Wiele pytań się nasuwa po lekturze ostatnich pism podpisanych przez dr. Pawła Lisiaka. Ale kuriozum, które powinno wzbudzić śmiech nawet wśród mało piśmiennych kolegów to stwierdzenie, że po rezygnacji trzech członków Naczelna Rada Łowiecka nie może działać…
Gdybym z taką tezą poszedł na studiach do któregokolwiek z moich nauczycieli to usłyszałbym: Kto Ci to powiedział? Lisiak? Obaj pała i wypad z baru.
Liczy się quorum
Chyba każdy człowiek z maturą wie, że ciało kolegialne działa tak długo jak posiada tzw. quorum. Czasami, przy obniżonej liczbie członków może nie być zdolne do podejmowania niektórych decyzji (np. Rada Miasta licząca 25 osób, w sytuacji gdy przyszło na sesję 14 to może nie być zdolna do decyzji o zmianie porządku obrad), ale generalnie póki organ dysponuje quorum, to decyzje może podejmować. Koniec kropka.
Tutaj mamy ewidentnie do czynienia z sytuacją, w której prawnik dostał konkretne zadanie przygotowania pisma z takim stanowiskiem Zarządu Głównego PZŁ. To moim zdaniem nieuk, albo gość, któremu za taką opinie zapłacili tyle, że jest w stanie stworzyć każdą głupotę.
Pecunia non olet (pieniądze nie śmierdzą) – jak wiadomo od, co najmniej dwóch tysięcy lat…
Kompromitujący bełkot
Kolejne pismo, które wprawiło mnie w osłupienie przyszło wczoraj. Jest tam taki oto passus: „Bardzo ważną informacją, którą powinniście Państwo przekazać do kół łowieckich jest wskazanie, aby zarządy kół do 31 marca podjęły uchwały o zwołaniu walnych zgromadzeń, gdyż w sytuacji kiedy stan, a obecnie trwa zagrożenie epidemiologicznego nie zostanie przedłużony, a obecnie trwa do 31 marca, to zgodnie z aktualną interpretacją Prawa Łowieckiego, kadencja organów kół kończy się również z końcem tego stanu czyli z dniem 31 marca. Zarządy, które takiej uchwały w nie podejmą, a stan zagrożenia skończy się 31marca będą musiały mieć walne zgromadzenie zwołane przez zarząd okręgowy.”
Po pierwsze pokazywanie takiego bełkotu jest kompromitacją. Po drugie, nie wiem dlaczego partyjni nominaci zasiadający w Zarządzie Głównym używają formuły „Państwo”, a nie „Koleżanki i Koledzy”. A po trzecie powinni wprost napisać, że Sejm uchwalił wadliwe zapisy w Ustawie Prawo Łowieckie i teraz próbują z tego wybrnąć…
Co mówi na ten temat ustawa: Art. 33e. 1. Jeżeli w trakcie trwania kadencji organów Polskiego Związku Łowieckiego oraz organów koła łowieckiego na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej wprowadzony został stan zagrożenia epidemicznego, stan epidemii lub stan nadzwyczajny kadencja tych organów ulega przedłużeniu do czasu wyboru organów Polskiego Związku Łowieckiego oraz organów koła łowieckiego kolejnej kadencji.
Wróżenie z fusów
Czytając literalnie to masło maślane kadencja trwa do momentu, gdy się wybierzemy, a co będzie jak się wybierzemy za trzy lata, albo dziesięć? W tym miejscu zaczyna się interpretowanie… W tym wypadku… słabe.
Co nam proponuje Zarząd Główny? Wróżenie z fusów – jeśli stan epidemii niezostanie przedłużony to zgodnie z aktualną interpretacją kadencja organów kończy się z końcem tego stanu…
Na czym polega słabość tej interpretacji? P r z y p u s z c z a m y, że 31 marca skończy się stan zagrożenia epidemiologicznego, więc na podstawie tego p r z y p u s z c z e n i a podejmijcie działanie.
Przypuszczałem, że to przypuszczenie Zarządu Głównego PZŁ oparte było na mocnych podstawach – solidnych przeciekach z samej góry. Ale… tak nie może działać państwo prawa! Nie można podejmować działań prawnych na podstawie przypuszczeń!
