tzw. sarny leśnej.
Wbrew powszechnej opinii sarna nie przepada za lasem i również nie preferuje w swoim jadłospisie traw. Lista gatunków, którymi się odżywia, jest w rzeczywistości tak długa, że nie ma możliwości stworzenia jej dokładnego spisu. Dodatkowo rośliny preferowane w jednym siedlisku, w innym mogą zajmować ostatnie pozycje sarniego menu. Taka różnorodność w jadłospisie podyktowana jest głównie dostępnością żeru. Wbrew pozorom sarnom, tak jak nam, najbardziej smakuje to, co rzadko spotyka.
Wśród całej zwierzyny płowej sarna jest największym smakoszem wszelkich ziół. Jednak nie wszystkie rośliny, nie wszędzie i nie w każdym czasie są pobierane przez sarny w jednakowym stopniu. To zróżnicowanie wyboru może być związane z przyzwyczajeniem poszczególnych osobników albo być pochodną różnego składu roślin oraz ich różnych walorów smakowych i zapachowych w poszczególnych siedliskach.
W wypadku sarny obowiązuje jednak podstawowa zasada – wszelkie młode listki są łatwiejsze do strawienia i przez to bardziej preferowane. Świeża, młoda zieleń zawsze sarny przyciąga. Pierwsze listki i kwiaty wiosenne są zjadane szczególnie chętnie. Należą do nich między innymi mniszek, podbiał, miodunka i pierwiosnek.
Na terenach rolniczych dużą rolę odgrywają rośliny uprawne. Rzepak jest spożywany przez zwierzynę w czasie zimy i wiosną, ale potem znacznie traci na atrakcyjności z powodu „zdrewnienia”. Podobnie jest w wypadku słonecznika, groszku i lucerny, które są chętnie pobierane, gdy rośliny te są jeszcze młode. Spośród roślin łąkowych młoda, świeża koniczyna smakuje sarnom szczególnie. Równie chętnie wiosną spożywane są niemal wszystkie gatunki zbóż.
Ulubionym pożywieniem sarny są również miękkie pędy świerków, podobnie jak wiosenne pędy sosny i brzozy, którymi w innym czasie zwyczajnie gardzą. Tak samo jest w wypadku pozostałych gatunków drzew. Wiosną rządzi zasada: tam, gdzie sięgają pierwsze promienie słoneczne napędzające wegetację, tam zawsze spotkamy sarny.
Żołędzie i koniczyna
W szczytowym okresie wegetacji sarni stół jest bogato zastawiony. Przy tak dużym wyborze zwierzyna wybiera już tylko ulubione rośliny. Zboża nie cieszą się powodzeniem. Dopiero gdy dojrzeją kłosy, sarna znowu zaczyna się nimi interesować. Jednak jęczmienia, który ma długie i twarde „wąsy”, nie lubi. Z kolei ziarna owsa to dla sarny prawdziwy magnes.
Sarny są zdecydowanymi miłośnikami wszelkich roślin leczniczych i ziół jadalnych, takich jak rumianek, kminek, nać marchwi i pietruszki, kolendra, waleriana czy koper. Zakładając klasyczny ogród zielarski na terenie bytowania sarny, stworzymy na pewno bardzo atrakcyjne miejsce dla tej zwierzyny.
Również sady wiśniowe w okresie dojrzewania owoców znajdują się na czele miejsc preferowanych sarnich stołówek. Tymczasem tradycyjne łąki, ubogie w zioła, są przez nie w tym okresie raczej omijane. Jeśli spotkamy je w takich miejscach latem, jest to znak, że szukają tam przede wszystkim ziół i koniczyny. Latem pożywienie znajdują również na kwaśnych terenach i mokradłach porosłych turzycami, gdzie szukają roślin z jagodami.
W miarę procesu drewnienia zioła stają się coraz mniej atrakcyjne dla sarny. Żniwa mogą jednak wywołać tzw. stymulację wiosenną, przy której jeszcze przed zimą rżysko się zazieleni, oferując tym samym dobre świeże pożywienie.
Ważnym źródłem pożywienia w tym okresie będą nasiona i owoce, takie jak dąb, buk czy kasztanowiec. Sarny jednak preferują lżejsze owoce takich drzew, jak klon, jesion czy grab i to one jeśli są stanowią podstawę jesiennego pożywienia sarny. Zwłaszcza pojedyncze drzewa na terenach ubogich w inne pożywienie są dla zwierzyny bardzo interesującym miejscem.
Czas głodu
Od początku grudnia do marca zapotrzebowanie sarny na żer jest mniejsze. Niemieccy naukowcy postanowili dokładnie zbadać to zjawisko. Analizie poddano w sumie 220 saren, z czego 86 pochodziło z terenów leśnych i 134 z terenów rolniczych.
