Paweł Lisiak po ostatnim posiedzeniu Naczelnej Rady Łowieckiej zawnioskował do ministra o odwołanie Grzegorza Karpika, Jarosława Kuczaja i Jakuba Rafalskiego. Na stronie internetowej PZŁ ukazała na ten temat krótka wzmianka. Nie ma publicznego uzasadnienia, choć w kuluarach mówi się o krytycznej ocenie Pawła Lisiaka, na jaką sobie pozwoliły odwołane osoby w czasie spotkania Zarządu Głównego PZŁ z ministrem Edwardem Siarką.
Nikt tego nie potwierdza, ale również nie zaprzecza, że odwołani członkowie ZG PZŁ wprost zarzucili łowczemu krajowemu samodzielne podejmowanie decyzji. Znamienne, że podczas ostatniego posiedzenia NRŁ Paweł Lisiak bronił się samotnie i nikt z obecnych na sali członków ZG PZŁ nie odczuwał potrzeby wsparcia łowczego.
Utrata zaufania i zmiana koncepcji to główne powody, którymi pan Lisiak tłumaczy kolejne zmiany. Zadziwiające, że członków zarządu o ich odwołaniu łowczy poinformował telefonicznie. Totalny brak kultury i arogancja, z jaką zwalnia się pracowników i odwołuje członków Zarządu Głównego wiele mówią o standardach, jakim hołduje Paweł Lisiak.
Odwet łowczego
Pan Lisiak – mimo braku akceptacji ze strony Naczelnej Rady Łowieckiej, co skutkowało zmniejszeniem uposażenia – nie zachował się honorowo. Nie podał się do dymisji i podobnie jak Piotr Jenoch postanowił eskalować konflikt z radą „przenosząc” gabinet prezesa Naczelnej Rady Łowieckiej. Kolejny już raz w tej kadencji prezydium będzie się spotykać przy toalecie.
Nominat ministra wbrew środowisku myśliwych wyrzucił również z pracy dwóch łowczych okręgowych, nie podając żadnych merytorycznych powodów. Zarówno Cezary Szadkowski z Piotrkowa Trybunalskiego, jak i Piotr Jędral ze Skierniewic, 12 lipca uczestniczyli w pogrzebie naszego kolegi Bartłomieja Popczyka. Wszyscy pamiętamy, że Paweł Lisiak nie umiał się zachować w obliczu śmierci naszego przyjaciela…
Wiele wysiłku włożył, aby przeszkodzić w badaniach Bartka na temat afrykańskiego pomoru. Teraz prawdopodobnie w ramach zemsty odwołał dwóch łowczych, którzy mieli odwagę pojawić się na jego pogrzebie.
Obydwaj sumiennie wykonywali swoje obowiązki. Byli fachowcami i całe swoje zawodowe życie poświęcili łowiectwu!
Jako redaktor naczelny „Łowca Polskiego” miałem wielki zaszczyt współpracować z łowczym z Piotrkowa. Był lubiany i szanowany przez wszystkie koła łowieckie okręgu piotrkowskiego. Wielokrotnie pokazał wielką klasę i pełen profesjonalizm jako organizator Hubertusa Spalskiego. Gośćmi tej imprezy były różne osobistości, w tym politycy Prawa i Sprawiedliwości, którzy w tamtym czasie wysoko oceniali Cezarego Szadkowskiego!
Nie mogę wręcz uwierzyć, że pan Lisiak mógł przyjść do ministra Siarki i prosić o jego odwołanie, a później wysyłać podrzędnego pracownika, który wręczył mu odwołanie. Łowczemu okręgowemu, który pracował prawie 40 lat dla Polskiego Związku Łowieckiego!
W mojej ocenie osoby, które porządnych ludzi traktują jak śmieci, nie zasługują na szacunek! Nad tym zdaniem powinni się zastanowić wszyscy, którzy odbierają nominacje od pana Lisiaka.
Brak kultury i wiedzy
Pracownicy, którzy w ten sposób zostają zwolnieni kierują pozwy do sadów pracy i zostają przywróceni na swoje poprzednie stanowiska, co generuje olbrzymie koszty i jest ewidentnym działaniem na szkodę związku.
Środowisko myśliwych jednoznacznie ocenia poczynania pana Lisiaka, ale z coraz większym zdumieniem patrzy na tolerowanie tego rodzaju zachowania przez organy administracji publicznej, które sprawują nadzór nad Polskim Związkiem Łowieckim.
Myśliwi ze Skierniewic pewnie nie mogą w to uwierzyć tym bardziej, że nie dawno Główny Lekarz Weterynarii przywiózł do tego okręgu delegację z Unii Europejskiej, która kontrolowała jak Polska radzi sobie ze zwalczaniem afrykańskiego pomoru świń. Okręg skierniewicki został wysoko oceniony, ale…
Dla Pawła Lisiaka nie ma to znaczenia, ponieważ temat ASF-u nie jest w jego kręgu zainteresowań. Minister rolnictwa czy Izby Rolnicze przesyłają kolejne pisma do resortu klimatu, co jak widać nie przynosi żadnych efektów.
Chaos i destabilizacja
Etatowi pracownicy związku również negatywnie oceniają działania pana Lisiaka oraz jego kompetencje, a raczej ich zupełny brak. Łowczy krajowy zalicza niekończące się „wpadki”, zarówno merytoryczne, jak i wizerunkowe.
Wszyscy widzą, że skupia się na lansowaniu swojej osoby oraz wprowadzaniu korporacyjnych metod pracy, które nie mogą się sprawdzić w naszym związku. To „biznesowe” podejście jest często niezgodne z prawem, a masowe zwolnienia są powodem całkowitej destabilizacji pracy na wszystkich szczeblach Polskiego Związku Łowieckiego. Nieustające roszady personalne, zatrudnianie i zwalnianie pracowników spowodowały chaos. Nikt nie wie kto i za co odpowiada.
Pan Lisiak tymczasem „produkuje” wykresy i słupki, które niczemu nie służą, a pochłaniają mnóstwo czasu i bezsensownego wysiłku. Dodatkowo okręgi zostały odcięte od wszelkiej pomocy ze strony ZG PZŁ. W tym prawnej, choć w ostatnich latach przekazywane były ogromne sumy na kancelarie i prawników.
Na nowego członka Zarządu Głównego PZŁ minister Siarka powołał Damiana Przestackiego. To nikomu nieznana osoba, ale pojawiły się już żarty, że teraz mamy w zarządzie dwóch speców od skrawania. Z pewnością wszystkie plotki, jakie rozsiewają „wrogowie” pana Lisiaka na temat nowego członka, są nieprawdziwe.
Jedno jest pewne – łowczy krajowy odwołał w sposób haniebny dwóch kolejnych łowczych. Dlatego przypominam o petycji do ministra Edwarda Siarki, w której autorka Małgorzata Krokowska-Paluszak wzywa do odwołania Pawła Lisiaka, ponieważ nie chce takiego łowiectwa!
Myśliwi, którzy zdecydują się podpisać petycję, muszą pamiętać, aby potwierdzić swój głos przez klikniecie w link przesłany na wskazany adres internetowy.