Dzisiaj przetestowano w stolicy system ostrzegania mieszkańców przed nalotem bombowym, a w tym samym czasie podsekretarz Dorożała deprecjonuje część systemu obrony cywilnej!
Kiedy patrzę na wojnę toczącą się przy naszej granicy oraz debatę na ten temat, coraz częściej przypominają mi się rozmowy z nieżyjącym już Wacławem Przybylskim, żołnierzem AK, który walczył w Postaniu Warszawskim. Opowiadał, że największym szokiem w 1939 roku dla Polaków, było bardzo szybkie pokonanie naszej armii, ponieważ społeczeństwo było „karmione” przez media, że jesteśmy ślini, gotowi i stoi za nami Francja i Wielka Brytania…
Powiedzmy sobie szczerze! Unia Europejska walczy dzisiaj z Putinem, który opowiada o konieczności wytyczenia eksterytorialnego korytarza łączącego obwód kaliningradzki z Rosją. Historia lubi się powtarzać, więc nikt nie powinien mieć wątpliwości, dlaczego testujemy systemy ostrzegania ludności przed atakiem bombowym…
„Tydzień bezpieczeństwa”
Wszystkie media podają informację o „tygodniu bezpieczeństwa” i ćwiczeniach w stolicy, ale nikt nie wspomina, że dźwięk z wyraźną modulacją, który trwa 3 minuty, to ostrzeżenie, że dany teren będzie zaatakowany z powietrza. Komunikaty wzywają do zachowania spokoju…
Właśnie w tym kontekście należy umiejscowić wypowiedź podsekretarza Dorożały, który nazwał myśliwych protestujących pod ministerstwem środowiska „radykalną grupą”. To się po prostu nie mieści w głowie, aby w obliczu tak wielkiego zagrożenia członkowie naszego rządu publicznie dyskredytowali myśliwych i sprzeciwiali się wpisania tej grupy w system obrony cywilnej.
Jestem bardzo ciekawy jak długo Donald Tusk będzie się przyglądał i tolerował działania na szkodę państwa w wykonaniu „naszych ministrów”!
Antypolskie działania „zielonych”
Ministerstwem Klimatu i Środowiska przez ostatnie dziewięć miesięcy kierują osoby niemające stosownego wykształcenia, wiedzy i doświadczenia. Ich działania między innymi sabotują powstanie portu kontenerowego w Świnoujściu, ponieważ tworzą rezerwaty oraz park narodowy w korycie Odry.
W niedalekiej przeszłości były również przeciwne budowie zbiorników zaporowych chroniących ludność przed powodzią. Czyżby dlatego, że zgromadzona w nich woda mogła zostać wykorzystana do spławiania barek?
Pseudoekolodzy pod przykrywką „ochrony przyrody”, chcą wyłączyć z użytkowania 20 procent naszych lasów, co zmniejszy podaż drewna i umożliwi Rosji oraz Białorusi zwiększenie sprzedaży tego surowca na rynkach Unii Europejskiej. Czy nikt nie widzi, że przesłany do Sejmu rządowy projekt nowelizacji ustawy o lasach ma całkowicie sparaliżować prowadzenie gospodarki leśnej?
Niestety szczytem hipokryzji lub totalnej głupoty jest dyskredytowanie myśliwych, których właśnie dzisiaj powinno być jak najwięcej!
Kompromitacja Dorożały
W sytuacji, kiedy bliski wschód się „gotuje”, a armia Putina podbija Ukrainę należy podejmować racjonalne decyzje. Rząd powinien właściwie wyznaczać priorytety. Tymczasem jego ministrowie zajmują się ochroną kaczki krzyżówki, na którą poluje się w całej Europie, ponieważ jej populacja nie jest zagrożona…
Wczoraj myśliwi przyszli pod ministerstwo protestować przeciwko działaniom resortu, które niszczą łowiectwo oraz leśnictwo i nie mają nic wspólnego z ochroną przyrody. Pan Mikołaj nazwał ich „radykalną grupą”. Nieznający kontekstu Polak słuchając podsekretarza i czytając komentarze wegan pomyśli, że jesteśmy ekstremistami, osobami niebezpiecznymi, którym należy jak najszybciej odebrać broń. Tego nawet Putin, by nie wymyśli!
