Czy nam się to podoba, czy nie otacza nas społeczeństwo, którym potrafią doskonale manipulować małe grupki krzykaczy!
Minister środowiska Kęstutis Mažeika na początku maja podpisał rozporządzenie, które zmieniało zasady polowania na Litwie. Większość zmian było pozytywnych dla środowiska myśliwych, co wywołało ogólnonarodowy atak histerii. Punktem zapalnym była legalizacja łuków.
Zieloni zarzucili media „śmiesznymi” zdjęciami, chcąc przekonać społeczeństwo, że łuk to narzędzie kłusowników, które służy do torturowania zwierząt. Trudno komentować poziom tej debaty, ale każdy średnio rozgarnięty człowiek powinien się zorientować, że zwierzaki z takimi obrażeniami nie powinny żyć. Przypuszczalnie większość fotografii to zwykły fotomontaż.
Temat łuczników nieustannie powraca. W kilku krajach dopuszczono taką formę polowania. W sumie szacuje się, że w Europie mamy 70 tysięcy łuczników. Przeciwnikami łuku niestety są również myśliwi. Wielu łowców uważa, że legalizacja łucznictwa spowoduje wzrost kłusownictwa.
Teza jest trudna do obrony, ponieważ w dobie powszechnie dostępnych kompensatorów huku i technologii termo oraz nokto trudno sobie wyobrazić kłusownika z łukiem. Tym bardziej, że każdy „miłośnik” Robin Hooda może go sobie kupić i jeśli będzie chciał nielegalnie polować to…. Nie potrzebuje akceptacji, ani litewskiego, ani polskiego ministra.
Niestety akcja legalizacji łuków na Litwie to spektakularna klęska myśliwych. Przeciwnicy polowania triumfują, tym bardziej, że wiceminister odpowiedzialny za przygotowanie rozporządzenia podał się do dymisji.
Ciekawe ilu jeszcze mamy myśliwych, którzy żyją w przekonaniu, że bez poprawienia naszego wizerunku będziemy mogli spokojnie polować?