Tym razem to naukowcy z Chin zdołali wygenerować „nowe” wirusy, które potrafiły zwalczyć świnie, a tym samym nabrać odporności przed zjadliwym szczepem. Afrykańska zaraza zbiera obfite żniwo w Azji, dlatego szczepionka ma odegrać już niedługo ważną rolę w walce z ASF. Pierwsze testy wykazały, że masowa produkcja szczepionki będzie możliwa, a ponadto jest niedroga.
Trwałą ochronę uzyskuje się poprzez wielokrotne wstrzyknięcia domięśniowe preparatu. Niestety próba doustnej aplikacji szczepionki nie dała pełnej ochrony, dlatego opracowany specyfik nadaje się tylko dla zwierząt hodowlanych. Wielu rolników pewnie w tym momencie odetchnęło z ulgą. Niestety szczepionka skutecznie zwalcza tylko „chińskiego wirusa” ASF.
Naukowcy podejrzewają, że nowe „lekarstwo” nie będzie skuteczne na szczep wirusa, który jest obecny w Europie. Przypominają również, że w przeszłości wiele szczepionek były skuteczne tylko w badaniach, a w warunkach fermowych okazywały się mało użyteczne.
Nawet jeśli okaże się, że opracowana szczepionka działać będzie nie tylko na azjatycki szczep, to na jej dopuszczenie będziemy czekać około pięciu lat. Niestety istnienie duże prawdopodobieństwo, że Unia Europejska i tak nie dopuści do jej stosowania, ponieważ takie preparaty uniemożliwiają rozróżnienie zwierząt szczepionych od zainfekowanych.
Dodatkowo kraje, które stosują szczepionki na choroby „zwalczane z urzędu” tracą możliwość eksportu mięsa. Taka sytuacja miała już w przeszłości miejsce w naszym kraju, gdy zwalczając klasyczny pomór świń musieliśmy wycofać się ze stosowania szczepionki.
Z tych powodów walka z ASF w chlewniach jeszcze wiele lat będzie się opierać na bioasekuracji, a skutecznej szczepionki potrzebujemy dla dzików. Niestety tu pojawia się kolejny problem. W tym przypadku musimy ją podać doustnie.