niedziela, 22 grudnia, 2024
Strona głównaPolowanieKłusownik z samopałem

Autor

Kłusownik z samopałem

Kłusownictwo z bronią palną nie odchodzi do lamusa. Kilka dni temu z przestępcą uzbrojonym w karabin zmierzyli się myśliwi z Włocławka.

Upalny, wczesny wieczór 25. sierpnia dzwoni komórka łowczego koła łowieckiego ,,Sęp” we Włocławku.

Reklama

– Nie uwierzysz! Na polanie, tej pod wysokim napięciem, jakiś facet wyjął z bagażnika karabin i poszedł do lasu!

Łowczy, Mirosław Lewandowski, zarządza alarm. Do akcji rusza kilka myśliwskich terenówek. Spotykają się przy pustym aucie nieznajomego. Jeden myśliwy tam zostaje, a reszta rusza do lasu!

Reklama

Z warszawskiego koła…

Tropili kłusownika, jak dzikiego zwierza. Tu staranowana pajęczyna, tu zdeptana trawa. Sam łowczy naszedł zbója.

„Siedział na myśliwskim stołku. Obok plecak, a na pastorale karabin z lunetą. Lufa zakończona ogromnym tłumikiem” – relacjonuje łowczy.

Reklama

– Panie, co pan tu robi?

– Poluję…

– A skąd pan, bo chyba nie znam?

– Z warszawskiego koła.

Faktycznie. Obwód sąsiaduje z terenem, dzierżawionym przez jedno ze stołecznych kół, ale granica daleko, a większość warszawiaków znana choćby z widzenia.

Obcy zorientował się, że tłumaczenie na nic. Wstał ze stołka. Broń, gotowa do strzału z biodra, wymierzona wprost w łowczego.

– Chłopaki, chodźcie tu szybko! Mam go!

Przestępca z bronią w ręce

Na ten okrzyk obcemu puściły nerwy. Rzucił się do ucieczki. Na oślep, przez las. Łowczy ruszył w pościg, ale – jak przyznaje – bez specjalnego animuszu. Tamten miał broń. Przywiedziony do ostateczności mógł w emocjach jej użyć, ale i tak szczęście mu dopisało. Na trasie pościgu łowczy znalazł ważny dowód – telefon komórkowy ściganego.

Myśliwi wrócili na polanę, na której stało porzucone auto nieznajomego. Wezwali policję. Hasło ,,przestępca z bronią w ręce” stawia służby na nogi. Wkrótce polana była zaniebieszczona od radiowozów.

Mundurowi podeszli do sprawy bardzo poważnie. Metr po metrze odtworzyli trasę ucieczki zbiega. Po kilkuset krokach rewelacja! Rzucona w krzaki kłusownicza broń. Własnej roboty kiplauff.

Kłusownicza samoróbka

Jednostrzałowa, łamana broń z gwintowaną lufą. Klasyczna w formie, kurkowa. Ale kolba kłusownicza – metalowa i składana. Żywcem przypominająca drucianą kolbę kałasznikowa w wersji AKMS. Porządna, gruba lufa z inskrypcją ,,Made in Germany”. Na niej duży i wydajny, fabrycznej produkcji tłumik. Całości dopełniała luneta nastawna o parametrach 3-9×40. Porządna, kowalska robota. Owszem, samoróbka, ale znać rękę sprawnego majsterkowicza. I tylko słaby kaliber – .22 LR, czyli kbks. Jednak kładzie on na kilkadziesiąt metrów każdą sarnę.

Policja szybko zatrzymała podejrzanego. Śledczy mieli przecież jego samochód i telefon. To mężczyzna w średnim wieku. Miejscowy. Łowczy koła rozpoznał bez zastanowienia i jego i okazaną mu broń. Policja przeszukała zabudowania kłusownika.

Mundurowi znaleźli części od innych jednostek broni. W tym tzw. części istotne, traktowane przez prawo jak sama broń. Między innymi karabinowy zamek.

