Od lipca – bez żadnych „moralnych” problemów – możemy eliminować z łowiska lisy. Ten zabieg hodowlany podyktowany jest nie tylko ochroną zwierzyny drobnej…
Redukowanie drapieżników ma kluczowe znaczenie dla ochrony przyrody. To twierdzenie jest największym problemem dla naszych przeciwników, którzy za wszelką cenę chcą udowodnić, że myśliwi niszczą przyrodę…
Początek sezonu polowań na drapieżniki to idealny czas, aby „sprzedawać” bajki oderwanemu od natury społeczeństwu. Między innymi antyłowiecka koalicja „Niech Żyją” publikuje posty, że borsuki „wiodą spokojne życie zbieraczy, gustując głównie w dżdżownicach i owocach, a ich szkodliwość jest znikoma”.
Nikt nie powinien mieć żadnych wątpliwości, że ochrona lisów i borsuków stanie się kolejnym tematem, o który będą walczyć weganie. Te kampanie mają pokazać społeczeństwu, że nasze działania nie tylko nie mają pozytywnego wpływu na przyrodę, ale są zwykłym barbarzyństwem…
Myśliwi to mordercy
Z tego powodu aktywiści opowiadają bzdury, że lisy jedzą myszy, a borsuki dżdżownice. Takie opowieści mają kreować pozytywny wizerunek drapieżników i wywołać w „ciemnym ludzie” nienawiść do myśliwych, którzy „mordują” bezbronne zwierzęta.
Wyniki badań nie pozostawiają żadnych wątpliwości, że lisy mają bardzo negatywny wpływ na sukces lęgowy wszystkich gatunków gniazdujących na ziemi, ale narracja wegan ma zablokować przekaz, jaki prezentują naukowcy.
Niestety w antyłowieckich kampaniach ważną rolę pełnią myśliwi, którzy zamieszczają w sieciach spolecznościowych relacje oraz fotografie ze swoich „wielkich” redukcyjnych sukcesów. To nie ma nic wspólnego z promocją łowiectwa i jest działaniem wyjątkowo szkodliwym!
Rycerze św. Huberta
Jeszcze sto lat temu żaden szanujący się brytyjski myśliwy nie strzelił do lisa. Był to dla niego dyshonor, ponieważ na lisy polowało się w tym kraju wyłącznie par force – czyli konno ze sforą psów…
Dzisiaj w całej Wielkiej Brytanii redukuje się lisy nocą oślepiając je sztucznym światłem. To jeden z najbardziej efektywnych sposobów eliminacji drapieżników, ale nikomu nie przychodzi do głowy nazywać tego działania polowaniem!
W Polsce ze względu na przypadki wścieklizny do odstrzału drapieżników zostało dopuszczone używanie termo i noktowizji. Nowoczesne technologie oraz pułapki żywołowne to bardzo cenne narzędzia w rekach myśliwych, którzy chcą odbudować populację zwierzyny drobnej…
Nie bez powodu wspomniałem o pułapkach, ponieważ nikt normalny po zastrzeleniu lisa w klatce nie dziękuje św. Hubertowi i nie wręcza złomu, co część łowców publicznie robi redukując dziki i drapieżniki…
Granica polowania
Łowiectwo na przestrzeni ostatnich 200 lat znacząco zmieniło swoje cele. To myśliwi, jako pierwsi zauważyli skutki degradacji środowiska i postanowili chronić przyrodę. Dlatego kultywowanie naszych tradycji i kultury stało się najważniejszym elementem polowania.
W wykonywaniu czynności, które nie mają nic wspólnego z prawdziwym polowaniem nie ma niczego złego. Niestety wielkim błędem jest przypisywanie im cech polowania. Osoby, które to robią dają skuteczny argument naszym przeciwnikom, aby „rozjeżdżali” łowiectwo.
Wcale nie twierdzę, że należy ukrywać fakt redukowania! Przeciwnie! Prezentowanie statystyk – zarówno w skali okręgu, jak i całego kraju po właściwym ich opracowaniu – z pewnością może zainteresować społeczeństwo i budować nasz pozytywny wizerunek!
Walka z wirusami
Musimy redukować drapieżniki, ponieważ ich liczebność stale się zwiększa ze względu na rozrzucanie z samolotów szczepionki na wściekliznę. To działanie ma swoje konsekwencje dla przyrody, ale nie zabezpiecza Polaków przed śmiertelną chorobą.
Od czterech lat walczymy z tym wirusem. Łącznie potwierdzono ponad 120 przypadków wścieklizny. W mediach pojawiają się komunikaty. Tym sposobem uratowano życie kilkunastu osób, które zostały pogryzione przez wściekłe lisy, psy, koty i wiewiórki…
Należy uświadamiać społeczeństwo i równocześnie pokazywać, że eliminacja lisów, borsuków, kun, jenotów, szopów, czy norek jest najważniejszym dzisiaj elementem ochrony ptaków, gadów i płazów środowiska rolniczego oraz dżdżownic…
Lisy na ściernisku
W najbliższych tygodniach myśliwi w całym kraju powinni się koncentrować na redukcji młodych lisów, które uczą się trudnej sztuki polowania nie tylko na młodych zającach. To działanie jest ważnym zabiegiem hodowlanym!
Niedoliski można teraz spotkać w biały dzień na skoszonych łąkach. Zajmując stanowisko w cieniu drzewa lub większego krzaka mamy dużą szansę, aby jednego poranka lub wieczoru wyeliminować kilka sztuk.
Skoszone pola oraz łąki będą wyjątkowo atrakcyjnym miejscem. Młode liski doskonale reagują na wabik. Idealny jest ptasi przestrach oraz pisk myszy. Nie powinno się stosować kniazienia zająca, ponieważ jest to dla nich sygnał, że w okolicy poluje większy drapieżnik…
Nasze zabiegi hodowlane mają zwiększyć sukces lęgowy. Hiszpańskie badania dowiodły, że JEDEN lis może zniszczyć 80 procent gniazd kuropatw na obszarze 400 hektarów i zjeść 60 procent młodych zajęcy!