Prosto i czytelnie
Jaka powinna być rzetelna interpretacja? Ano oparta na przepisie. A on stanowi, że w sytuacji, kiedy zakończy się stan zagrożenie epidemiologicznego „kadencja tych organów ulega przedłużeniu do czasu wyboru organów Polskiego Związku Łowieckiego oraz organów koła łowieckiego kolejnej kadencji”, czyli organy koła działają do czasu wyborów nowych, czyli zarządy mogą podejmować decyzje do czasu, kiedy nie zostaną wybrane nowe zarządy. Moim zdaniem to prosta i zgodna z literą prawa opinia!
Co by jednak było, gdyby niektóre zarządy zechciały przedłużyć swoją kadencję w nieskończoność, bo przecież mogą działać „do czasu wyboru nowych zarządów”. Ano w państwie prawa jest na to procedura. Ba, była ona nawet w takim „bezprawnym” państwie jak PRL.
A powinna ona wyglądać następująco: Naczelna Rada Łowiecka podejmuje uchwałę o zwołaniu Krajowego Zjazdu Delegatów. Ma takie prawo i obowiązek na podstawie §83 pkt 3 podpunkt 1. W takiej uchwale zostaje zapisany termin Krajowego Zjazdu Delegatów oraz termin, do którego muszą Okręgowe Zjazdy Delegatów wybrać nowych członków NRŁ oraz data, do której muszą się zakończyć wybory w kołach. Moja propozycja:
„Zwołuje się Krajowy Zjazd Delegatów na 29 październik 2023, Okręgowe Zjazdy Delegatów mają się odbyć do 15 września i wybrać swoich członków NRŁ, a wybory delegatów w kołach łowieckich oraz wśród niestowarzyszonych mają nastąpić najpóźniej do 30 czerwca 2023 i wyłonić swoich delegatów na OZD .” Prosto, jasno i klarownie…
Tak się dzieje we wszystkich społecznych organizacjach w Polsce tylko nie w Polskim Związku Łowieckim. Niestety PZŁ nie jest już organizacją społeczną, bo jej aparat wykonawczy mianuje rząd, a tak naprawdę Solidarna Polska…
Wbiło mnie w fotel
Z pisma, o którym wspomniałem wynika, że na podstawie p r z y p u s z c z e n i a zakończy się stan zagrożenia epidemiologicznego i mamy odbyć w kołach zebrania, na których na podstawie p r z y p u s z c z e n i a, że mamy wybrać delegatów na Okręgowe Zjazdy Delegatów.
Przypuszczenia miały pewnie solidne podstawy, ale nawet najmocniejsze przypuszczenie nie może być podstawą do podjęcia działań wywołujących skutki prawne! Tym bardziej, że już znamy decyzję rządu, który przedłuża o miesiąc stan zagrożenia epidemicznego, wiec całe te dywagacje „naszego” łowczego można wyrzucić do kosza.
Ale to jeszcze nic! Oto na samym początku pisma rozesłanego przez łowczego krajowego znajduje się teoretycznie najzabawniejszy passus: „Przypominam Zarządom Okręgowym, że (…) do 31 marca mieli Państwo dokonać dokładnej weryfikacji statusu aktualnych delegatów na Okręgowe Zjazdy Delegatów”
Wbiło mnie w fotel, a raczej w podłogę. Oto aparat wykonawczy ma dokonać weryfikacji statusu delegatów na zjazd, którym to tenże aparat (teoretycznie) podlega. Co znaczy ta „weryfikacja”? W jakim celu? Co przekazano na naradzie? Może to tylko zwykłe sprawdzenie, czy dany delegat jeszcze żyje, ale jak czytam słowo „weryfikacja” w piśmie rządowego namiestnika, to włącza mi się wewnętrzny alarm…
Prawie robi różnicę
Patrzcie Koleżanki i Koledzy – jedno pismo, a co punkt to zastrzeżenie. Bowiem w punkcie czwartym zapisano: „zwracamy uwagę, że rezydenci nie będący członkami jakiegokolwiek koła powinni być zapraszani na takie zebranie” Chodzi o zebranie wyborcze delegatów członków niezrzeszonych. I znów wychodzi nam bubel prawny?
