Smutna ta wiosna 2022. Najpierw dodarła do mnie wiadomość o śmieci Andrzeja Szaniawskiego i nie zdążyliśmy jeszcze go pochować, a tu jak grom z jasnego nieba wiadomość o kolejnej śmierci – Tomka Konarskiego.
Przy tak smutnej okoliczności nie chcę pisać o jego działaniu na niwie łowiectwa, kultury łowieckiej, czy twórczości malarskiej. Niech się tym zajmą godniejsi ode mnie…
Ja wracam pamięcią do roku 1978. W tym bowiem roku, za sprawą swojego kolegi z liceum poznałem Tomka. Wtedy jeszcze Pana Tomasza Konarskiego – łowczego koła „Ostęp” w Warszawie. Byłem wtedy bardzo świeżym myśliwym, należałem do koła „Kaczor” w Dobrym Mieście i chciałem koniecznie znaleźć jakieś koło łowieckie w Warszawie, które by mnie przygarnęło.
I w końcu udało się 13 maja 1980 roku z poręki już wtedy Tomka zostałem członkiem koła „Ostęp” w Warszawie…
Drogi Tomaszu! Doskonale pamiętam pierwsze w życiu polowanie z Tobą na słonki i cietrzewie w Choroszczynce. Pierwszego kozła strzelonego na odstrzał wydany przez Ciebie. Pierwszego psa kupionego za Twoją poradą i układanego z Twoją pomocą. A potem wiele wspólnych wyjazdów razem z Piotrkiem do naszych obwodów na polowania indywidualne i zbiorowe.
Pamiętam naszą ostatnią rozmowę – 15 maja kiedy dzwoniłem, aby złożyć życzenia imieninowe Zosi. Zakończyliśmy ją postanowieniem, że jeżeli zdrowie pozwoli to na kaczkach w Korczewie…
Niestety, nie spotkamy się już na korczewskich stawach. Odszedłeś do tych kolegów takich jak śp. Anna Krzymuska, Hubert Wolański, bracia Mirowscy, Staszek Ciszewski, Leszek Wesołowski czy Tomek Lewandowski i wielu innych.
Niech Wam św. Hubert darzy na tych niebiańskich łowiskach. A Tobie dziękuję z całego serca za wszystkie te piękne chwile, które przeżyliśmy razem. Za książkę dzięki której będę mógł wrócić do tych czasów kiedy polowaliśmy razem.
Niech Ci ta nasza wiecznie zielona knieja szumi. Spoczywaj w pokoju. Będę pamiętał o Tobie aż przyjdzie czas, że spotkamy się znowu jak w pamiętnym 1978 roku…
Andrzej Krzeski