WildMen

Fot. Shutterstock

Coraz więcej „pożytecznych idiotów”

„Pożytecznych idiotów” nigdy nie brakowało wśród myśliwskiej braci, ale obserwując wydarzenia z ostatnich dni widać, że wysyp zaczyna przybierać formę epidemii.
Reklama

Towarzysz Lenin niewątpliwie, był „ojcem” pijaru. Wmówił milionom ludzi, że czarne jest białe, a białe czarne. Wymyślił również termin „pożyteczny idiota”, określając tak zachodnich dziennikarzy piszących entuzjastycznie o rewolucji bolszewickiej i ukrywających jej niepowodzenia. Termin ten przeszedł do popkultury i dziś oznacza ludzi, którzy mają najlepsze intencje, a w rzeczywistości pracują dla wroga…

Reklama

Haniebny pomysł

Najpierw otrzymałem informacje, że pan Paweł Lisiak – nominat Ziobrowej formacji, czyli Solidarnej Polski na stanowisko łowczego krajowego – w rocznicę 100-lecia zjednoczonego łowiectwa zamierza w Muzeum Łowiectwa i Jeździectwa w Królewskich Łazienkach zorganizować ogólnodostępną wystawę „Ciemne strony polskiego łowiectwa”.

Fejk, ani chybi fejk, przecież „nasz” łowczy, aż tak głupi być nie może – pomyślałem – kiedy to usłyszałem. W 100-lecie powołania Centralnego Związku Polskich Stowarzyszeń Łowieckich organizować wystawę, która da paliwo przeciwnikom naszego hobby, bo przecież nie pójdzie tu o związek tylko o uprawianie łowiectwa i to w momencie, kiedy druga strona ma przewagę i jest w natarciu, to nic innego jak zachowanie się niczym „pożyteczny idiota”…

Reklama

Przez kilka godzin byłem przekonany, że to fejk. Dlatego popytałem wśród kolegów z Klubu Kolekcjonera i Kultury Łowieckiej, bo przecież tylko oni są wstanie zrobić taką ekspozycję i… Okazało się, że już w ubiegłym roku byli sondowani przez pana Pawła Lisiaka, czy nie zrobiliby takiej wystawy…

Z tego, co wiem na razie pukają się wymownie w czoła i ręki do takiego głupiego pomysłu nie zamierzają przykładać, ale kto wie? Nie takie rzeczy się u nas dzieją?! Skoro prezes koła – wieloletni sędzia – fetuje u siebie -przedstawiciela formacji, która sądy niszczy, to kto wie, co się jeszcze może zdarzyć?

Reklama

Dlatego liczę tu na Krzysztofa Mielnikiewicza, posiadającego w środowisku kolekcjonerów duży autorytet, że będzie pilnował, by ten haniebny pomysł się nie ziścił.

Śpiewać każdy może

Ale zejdźmy dwa pięta niżej. Oto pan Tadeusz Mirczewski, znany w środowisku, jako wydawca wielu myśliwskich książek postanowił trzy lata temu zabłysnąć na rynku socjalmediów i uruchomił własny kanał łowiecki na yutubku.

Reklama

Osobiście dziwię się starszym panom, którzy biorą się za społecznościowe techniki przekazu, bowiem bądźmy szczerzy, naszemu pokoleniu raczej to nie wychodzi, ale cóż śpiewać każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej…

Jak to wychodzi Tadeuszowi Mirczewskiemu niech każdy ocenia sam, ale… Jeśli jest się osobą znaną i pretenduje się do bycia influencerem łowieckim, to odpowiedzialność za obraz i słowo jest o wiele, wiele większa.

Bez świadomości

Pan Tadeusz zdaje się tego nie rozumieć i w sytuacji kryzysowej zachowuje się jak 14-latek. Myślę tu oczywiście o słynnym już nagraniu, w którym myśliwy przyznaje się do ustrzelenia chronionego gatunku. Rozumiem, że w momencie nagrania, ani myśliwy, ani pan Mirczewski nie mieli świadomości, iż to gatunek chroniony, bo inaczej tego nie się da wytłumaczyć…

Ale kiedy inni zwracają Mirczewskiemu uwagę na niestosowność tego nagrania najpierw wyłącza komentarze – bo pewnie nie ma odwagi zmierzyć się z prawdą – potem idzie z zaparte twierdząc, że poeta miał na myśli zupełnie coś innego, niż wszyscy widzą i słyszą, poczym próbuje robić idiotów z własnych odbiorców.

Gdy Przemek Malec z „Darz Boru”, na pewno dużo, dużo bardziej doświadczony pokazuje w sposób spokojny błędy, jakie jego starszy wiekiem, ale młodszy stażem kolega zrobił, miast położyć uszy po sobie… Atakuje tegoż Malca. No ręce i majtki opadają….

Teoria komunikacji

Tadeusz Mirczewski na pewno nigdy nie liznął nawet fragmentu teorii komunikacji. Gdyby liznął to wiedziałby, że istnieje coś takiego jak „minimalizowanie strat”. Owo minimalizowanie w socjalmediach oznacza po pierwsze szybkie zdjęcie materiału z internetu – choć „internety nie zapominają” – a po drugie przyznanie się do błędu. Potem zaciąga sie kurtynę nad tematem. Socjotechnika…

To, co robi Tadeusz Mirczewski, to zupełne zaprzeczenie tego schematu postępowania, o którym uczą na I roku każdych studiów z marketingu, PR i dziennikarstwa. Robiąc to, co robi, czyli broniąc kolegę, którego błąd jest nie do obrony i którego Tadeusz Mirczewski, mam nadzieję, że nieświadomie „zakablował”, nie tylko stawia myśliwych w złym świetle, to jeszcze swoją postawą i utrzymywaniem tematu w obiegu dostarcza paliwa ekoterrorystom, których ulubionym przecież mottem jest „myśliwi nie odróżniają ptaków, więc należy zakazać polowań na ptaki!”

Słowem Tadeusz Mirczewski robi za „pożytecznego idiotę”. Obejrzałem jego zrobiony na kolanach materiał z Pawłem Lisiakiem. A ponieważ przygotowuję się, by znów po latach wykładać na wyższej uczelni, to interviev „naszego” łowczego będzie ilustracją tezy: jak nie robić wywiadów, czyli na czym polega źle robiona propaganda…

Inaczej mówiąc – Panie Tadeuszu – wróć Pan do wydawania książek, a daj sobie spokój z YouTubem, bo jesteś Pan w tym momencie useful idiot, a nie propagator łowiectwa.

Donoszą mi ze stolicy…

Paliwa naszym przeciwnikom dostarczają nie tylko Lisiak i Mirczewski… Polska huczy, że również przyjaciel najbardziej znanego influencera – czyli Stanisława Pawluka – będzie gwiazdą telewizji. Występ podobno zobaczymy wkrótce…

Donoszą mi ze stolicy, że w takiej „Gazecie Wybiórczej” jest dziennikarz, który stale śledzi łowieckie portale i wpisy myśliwych i wyszukuje w nich wszystkie nasze potknięcia. A my…

A my z lubością dajemy paliwo. Nie tylko jemu. Wszystkim naszym wrogom… Takich „pożytecznych idiotów” są w naszych szeregach setki, jeśli nie tysiące, ale o nich w następnym felietonie, bo jak wiadomo ryba….

Reklama

ZAPRASZAMY DO ZAKUPÓW

Galeria zdjęć

Więcej artykułów