piątek, 18 października, 2024
Strona głównaPolowanieKłusownik z samopałem

Autor

Kłusownik z samopałem

Kłusownictwo z bronią palną nie odchodzi do lamusa. Kilka dni temu z przestępcą uzbrojonym w karabin zmierzyli się myśliwi z Włocławka.

Upalny, wczesny wieczór 25. sierpnia dzwoni komórka łowczego koła łowieckiego ,,Sęp” we Włocławku.

– Nie uwierzysz! Na polanie, tej pod wysokim napięciem, jakiś facet wyjął z bagażnika karabin i poszedł do lasu!

Łowczy, Mirosław Lewandowski, zarządza alarm. Do akcji rusza kilka myśliwskich terenówek. Spotykają się przy pustym aucie nieznajomego. Jeden myśliwy tam zostaje, a reszta rusza do lasu!

Z warszawskiego koła…

Tropili kłusownika, jak dzikiego zwierza. Tu staranowana pajęczyna, tu zdeptana trawa. Sam łowczy naszedł zbója.

„Siedział na myśliwskim stołku. Obok plecak, a na pastorale karabin z lunetą. Lufa zakończona ogromnym tłumikiem” – relacjonuje łowczy.

– Panie, co pan tu robi?

– Poluję…

– A skąd pan, bo chyba nie znam?

– Z warszawskiego koła.

Faktycznie. Obwód sąsiaduje z terenem, dzierżawionym przez jedno ze stołecznych kół, ale granica daleko, a większość warszawiaków znana choćby z widzenia.

Obcy zorientował się, że tłumaczenie na nic. Wstał ze stołka. Broń, gotowa do strzału z biodra, wymierzona wprost w łowczego.

– Chłopaki, chodźcie tu szybko! Mam go!

Przestępca z bronią w ręce

Na ten okrzyk obcemu puściły nerwy. Rzucił się do ucieczki. Na oślep, przez las. Łowczy ruszył w pościg, ale – jak przyznaje – bez specjalnego animuszu. Tamten miał broń. Przywiedziony do ostateczności mógł w emocjach jej użyć, ale i tak szczęście mu dopisało. Na trasie pościgu łowczy znalazł ważny dowód – telefon komórkowy ściganego.

Myśliwi wrócili na polanę, na której stało porzucone auto nieznajomego. Wezwali policję. Hasło ,,przestępca z bronią w ręce” stawia służby na nogi. Wkrótce polana była zaniebieszczona od radiowozów.

Mundurowi podeszli do sprawy bardzo poważnie. Metr po metrze odtworzyli trasę ucieczki zbiega. Po kilkuset krokach rewelacja! Rzucona w krzaki kłusownicza broń. Własnej roboty kiplauff.

Kłusownicza samoróbka

Jednostrzałowa, łamana broń z gwintowaną lufą. Klasyczna w formie, kurkowa. Ale kolba kłusownicza – metalowa i składana. Żywcem przypominająca drucianą kolbę kałasznikowa w wersji AKMS. Porządna, gruba lufa z inskrypcją ,,Made in Germany”. Na niej duży i wydajny, fabrycznej produkcji tłumik. Całości dopełniała luneta nastawna o parametrach 3-9×40. Porządna, kowalska robota. Owszem, samoróbka, ale znać rękę sprawnego majsterkowicza. I tylko słaby kaliber – .22 LR, czyli kbks. Jednak kładzie on na kilkadziesiąt metrów każdą sarnę.

Policja szybko zatrzymała podejrzanego. Śledczy mieli przecież jego samochód i telefon. To mężczyzna w średnim wieku. Miejscowy. Łowczy koła rozpoznał bez zastanowienia i jego i okazaną mu broń. Policja przeszukała zabudowania kłusownika.

Mundurowi znaleźli części od innych jednostek broni. W tym tzw. części istotne, traktowane przez prawo jak sama broń. Między innymi karabinowy zamek.

