Kłusownictwo zwalczają wyłącznie myśliwi. Czy śmierć kolejnego wilka będzie impulsem do walki z tym nielegalnym procederem?
Ministra Mikołaja Dorożałę zbulwersował kolejny przypadek śmierci młodej wilczycy, która wpadła w kłusowniczy wnyk. Pan Mikołaj zorganizował w ministerstwie spotkanie z przedstawicielami Komendy Głównej Policji i Polskiego Związku Łowieckiego.
Martwego wilka znaleziono w rezerwacie „Ławice Kiełpińskie” w gminie Łomianki pod Warszawą, czyli miejscu wyłączonym z polowania. Kłusownicy doskonale wiedzą, gdzie myśliwi nie mogą polować. Rezerwaty przyrody – to istny raj dla kłusowników. W takich miejscach czują się całkowicie bezkarnie!
Wstrząsające odkrycie
W informacji Ministerstwa Klimatu i Środowiska dowiadujemy się, że: „Niezwłocznie po otrzymaniu zgłoszenia pracownicy Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Warszawie pojechali na miejsce, gdzie dokonali wstrząsającego odkrycia. Młoda wilczyca, w wieku około 10 miesięcy, wpadła we wnyki zastawione najprawdopodobniej na dziki. Zwierzę umierało w strasznych męczarniach. Wilczyca, próbując się uwolnić, podgryzła znajdujące się w jej zasięgu pnie drzew i gałęzie, wydrapała ziemię wokół. Walcząc o życie, okręciła się wokół pni drzew, zacieśniając pętlę na swojej szyi, a w konsekwencji udusiła się.”
W pobliżu znaleziono inne wnyki. W jednym znajdowały się szczątki dzika. Myśliwi doskonale wiedzą, że złapanie wnykarza jest bardzo trudne. Nasze działania najczęściej ograniczają się do zbierania lub przecinania wnyków…
Kłusownik po ich zastawieniu praktycznie nigdy do nich nie podchodzi. Z daleka obserwuje, czy coś się złapało. Można go złapać wyłącznie, kiedy zdejmuje swoją zdobycz, ale nawet w takich momencie potrafi się wytłumaczyć, że przypadkowo trafił w to miejsce i właśnie chciał zadzwonić na policję…
Nieistniejące kłusownictwo
W statystykach Policji nielegalny proceder, jakim jest kłusownictwo nie istnieje. Z komunikatu ministerstwa wynika, że wnykarstwo w ostatnim czasie uległo nasileniu. Nie ujawniono skąd resort posiada takie informacje…
Z informacji ministra Dorożały dowiadujemy się również, że myśliwi w sezonie 2022/2023 zebrali ponad 25 tysięcy wnyków oraz tysiąc innych urządzeń kłusowniczych. Doskonale wiemy, że dzisiaj taki proceder to już folklor, ponieważ kłusownicy używają głównie broni palnej, którą legalnie posiadają.
W Polsce ponad 300 tysięcy obywateli posiada pozwolenie na broń. Myśliwi przestali być najliczniejszą grupą, ponieważ sportowców i kolekcjonerów jest obecnie ponad 147 tysięcy. Liberalne przepisy spowodowały, że praktycznie każdy kłusownik może dzisiaj legalnie posiadać broń, dlatego problem kłusownictwa będzie narastać.
Plany ministerstwa
Minister Dorożała zapowiada, że w najbliższym czasie przeprowadzone zostaną: „intensywne, skoordynowane działania Ministra Klimatu i Środowiska, Policji, Polskiego Związku Łowieckiego oraz Straży Leśnej mające na celu aktywną walkę z kłusownictwem”.
To bardzo enigmatyczne stwierdzenie, ale należy dać szansę ministrowi. Myśliwi nie mają żadnego wsparcia ze strony straży łowieckiej, leśnej i Policji. W wielu przypadkach jesteśmy całkowicie bezradni, a kłusownicy zwyczajnie się z nas śmieją.
Należy się cieszyć, że resort zauważył problem i zorganizował spotkanie, które być może będzie impulsem nie tylko do „aktywnej walki”, która nic nie oznacza. Środowisko myśliwych czeka na stworzenie prawdziwego planu działań oraz konkretnych zmian legislacyjnych!
Apele do obywateli „o niezwłoczne zgłaszanie wszelkich przypadków kłusownictwa” jest w tym kontekście zwyczajnie śmieszne. Uzbrojonych i niebezpiecznych bandytów muszą ścigać właściwe organy naszego państwa!