Jeśli zastanawiacie się jakie będą kolejne kroki organizacji antyłowieckich – które małymi krokami dążą do zakazania polowania – to warto obserwować ich media społecznościowe.
Nie przypadkowo w dzień dziecka „Niech żyją” opublikowała film, w którym Marcin Kostrzyński wzywa wszystkich miłośników przyrody, aby podpisali petycję. Odwołując się do człowieczeństwa i obrony miru domowego „Marcin z lasu” próbuje jak zwykle uruchomić negatywne emocje.
Uczłowiecza zwierzęta i grzmi do kamery, że przyzwoici ludzie nie mogą pozwolić, aby w lesie rozgrywały się takie nieszczęścia. Wiadomo, że małe liski mają dużą siłę oddziaływania i dzięki nim łatwo manipulować oderwanym od natury społeczeństwem.
Wielu moich znajomych pyta jak walczyć z tą mową nienawiści i jednocześnie edukować ludzi, którzy nie mają wiedzy przyrodniczej i nie rozumieją dlaczego należy eliminować drapieżniki szczególnie wiosną. Najczęściej nie ma potrzeby wywarzać otwartych drzwi…
Wszelkie inicjatywy antyłowieckie jakie obserwujemy w naszym kraju tak naprawdę są „kalką” działań podejmowanych w całej Europie. Niestety nasze władze nie umieją przygotować riposty, a wystarczy obejrzeć film niemieckiego związku łowieckiego (DJV).
Niemcy odpierając atak udzielili doskonałej odpowiedzi na temat polowania na drapieżniki. Podając niepodważalne fakty! Argumentacja nie jest wyssana z palca, ale jest wynikiem naukowych opracowań, które potwierdziły, że przetrwanie rzadkich gatunków ptaków zależy od: pogody, siedliska i liczebności drapieżników.
Intensywne polowanie Bremen Blockland na lisy, jenoty i szopy chroni rycyki, kuliki i czajki. W tym miejscu myśliwi doskonale współpracują z rolnikami i naukowcami, którzy dowiedli, że nawet idealne siedlisko to za mało. Natomiast redukcja drapieżników w ciągu kilku lat pozwoliła zwiększyć liczebność chronionych ptaków o 60 procent!
Tylko fakty są wstanie „przebić” propagandę naszych przeciwników, ale żeby je mieć każdy związek – w tym PZL – powinien finansować takie badania…