W obu typach siedlisk zawartość energetyczna karmy spada we wrześniu, ale jesienią szybko rośnie na terenach rolniczych. Aby zrekompensować różnicę, sarny żyjące w lasach muszą jeść więcej. Naukowców zaskoczył fakt, że jesienią i zimą żwacze „leśnych” saren nie zmniejszają się, a wręcz powiększają w porównaniu z latem. Udowodniono więc, że sarny wyrównują energetyczną różnicę między siedliskami ilością przyjmowanego pożywienia. Okazało się również, że sarny z terenów rolniczych w dzisiejszych czasach „nie zauważają” zimy. Spadek ilości energetycznego żeru nie został tam stwierdzony.
Niezależnie od pory roku siedliska na terenach rolniczych dostarczają sarnom więcej „przetwarzalnej” karmy niż środowiska leśne. Sarny z terenów rolniczych mają więc do dyspozycji więcej energii w pożywieniu niż te żyjące w lesie.
Dlatego na terenach rolniczych sarny można spotkać przez cały rok. Pola, na których uprawiane są rzepak i zboża ozime, działają jak magnes. Nawet przy dużej pokrywie śnieżnej niektóre partie pola są rozgrzebane i wyjedzone. Preferowane są jednak kapustne i zimowe odmiany buraków pastewnych. Zjadane są w tym czasie nie tylko części listne, ale też łodygi. Od stycznia do marca dużym powodzeniem wśród zwierzyny cieszą się buraki cukrowe. Na otwartych terenach ważne są także gałązki z wszelkich graniczących z tymi terenami żywopłotów i zagajników.
Sarny żyjące w lasach nie mają tak kolorowo. Udział ziół w ich zimowym pożywieniu siłą rzeczy drastycznie spada, a podstawą diety stają się pędy drzew i krzewów oraz krzewinki, wśród których do najważniejszych należą jagody, jeżyny i maliny, ale również inne liczne krzewy, przede wszystkim pozbawione kolców, takie jak trzmielina czy leszczyna.
Wśród krzewinek prym wiedzie pospolita jagoda. Najchętniej jest ona spożywana w maju, ale sporym powodzeniem cieszy się również w innych okresach. Jej jagody są zjadane w czasie późnego lata, a listki w miesiącach zimowych, gdy doskwierać zaczyna brak bogatych w białko ziół. Absolutnym zimowym hitem jest jeżyna, występująca w naszych rodzimych lasach w różnych odmianach. Brakuje jej tylko na bardzo ubogich i zaciemnionych terenach. Zimą listki jeżyny są dla sarny szczególnie atrakcyjne, ponieważ nie znajduje ona innego lekkostrawnego pożywienia. Podobnie jest z pędami maliny i jarzębiny, które należą do zimowych przysmaków.
Światło dla zwierzyny
Z analiz składu pokarmowego wynika, że dla sarny najważniejsze są miejsca z dużą ilością światła i świeżą zielenią. Łąka z ubiegłoroczną, starą trawą albo suchymi, łykowatymi badylami jest nieporównywalnie mniej atrakcyjna niż świeżo skoszona, na której dzięki dostępowi światła rosną młode rośliny. Jeśli chcemy skutecznie poprawiać nasze siedliska, to musimy odkrywać podłoże. Im bardziej las jest gęsty i zacieniony, tym mniej będzie w nim zwierzyny.
Ta zasada dotyczy również terenów polnych. Jeśli uda się namówić jakiegoś rolnika do pozostawienia wolnej niewielkiej przestrzeni na polu kukurydzy albo rzepaku, to jest duże prawdopodobieństwo pojawienia się tam nie tylko saren – to dla nich znakomita stołówka.
Jeszcze całkiem niedawno tereny rolnicze były dla wszystkich przeżuwaczy trudne do wykorzystania. Zwierzyna w czasie jesieni i zimy uzyskiwała z nich niewiele energii. Praktycznie już jesienią – ze względu na okres żniw – na polach nie znajdowała roślin, dzięki którym mogła wytworzyć rezerwę tłuszczową na czas zimy. Trudnym okresem był również początek wiosny, gdy na przełomie marca i kwietnia rezerwy były już wyczerpane, a metabolizm wzrastał. Puste pola i powolna wegetacja nie były w stanie dostarczyć wystarczającej ilości energii.
Transformacja, jaką przeszedł nasz kraj w latach 90. ubiegłego wieku, doprowadziła do głębokich zmian w gospodarce rolnej. Przede wszystkim znacząco wzrósł udział zbóż ozimych i udział poplonów. Dodatkowo zmiany klimatu spowodowały przesunięcie pór roku. Wiosna przychodzi wcześniej, a zimy są krótsze i zazwyczaj bezśnieżne.
Dlatego nasze obserwacje i badania biologów potwierdzają, że liczebność populacji (nie tylko sarny) wzrasta. Jeśli godzimy się na ten wzrost, by nie generować konfliktów z leśnikami i rolnikami, musimy zapewnić zwierzynie całoroczny dostęp do odpowiedniej, naturalnej bazy żerowej, która będzie odpowiadać specyficznym potrzebom energetycznym. A jeśli przy tym uda się nam wykorzystać wnioski płynące z badań oraz z obserwacji i zaspokoić indywidualne preferencje smakowe poszczególnych gatunków i populacji, tym lepiej!