Sowa wpadła do pułapki zastawionej na szczury i wiewiórki szare pod koniec maja zeszłego roku, ale dopiero w grudniu została ujawniona. Pójdźka zwyczajna (Athene noctua) zamieszkuje prawie całą Europę, Afrykę północną i środkową Azję, do Anglii została wsiedlona. Jej śmierć w królewskiej posiadłości jak zwykle rozdmuchały media – robiąc z tego zdarzenia niewyobrażalną stratę dla przyrody.
Polowania są częścią tradycji rodziny królewskiej, a słynne łowy na bażanty w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia w Sandringham jest corocznym elementem świątecznego sezonu. Między innymi z powodu kuraków opiekunowie łowiska rozstawiali pułapki, ponieważ szczury niszczą legi ptaków gniazdujących na ziemi.
Szum wokół tego incydentu jest ewidentnie nieproporcjonalny. Tym bardziej, że wiewiórki szare (obcy gatunek na Wyspach Brytyjskich), które łapane są w takie pułapki niszczą również lęgi pójdźki zwyczajnej, co częściowo tłumaczy ich trudności z osiedleniem się w Anglii.
Rzecznik Królewskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami (RSPCA) tak oto skomentował zdarzenie: „To takie smutne, że sowa zginęła w pułapce. Sprzeciwiamy się stosowania takich urządzeń i opowiadamy się za korzystaniem z nieszkodliwych metod odstraszania zwierząt.”
Przeciwnicy polowań wyrażają swoją wściekłość w mediach społecznościowych. Jaka była reakcja Pałacu Buckingham? Rzecznik komentując incydent powiedział: „Sandringham przestrzega wszystkich odpowiednich norm i wymaganych przepisów”.