W całej Europie trwa dramatyczny spadek liczby wszystkich gatunków ptaków – szczególnie w środowisku polnym. Odwrócenie tych negatywnych trendów będzie możliwe tylko po zmianie kierunku polityki rolnej Unii Europejskiej.
Kuropatw, czajek i skowronków mamy coraz mniej. Regres środowiska rolniczego w ostatnich latach znacząco przyspieszył. Takie są wyniki wszystkich prowadzonych badań w Europie. Nasze działania proekologiczne być może opóźniają katastrofę, ale nie jesteśmy w stanie zatrzymać negatywnych trendów.
Z każdym kolejnym rokiem będzie trudniej uratować przyrodę, dlatego tak ważne jest jak najszybsze wykorzystanie zasobów finansowych z unijnych dotacji. Tylko one mogą uratować środowisko rolnicze.
Raporty są alarmujące i pokazują, że w przeciągu ostatnich pięciu lat liczba ptaków w środowisku rolniczym dramatycznie spada. Szczególnie dotknięte gatunki to kuropatwa (89 procent spadku od 1992 r.), czajka (88 procent spadku) i skowronek (45 procent).
Umieranie owadów
„Umieranie” to w rzeczywistości niewłaściwy termin. Problem polega na tym, że owady nie mogą się rozmnażać. Przyczyną jest z jednej strony utrata odpowiednich siedlisk, ale największym problemem są środki owadobójcze i chwastobójcze czyli insektycydy i herbicydy, które każdego roku „wylewają” na pola rolnicy.
Środki ochrony roślin to wielki biznes. Koncerny, które produkują te specyfiki mają nieograniczone możliwości i budżet. Wpływają na polityków, którzy decydują, czy można truć owady i używać rakotwórczych substancji.
Wszystko pod przykrywką wydajności i opłacalności. Rolnicy bez żadnego nadzoru, często bezwiednie, dewastują przyrodę i zagarniają pod uprawy każdy skrawek ziemi zapominając, że tam walczą o życie nie tylko kuropatwy, ale również niezbędne w rolnictwie zapylacze (min. pszczoły).
W skali Europy zagrożony jest nawet zwykły konik polny, ale również większość pospolitych motyli, które znikają bezpowrotnie z naszego środowiska. Powodem, tak jak w przypadku ptaków jest utrata siedlisk. Wszechobecne kiedyś łąki tak naprawdę przestały już istnieć. Dzisiaj to fabryki masy zielonej i nazywane są „użytkami zielonymi”. Dzięki intensywnemu nawożeniu są koszone bardzo wcześnie i tak często, jak to tylko możliwe.
Bogate w składniki odżywcze i mocno użytkowane nie są domem dla ptaków i owadów. Zdaniem ekspertów mamy coraz mniej terenów, w których ptaki mogą wychowywać pisklaki i znajdować owady i to jest jeden z głównych powodów ich regresu!
Czysta szyba
Każdy z nas widzi, że bioróżnorodność ginie na naszych oczach. Nie tylko nie widzimy ptaków, ale również płazów, gadów i ryb. Wszystkie żywią się w dużej mierze owadami. Ich brak widzi każdy kierowca poprzez „czyste szyby”. Nasze pola tak jak w Europie Zachodniej stają się sterylne. Teoretycznie tylko w środowisku leśnym mamy okazję osobiście „zabić” owada, ale tam według badań ilość owadów również się zmniejsza. Dlaczego? Prawdopodobnie powodem jest intensywna gospodarka leśna, która w swoich założeniach nie dopuszcza istnienia otwartych terenów łąkowych na swoim terenie. Tam też wszystko musi być zalesione!
Trudno w to uwierzyć, ale trzy czwarte wszystkich latających owadów zniknęło w ciągu ostatnich trzydziestu lat – to jest szokujący wynik!
Rolnicy trują owady choć są niezbędne w tym przemyśle. Za brak pszczół, chrząszczy i motyli muszą już płacić. Na przykład w Stanach Zjednoczonych hodowla milionów kolonii pszczół miodnych, na potrzeby kalifornijskich plantacji migdałów, to biznes wart miliard dolarów! U naszych zachodnich sąsiadów również funkcjonują intratne „fabryki” dzikich pszczół. Sprzedają plantatorom owoców kokony z larwami.
Czy takie działania są środkiem zaradczym?
Owady są kluczem
Naszym najważniejszym zadaniem jest ochrona siedlisk – szczególnie tych zbliżonych do naturalnych. Czekamy z utęsknieniem na przepisy, które wprowadzą kontrolę sprzedaży i określą, gdzie nie wolno stosować chemikaliów w rolnictwie, ale to nie będzie łatwe.
Dlatego głównym celem Europy powinno być wprowadzenie dopłat jedynie do ekologicznych praktyk w rolnictwie, w których nie wykorzystuje się nawozów sztucznych, herbicydów i pestycydów.
Unijne struktury to biurokratyczna machina. Wszyscy zajmują się jedynie opowiadaniem o ekologii. Dlatego minister Ardanowski spokojnie może podpisać kolejną zgodę na odstąpienie od europejskiego zakazu stosowania szkodliwych dla owadów pestycydów z grupy neonikotynoidów i zajmować się wspomnianą opłacalnością i wydajnością rolników czyli swojego elektoratu.
Czy nikt nie przejmuje się zbliżającą się katastrofą?
Nie! Nasi południowi sąsiedzi przygotowali fundamentalną zmianę zasad gospodarowania gruntami rolnymi. W 2021 w tym kraju nie będzie już wielkoobszarowych monokultur. Jedna uprawa będzie mogła funkcjonować maksymalnie na 30 hektarach! Czescy rolnicy chcąc ubiegać się o dopłaty unijne będą musieli dbać o bioróżnorodność, a monokultury będą musiały być podzielone pasami ochronnymi o szerokości co najmniej 22 metrów.
Mam świadomość, że to tylko cząstkowe rozwiązanie. Ważne pytania cały czas pozostają bez odpowiedzi. Owady są kluczem dla ochrony przyrody, a badania zostały poważnie ograniczone w ostatnich dziesięcioleciach.