Bo jednak w tym momencie trzeba rozstrzygnąć rzecz, nad którą nikt się wcześniej nie zastanowił; czy ten rezydent jest członkiem koła, czy nie jest? No niby jest, bo ma prawie wszystkie prawa i obowiązki członka koła. Ale jak cała Polska wie, dzięki marketingowcom piwa „Żywiec”, prawie robi różnicę.
Więc taki rezydent, to taki trochę ułomny, ale jednak członek koła. Jest wszak na liście członków koła, a niezrzeszeni to, jak stanowi statut § 5 statutu osoby „nie będące członkami kół łowieckich”…
Ni pies ni wydra
Kicha. Jak uczę swoich stażystów „rezydent to ni pies ni wydra”. Moim zdaniem trudno go uznać za pełnoprawnego członka koła, ale nie jest tez członkiem niezrzeszonym i jego prawa wyborcze w tej grupie też są wątpliwe.
Czy ktoś mógłby choć tymczasowo ten spór rozstrzygnąć? Moim zdaniem tak, ale nie jest nim Zarząd Główny PZŁ. Takie spory w organizacjach społecznych rozstrzyga, albo najwyższy organ, albo sąd koleżeński danej organizacji. W naszym przypadku byłaby więc to, albo Naczelna Rada Łowiecka w drodze uchwały, ale nie słyszałem by takowa istniała, albo Główny Sąd Łowiecki (który nie ma takich kompetencji w Statucie PZŁ). Na pewno nie należy to jednak do organów wykonawczych!
Rozpisałem się obszernie, by Koleżanki i Koledzy mogli zrozumieć mój tok rozumowania, ale konkluzja jest krótka: Zarząd Główny uzurpuje sobie prawa nieprzynależne i w drodze interpretacji lub faktów dokonanych przejmuje kompetencje Naczelnej Rady Łowieckiej, a ta siedzi i gapi się jak sroka w gnat.
Pacjent przestał oddychać
I tu znów wracamy do początku narracji o tym, że rada nie może funkcjonować, bo trzech jej członków zrezygnowało. Ta narracja to nic innego jak próba ze strony Zarządu Głównego PZŁ zupełnego sparaliżowania NRŁ, w sytuacji kiedy nawet minister-nadzorca polecił łowczemu krajowemu wypełniać uchwały NRŁ.
Mój wniosek jest następujący: dr Lisiak i jego kompani próbują ograć nie tylko NRŁ lecz także ministra. Czują się mocni. I to mnie zadziwia. Niemniej jednak nie mogę nie zacytować słów jednego z tych, którzy zrezygnowali:
„Szanowny Kolego, jako lekarz nie mogę nie widzieć, że ten pacjent leżący pod respiratorem od lat już przestał oddychać i zaczyna śmierdzieć”. Chyba miał na myśli zarówno NRŁ jak i Zarząd Główny PZŁ…
A nie mówiłem…
Ten zapach czuć już w całej Polsce. Naczelna Rada Łowiecka przegrała walkę o resztki niezależności związku. Jesteśmy zdani na łaskę i niełaskę ziobrystów Solidarnej Polski.
Prawda jest też taka, że większość kolegów ma to gdzieś, nie widzi niebezpieczeństw jakie to niesie dla związku, a nasze pisanie na portalu WildMen jest nieco rozpaczliwą walką o demokratyczny Polski Związek Łowiecki, choć mam wrażenie, że jesteśmy jak Ostatni Mohikanie.
Pierwszym i całkowicie kluczowym warunkiem do naprawy PZŁ jest odzyskanie możliwości wyboru władz oraz powrót Okręgowych Rad Łowieckich. Póki tego nie będzie możemy się zagadać na śmierć…
Można pytać, czy te interpretacje są pisane przez niedouczonych prawników, czy przez dobrze opłaconych bezkręgowców, ale to nie stanowi różnicy. Wszyscy je łykają jak gęś groch.
I tak powoli dajemy się nominatom Solidarnej Polski rozgrywać, czym dążymy do samozagłady!
Po co to piszę? Po to, by móc kiedyś powiedzieć: „A nie mówiłem…”
Tą smutną konkluzją żegnam się i pozdrawiam!
Koleżanki i Kolegów!
Darz Bór!