Jesteśmy pod pręgierzem opinii społecznej, każdy nasz występek trafia do mediów i dewastuje nasz wizerunek. Organizacje antylowieckie, jak wilcze watahy wyczekują, aby ktoś nieopatrznie potknął się i zamieścił w Internecie kompromitujący film lub fotografię.
Sami też przemierzają lasy i szukają zepsutej karmy pod ambonami czy śladów farby, aby zarzucić niestosowanie się do zasad bioasekuracji. Z wielkim zaangażowaniem przeszkadzają w organizowaniu polowań i prowokują myśliwych do agresywnego zachowania – w wiadomym celu!
Szczególnie w obecnym czasie nie powinniśmy dawać im „paliwa” do ataków, a tymczasem…
Paśnik i lizawka
Kiedy przyszedłem na staż łowiecki, łowczy koła przydzielił mi paśnik, który miałem napełnić maliniakiem. Jako przyszły leśnik, podszedłem do tematu naukowo, sięgając do książki „Łowiectwo” Wiesława Krawczyńskiego, który polecał, aby wykorzystać do tego młode pędy maliny, ale również osiki, iwy i bzu koralowego.
Łowczy uznał to działanie, jako pójście na łatwiznę, ale nie mógł tego zakwestionować! W tamtych czasach jednak nikomu by do głowy nie przyszło wywożenie kukurydzy, buraków czy marchewki do lasu. Zbierało się żołędzie i kasztany! Nawet z perspektywy 30 lat, patrząc na taką działalność, nie można powiedzieć, że jest szkodliwa, ponieważ wykładana karma była w pełni naturalna.
Dzisiaj mamy wiedzę, którą jednak nie dysponował Krawczyński, Pasławski i wielu innych autorów podręczników dla myśliwych. Wiemy i mamy świadomość, że dokarmianie szkodzi zwierzynie!
Słabe trofea!
Doskonale wiedzą o tym nasi przeciwnicy i rozjeżdżają nas z dziką przyjemnością. Wyśmiewają się z niedouczonych łowców, którzy próbują tym działaniem chwalić się w sieci.
Zimowe dokarmianie jest szkodliwe szczególnie dla sarny. Badania naukowe potwierdziły, że pasza dla zwierząt gospodarskich bogata w skrobię powoduje kwasicę żwacza. Szybki rozkład węglowodanów prowadzi do powstawania dużych ilości kwasów tłuszczowych i kwasu mlekowego w żwaczu, co prowadzi do zapalenia jego błony śluzowej!
Konsekwencją zaburzenia równowagi kwasowo-zasadowej jest zmniejszona odporność na infekcje, uszkodzenie nerek, martwica kory mózgowej, ropnie wątroby i inne objawy, w tym słabsze trofea. Pamiętajcie! Podawanie nienaturalnej karmy wywołuje niechęć do jedzenia i śmierć! Jeleniowate, które zdechły z powodu ostrej kwasicy żwacza, najczęściej znajdowane są w pobliżu karmowiska!
Wolierowe ptaki
Nie mogę się nadziwić, że cały czas biadolimy i opowiadamy o złym wizerunku. Youtuberzy wzywają związek do działania, a sami pokazują chwilę później koło wypuszczające kuropatwy z kartonu.
Czy nikt z tych myśliwych, w tym łowczy okręgowy, który uczestniczy w tym „wsiedlaniu”, nie słyszał o badaniach naukowych, które wprost udowodniły, że to szkodliwe działanie!
Tak! Można wsiedlać hodowlane kuropatwy i zające, ale jeśli w łowisku nie ma ani jednej pary zdolnej do rozrodu. Oczywiście po odpowiednim przygotowaniu łowiska, na które składa się NIE TYLKO redukcja drapieżników.
Zgodnie ze sztuką, introdukcja NIE polega na otwieraniu kartonu z dziećmi myśliwych. Należy zbudować wolierę adaptacyjną, odtworzyć system miedz śródpolnych i posadzić remizy oraz żywopłoty. Postawienie budki przy trzcinowisku, w sąsiedztwie monolitycznego bezkresu pól upranych pozbawionych choćby jednego krzaczka, jest z góry skazane na niepowodzenie.
Introdukcja to ostateczność, ale w wykonaniu naszych łowców, to wyrzucanie pieniędzy w błoto. Jednak największym niebezpieczeństwem związanym z wypuszczaniem hodowlanych ptaków jest wprowadzenie do środowiska choroby, na które ptaki w wolierze zostały zaszczepione. Dzika populacja otrzymuje od nas w prezencie patogen, który najczęściej jest dla niej równoznaczny z wyrokiem śmierci!
Koleżanki i Koledzy!
Nie wiem, jak Wam to napisać, wiec po góralsku – prosto z mostu!
W wielu krajach europejskich zakazano dokarmiania i wypuszczania wolierowych ptaków. Nie dlatego, że nie lubią tam myśliwych. Takie działania są zwyczajnie szkodliwe dla przyrody!
Jeśli chcecie coś zrobić dla środowiska i zwierzyny drobnej, to… Strzelajcie drapieżniki, szczególnie wiosną. Namówcie rolnika, aby pozostawił metrową miedzę. Posadźcie żywopłot przy polnej drodze, kilka drzew owocowych albo kupcie jeden ar ziemi i zróbcie tam remizę.
Wasze bażanty, kuropatwy, zające i sarny znajdą tam schronienie i naturalne pożywienie zimą!