Weganie wylewają czerwoną farbę na schody sklepów i malują okna. Dwóch czołowych sprzedawców detalicznych Farlows i William Evans zostało zaatakowanych przez aktywistów Extinction Rebellion. To grupa, która opisuje siebie jako „masowy ruch wykorzystujący pokojowe nieposłuszeństwo obywatelskie, aby nawoływać do sprawiedliwego i zrównoważonego systemu żywnościowego opartego na roślinach.”
Blokada wejść i chodników w centrum Londynu w ramach protestu miała na celu sparaliżowanie centrum miasta. W ekskluzywnym sklepie wędkarskim i strzeleckim Farlows weganie wylali czerwoną farbę na podłogi i schody.
Tymczasem w sklepie z artykułami myśliwskimi William Evans protestujący zamalowali okna zieloną farbą. Lider grupy powiedział: „Te działania są reprezentatywne dla okrutnych i destrukcyjnych dla środowiska systemów, które każdego roku wykorzystują i zabijają biliony zwierząt innych niż ludzie. Nie możemy pozwolić, aby to trwało.”
Takie akcje wegańskich aktywistów, są dla nich doskonałą promocją. Wzbudzają zainteresowanie wszystkich mediów, co przekłada się na popularność wśród wielkomiejskich społeczności.
Miliony naiwniaków
W sumie przy minimalnym wkładzie pracy i niewielkich kosztach budują swoją pozycję. Jak powinna być nasza odpowiedź? Czy na przykład 20 – 30 sygnalistów grających sygnały na ulicach europejskich stolic osiągnie podobny efekt? Wątpię! Z dużym prawdopodobieństwem możemy powiedzieć, że nikt tego nie zauważy!
Z pewnością będziemy akcje blokowania sklepów obserwować w kolejnych państwach. Te kampanie wymyślane są przez suto opłacanych piarowców, którzy dokładnie analizują społeczną akceptację dla aktów wandalizmu i eskalacji agresywnych zachowań. Ewentualne procesy i kary będą kolejnym aktem tego spektaklu i mają przełożyć się na zbieranie coraz większych środków na „prowadzenie” działalności…
Wielkomiejskie elity są naiwne i wydają każdego roku miliony euro na organizacje antyłowieckie, które poza happeningami nic robią. Nie jest tajemnicą, że mają wsparcie przemysłu produkującego wegańskie jedzenie. To prężnie rozwijająca się branża!
Emocje i media
W tej ideologicznej wojnie chodzi o zarabianie kasy. Coraz więcej na sklepowych półkach mamy produktów wege. Ich producenci nie mają żadnych oporów, aby sponsorować zaślepionych aktywistów, którym wydaje się, że ratują przyrodę i zwierzęta.
Medialnie wspomagają ich celebryci śniadaniowych telewizji oraz „gwiazdeczki” występujące w telenowelach. Możemy się wyśmiewać, ale na końcu wąska grupka ma nieograniczony i darmowy dostęp do mediów głównego nurtu…
Na podsycaniu nienawiści budują swoją popularność i fortunę. Jaka powinna być riposta naszego środowiska?
Biedni i bezradni?
Przez dziesiątki lat jeźdźcy, myśliwi, ale również wędkarze byli elitą. Nasze piękne tradycje były inspiracją dla świata kultury i sztuki, a zdrowa i smaczna dziczyzna miała status luksusu serwowanego w najdroższych restauracjach. Polowały koronowane głowy, prezydenci, aktorzy…
W XXI wieku wszystko się odwróciło, ponieważ zapanowała nowa moda, którą lekceważyliśmy. Widząc przebierańców i oszołomów pukaliśmy się głowy, a oni krok po kroku budowali swoją narrację i zdobywali społeczne poparcie.
To był błąd, ale mamy już zidentyfikowanego wroga, który rzucił rękawicę! Teraz musimy wybrać narzędzia walki i przejść do kontrataku. Chciałbym Wam dzisiaj zaprezentować krótki film nakręcony przez niemiecki związek łowiecki…
Myśliwi pokazują w nim problem gatunków inwazyjnych i proces rewitalizacji małego zbiornika wodnego. To realny – namacalny – projekt ochrony czynnej, który przywraca cenne siedlisko. Jaka jest różnica pomiędzy wylewaniem farby (aktem wandalizmu), a faktyczną ochroną przyrody?
Zrewitalizowany zbiornik, czy śródpolna remiza może być 1000 razy pozytywnym bohaterem dla kolejnych wpisów i relacji, pod którymi „zwykły” obywatel będzie widział pozytywne dla przyrody działanie myśliwych…
Moim zdaniem jeśli chcemy obronić nasz styl życia – musimy się nauczyć umiejętnie zestawiać wandalizm oraz agresję organizacji antyłowieckich z naszą kulturą i działaniami ochronnymi!