– Podejrzany nie przyznaje się – relacjonuje Tomasz Chełcho z Prokuratury Rejonowej we Włocławku – twierdzi, że broni tej nigdy nie miał w rękach, nie mógł zatem mierzyć z niej do łowczego koła. Części broni, znalezione w jego domu? Podejrzany wyjaśnia, że należały do jego zmarłego ojca…

Tylko dwa zarzuty

Śledczy nie dali temu wiary. Przed mężczyzną stanęły dwa zarzuty: posiadanie broni bez zezwolenia i stosowanie gróźb karalnych pod adresem łowczego koła. Groźbą, w tym konkretnym przypadku, miało być mierzenie z broni palnej bezpośrednio do człowieka. Prokuratura czeka jeszcze na wyniki badań materiału biologicznego. Odciski palców i pozostawione być może na broni DNA najprawdopodobniej potwierdzą, w czyich rękach krytycznego wieczoru była broń.

Podejrzany mężczyzna jest na wolności. Prokuratura zadowoliła się objęciem człowieka tzw. dozorem policji. W praktyce oznacza to, że musi się, co kilka dni meldować na komisariacie, potwierdzając w tej sposób, że nie uciekł, że się nie ukrywa.

Środowisko włocławskich myśliwych bulwersuje fakt, że przed podejrzanym nie postawiono klasycznego zarzutu kłusownictwa. Okoliczności zdają się przemawiać za tym, że do przestępstwa takiego, w formie usiłowania jego dokonania, doszło!

Łowczy koła zastał człowieka z załadowaną bronią na pastorale. Do szczęścia zbójowi brakowało jedynie zwierzyny. Tymczasem prokuratura nie chce opierać zarzutu wyłącznie na relacji jednego człowieka. Brakuje w tym logiki. Przecież właśnie wyłącznie z relacji łowczego koła zrodził się zarzut gróźb karalnych, których dopuścić się miał sprawca.

Osobną kwestią jest ocena zachowania samych myśliwych. Czy powinni z gołymi rękami iść za uzbrojonym bandytą? Może, w trosce o własne bezpieczeństwo, należało poczekać na policję, straż leśną, czy Państwową Straż Łowiecką?

To oczywiste, że zanim służby dojechałyby do lasu po kłusowniku nie byłoby nawet odwiatru. Z drugiej strony zdesperowany rozbójnik mógł użyć broni. Takie rozterki każdy myśliwy musi rozstrzygać własnym rozumem…

Poprzedni artykuł
Następny artykuł
WIĘCEJ ARTYKUŁÓW

Zieloni zostali zaorani

Sejmowa komisja ochrony środowiska dyskutowała o strategii zarządzania żubrem. Profesor Wanda Olech merytorycznymi argumentami „zaorała” ministerstwo i zielone posłanki.

Plan awaryjny

Nie wystarczy zakazać polowania. W obliczu drastycznego spadku liczebności danego gatunku należy opracować i wdrożyć skuteczny „plan awaryjny”.

Hubertus im. profesora Jana Szyszko...

Organizatorzy XVI Hubertusa Węgrowskiego i XI Hubertusa Nadwiślańskiego zapraszają wszystkich myśliwych i miłośników łowiectwa 20 października, czyli w najbliższą niedzielę - do Łochowa.

Uczciwe polowanie

Używanie przez myśliwych dronów z kamerami termowizyjnymi zostaje uznane za złamanie zasady „uczciwego polowania”.

Łowiecka twierdza

Spoglądając na otaczającą nas rzeczywistość musimy postawić pytanie, czy kilkuset myśliwych jest w stanie uratować łowiectwo?

W „Gospodzie pod Dębem” ekosi nie b...

Myśliwi po raz kolejny udowodnili, że potrafią w jednym szeregu razem z wojskiem i strażakami walczyć z żywiołem, jakim jest powódź. Przeciwników polowań na wałach nikt nie widział.