Do zdarzenia doszło w środę, 19 października na terenie Nadleśnictwa Lutowiska w leśnictwie Tworylczyk. 64-letni leśniczy dokonywał przeglądu uprawy jodłowej. W pewnym momencie zauważył zbliżającego się małego niedźwiedzia. Po chwili został zaatakowany przez jego mamę.
Zdążył ochronić rękoma głowę i skulił się na ziemi pod brzozą. Niedźwiedzica po zadaniu ciosów w głowę i w plecy zostawiła rannego leśnika. Mimo ciężkich obrażeń zdołał telefonicznie wezwać na pomoc swojego kolegę, który wezwał na miejsce pogotowie.
Odniósł poważne obrażenia. Ma ranę szarpaną na głowie o długości około 20 centymetrów i stracił dużo krwi. Przebywa w sanockim szpitalu. Jego stan jest stabilny.
W mediach pojawiają się wezwania, aby omijać lasy w których żyją niedźwiedzie. W 2014 roku w Bieszczadach niedźwiedź zabił 61-letniego mężczyznę, ale zdarzenie zostało wyciszone. Media głównego nurtu przemilczały ten fakt, aby nie nakręcać spirali strachu. „Agresywnego” misia próbowano zlokalizować i zastrzelić, ale rozstawione fotopułapki na tym terenie nic nie nagrały…
Tak naprawdę każdy kto przebywa w lesie, w którym żyją duże drapieżniki powinien być przeszkolony i zabezpieczony. Opowiadanie bajek o „sympatycznych” niedźwiedziach w połączeniu z brakiem edukacji skutkuje kolejnymi tragicznymi wypadkami, których możemy uniknąć.
Najbardziej narażeni są pracownicy leśni i myśliwi, ale również turyści oraz grzybiarze. Miłośnicy niedźwiedzi twierdzą, że omijają ludzi. Niestety w wielu przypadkach nie tylko nie zejdą nam z drogi, ale zawsze zaatakują. Dzieje się tak, gdy pilnują swojej zdobyczy, opiekują potomstwem lub poczują się zagrożone.
Dlatego zachęcamy do przeczytania tekstu, gdzie znajdziecie dekalog, który może Wam uratować życie!