Policję zawiadomił kierowca, że na autostradzie leży łoś. Na miejsce zdarzenia został wezwany myśliwy, który nie widząc zewnętrznych obrażeń postanowił nie zabijać dorodnego byka tylko skierować go w stronę otwartej bramy.
Policja w ciągu kilku minut zatrzymała ruch, a łowca rozpoczął przeganiać łosia. Początkowo szło dobrze, ale byk musiał pokonać około 500 metrów. W pewnym momencie przestał „współpracować”. Pozwolił zbliżyć się myśliwemu na kilka metrów spuścił głowę i zaatakował.
Łowca nie miał szans na ucieczkę i nie miał ze względu na bezpieczeństwo załadowanej broni. Łoś trafił go łopatami (na szczęście jeszcze w scypule) prosto w klatkę piersiową. Ratownik odleciał kilka metrów do tyłu, a byk poszedł za ciosem postanowił leżącego napastnika jeszcze kilkakrotnie uderzyć i wrócić w miejsce, z którego rozpoczęła się akcja.
Kiedy myśliwy doszedł do siebie, jeszcze raz spróbował przekonać byka do opuszczenia autostrady. Jednak łoś gdy tylko go zobaczył łowcę opuścił łeb i zaszarżował, co przekonało cały zespół ratowniczy do zakończenia akcji i zastrzelenia agresywnego łosia.
Posiniaczonego łowcę dla bezpieczeństwa zabrała karetka, ale jak się okazało nie miał innych obrażeń.
W Szwecji kolizje z łosiami stanowią coraz większy problem. Rocznie dochodzi do 3,5 tysiąca kolizji z udziałem tego gatunku. Tak jak w innych krajach nasilają się szczególnie wiosną i jesienią. Jednak najczęściej dochodzi do wypadków z sarnami (32 tysiące) oraz coraz większą populacją dzików (4,5 tysiąca kolizji).
W naszym kraju to też duży problem. Od 2001 roku obowiązuje moratorium i populacja łosi się odbudowała. Dochodzi do kolizji i poważnych wypadków, ale również ataków na ludzi. Szczególnie ci, którzy nieroztropnie zbliżają się do łosia muszą być bardzo czujni.
Jeśli podczas polowania przypadkowo znajdziecie się w pobliżu łosia, który po zauważeniu waszej obecności opuszcza łyżki – należy jak najszybciej szukać bezpiecznego schronienia!