Rok temu miał miejsce śmiertelny wypadek. Prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko 50-letniemu Dariuszowi S., który strzelił w głowę swojemu koledze.
Według ustaleń prokuratury ofiara wypadku została postrzelona w głowę. Kolega myśliwego siedział na tylnej kanapie w samochodzie, którym jeździli po łowisku.
Impreza na polowaniu…
Dariusz S. został oskarżony o nieumyślne spowodowanie śmierci. Złamał regulamin polowań. Przewoził w samochodzie załadowany i odbezpieczony sztucer. W tragicznym zdarzeniu uczestniczyło czterech mężczyzn: oskarżony wraz z kolegą z koła łowieckiego oraz dwóch znajomych.
Myśliwy sprawdzał zakupioną kamerę termowizyjną. Początkowo pojazdem kierował jedyny trzeźwy w tym towarzystwie oskarżony Dariusz S. „Następnie pod lasem zamienił się z kolegą miejscami i przesiadł na przednie miejsce pasażera, co umożliwiało mu w trakcie jazdy obserwowanie zwierzyny przez kamerę termowizyjną. W tym czasie swój sztucer trzymał kolbą opartą o chodnik pojazdu, a wylotem lufy skierowaną w kierunku siedzącego na tylnej kanapie 64-latka” – opisuje rzecznik prokuratury.
Wykluczony z PZŁ
Gdy spotkali lisa Dariusz S. polecił kierowcy zatrzymać samochód. Do niekontrolowanego wystrzału doszło w momencie, gdy wysiadał z samochodu i wyjmował broń. „Nie zachowując należytej ostrożności nacisnął spust, doprowadzając nieumyślnie do wystrzału i postrzelenia jednego z pasażerów. Spowodował u pokrzywdzonego ranę głowy skutkującą jego zgonem” – skomentowała prokurator Anna Rębacz.
Dariusz S. został wykluczony z Polskiego Związku Łowieckiego, a prokuratura przedstawiła oskarżonemu dodatkowe zarzuty: nakłaniania do składania fałszywych zeznań jednego ze świadków zdarzenia, pomocnictwa w kierowaniu samochodem przez nietrzeźwego poprzez udostępnienie mu pojazdu oraz poplecznictwa, które miało polegać na zacieraniu śladów w celu uniknięcia odpowiedzialności karnej przez nietrzeźwego kierowcę.
Tragiczne wypadki
Oskarżony przyznał się jedynie do nieumyślnego spowodowania śmierci i odmówił składania wyjaśnień. Zastosowano wobec niego dozór policyjny i poręczenie majątkowe – grozi mu do 8 lat więzienia.
Nikt nie ma wątpliwości, że wszystkich uczestników tego „polowania” będą dręczyć wyrzuty sumienia do końca życia. Taki wypadek nie powinien się zdarzyć. Każdy myśliwy wie doskonale, że wchodząc do samochodu mamy obowiązek rozładować broń.
To wizerunkowa katastrofa dla naszego środowiska, ponieważ informacja jest przekazywana przez ogólnopolskie media i utrwala w społeczeństwie stereotyp, że myśliwi piją alkohol na polowaniu i nie umieją się bezpiecznie posługiwać bronią.
Wyrzucać kłusowników
Jedynym argumentem dla naszej obrony jest fakt, że tragiczna wyprawa nie miała nic wspólnego z prawdziwym polowaniem. Przypominam, że zmiana rozporządzenia, które dopuściło redukowanie drapieżników przy pomocy celowników termo i noktowizyjnych weszło z życie dopiero w listopadzie ubiegłego roku…
W sierpniu 2022 roku nie wolno było strzelać do lisa z celownika termowizyjnego. Niestety w naszym środowisku mamy zbyt dużo „czarnych baranów”, za które musimy się wstydzić!
Jeśli nasi koledzy zachowują w sposób, który nie przystoi myśliwemu nic nie możemy zrobić. Nawet w przypadku przypuszczenia, że kłusują zdobycie twardych dowodów jest praktycznie niemożliwe. Tak naprawdę nie mamy żadnego sposobu wykluczenia takich osobników z naszego grona, dlatego Statut PZŁ powinien zezwalać walnemu zgromadzeniu na wyrzucanie z koła łowieckiego bez podawania przyczyny!
Nie mam wiedzy jakim myśliwym był oskarżony – ale nie ma to większego znaczenia – ponieważ sam fakt jeżdżenia samochodem po łowisku z osobami pod wpływem alkoholu całkowicie go dyskredytuje!