Mam dziwne przeświadczenie, że premier Tusk się zestarzał. Dziesięć lat temu potrafił szybko podejmować decyzje. Dzisiaj toleruje podsekretarza, który praktycznie każdego dnia kompromituje Rząd Rzeczypospolitej.
Mikołaj Dorożała właśnie wrzucił do mediów społecznościowych posta na temat ochrony ptaków i stawiania ambon wokół rezerwatów. Pewnie żyje w przeświadczeniu, że te urządzenia służą do polowania na kaczki…
Brak wizji i strategii
Trzy miesiące temu podsekretarz Dorożała ogłosił, że wprowadzi moratorium na trzy gatunki kaczek i łyskę. Teraz opowiada dyrdymały o konieczności wykreśleniu z listy gatunków łownych: krzyżówki, głowienki, czernicy, cyraneczki, łyski, jarząbka i słonki.
Z zamieszczonego uzasadnienia oraz medialnych wypowiedzi „wybitnego” trenera pilatesu wynika, że polowania nie są przyczyną spadku liczebności. Przeciwnie – dowiadujemy się, że to politycy oraz podległe im służby państwowe przyczyniły się do regresu i utraty bioróżnorodności.
Przez ostatnie dziesięciolecia kolejne rządy nie tylko NIC nie zrobiły, ale każdego dnia – poprzez brak działań – niszczą naszą przyrodę. Między innymi wydaliśmy grube miliardy na szczepienie lisów, ale politycy NIC nie robią, aby nadmiar drapieżników redukować.
Wszyscy myśliwi wiedzą i postulują od dziesięcioleci, aby włączyć śródpolne remizy i oczka wodne do dopłat bezpośrednich. To nie są duże koszty dla naszego państwa, a można znacząco poprawić sytuację nie tylko gatunków łownych, ale wszystkich zwierząt, w tym także chronionych.
Wprowadzanie kolejnych zakazów nie przynosi żadnych efektów, bo w ten sposób NIE rozwiązuje się problemów zachwiania równowagi w przyrodzie. Doskonałym tego przykładem jest objęcie ochroną w latach 90. ubiegłego wieku głuszca i cietrzewia. Mimo zaprzestania polowań, ich populacja wciąż maleje!
Wprowadzenie zakazu polowań to wyłącznie chwyt propagandowy, ponieważ opracowanie skutecznej strategii ochrony jest prawdziwym wyzwaniem i wymaga wysiłku wielu środowisk, a to wykracza poza możliwości intelektualne „zielonych” aktywistów.
Weganie na trawę
Decyzja Jarosława Kaczyńskiego – który słuchał „zielonych” aktywistów – zakazała zabierania naszych dzieci na polowania. Jesteśmy dzisiaj jedynym krajem na świecie z tak restrykcyjnym prawem!
Teraz dzięki tolerowaniu „zielonych” ignorantów w rządzie będziemy jedynym krajem, w którym nie wolno polować na kaczki. To są odnawialne zasoby przyrodnicze, które człowiek może w sposób zrównoważony użytkować.
Mamy prawo wycinać drzewa, zbierać grzyby, jagody, hodować krowy, owce, pić mleko i polować, aby jeść zdrowe i smaczne mięso. Weganie nie mają prawa nam tego zakazywać w imię swojej religii, lub interesów innych krajów.
Premier Tusk powinien odwołać z rządu osoby, które świadomie lub nie realizują cele wymyślane poza naszymi granicami. Przywrócić możliwość uczestniczenia dzieci w polowaniach, a nawet tak jak w innych krajach europejskim pozwolić im strzelać do zwierzyny pod okiem rodziców.
Nie ma znaczenia, czy to się garstce wegan podoba, czy nie. W naszym społeczeństwie potrzebujemy jak najwięcej obywateli, którzy potrafią posługiwać się bronią oraz umiejących samodzielnie zadbać o realizację podstawowych wymogów egzystencji!