– Podejrzany nie przyznaje się – relacjonuje Tomasz Chełcho z Prokuratury Rejonowej we Włocławku – twierdzi, że broni tej nigdy nie miał w rękach, nie mógł zatem mierzyć z niej do łowczego koła. Części broni, znalezione w jego domu? Podejrzany wyjaśnia, że należały do jego zmarłego ojca…

Tylko dwa zarzuty

Śledczy nie dali temu wiary. Przed mężczyzną stanęły dwa zarzuty: posiadanie broni bez zezwolenia i stosowanie gróźb karalnych pod adresem łowczego koła. Groźbą, w tym konkretnym przypadku, miało być mierzenie z broni palnej bezpośrednio do człowieka. Prokuratura czeka jeszcze na wyniki badań materiału biologicznego. Odciski palców i pozostawione być może na broni DNA najprawdopodobniej potwierdzą, w czyich rękach krytycznego wieczoru była broń.

Podejrzany mężczyzna jest na wolności. Prokuratura zadowoliła się objęciem człowieka tzw. dozorem policji. W praktyce oznacza to, że musi się, co kilka dni meldować na komisariacie, potwierdzając w tej sposób, że nie uciekł, że się nie ukrywa.

Środowisko włocławskich myśliwych bulwersuje fakt, że przed podejrzanym nie postawiono klasycznego zarzutu kłusownictwa. Okoliczności zdają się przemawiać za tym, że do przestępstwa takiego, w formie usiłowania jego dokonania, doszło!

Łowczy koła zastał człowieka z załadowaną bronią na pastorale. Do szczęścia zbójowi brakowało jedynie zwierzyny. Tymczasem prokuratura nie chce opierać zarzutu wyłącznie na relacji jednego człowieka. Brakuje w tym logiki. Przecież właśnie wyłącznie z relacji łowczego koła zrodził się zarzut gróźb karalnych, których dopuścić się miał sprawca.

Osobną kwestią jest ocena zachowania samych myśliwych. Czy powinni z gołymi rękami iść za uzbrojonym bandytą? Może, w trosce o własne bezpieczeństwo, należało poczekać na policję, straż leśną, czy Państwową Straż Łowiecką?

To oczywiste, że zanim służby dojechałyby do lasu po kłusowniku nie byłoby nawet odwiatru. Z drugiej strony zdesperowany rozbójnik mógł użyć broni. Takie rozterki każdy myśliwy musi rozstrzygać własnym rozumem…

Poprzedni artykuł
Następny artykuł
WIĘCEJ ARTYKUŁÓW

200 wilków zostanie zabitych

Francja nie pozwala, aby populacja wilków zagroziła hodowcom zwierząt. Ich priorytetem jest utrzymanie liczebności na stałym poziomie, więc w 2025 roku zostanie odstrzelonych 200 osobników konfliktowych.

Zwalczanie kłusownictwa

Niestety w naszym kraju kary nie odstraszają kłusowników. Całkowicie odmienną drogą podążają w Hiszpanii, gdzie za takie przestępstwo sąd może ukarać grzywną w wysokości 60 tysięcy euro!

Weganizacja Europy

Doskonale już wiemy skąd bierze się skuteczność organizacji antyłowieckich, ale gdzie leży granica między społecznie akceptowaną ekologią, a ekologicznym terroryzmem?

Myśliwskie prezenty na ostatnią chw...

Święta Bożego Narodzenia zbliżają się wielkimi krokami. Na szczęście dla tych, którzy odkładają wszystko na ostatnią chwilę, wciąż jest cza...

Biolodzy „zapolują” na dziki

Ministerstwo Klimatu i Środowiska wnioskuje, aby odstrzał sanitarny mogli wykonywać wyłącznie myśliwi z wyższym wykształceniem.

Tajemnica polowania

To jest najlepsze „opowiadanie” o polowaniu jakie kiedykolwiek czytałem. Za każdym razem kiedy do niego wracam wywołuje wiele wspomnień, ale jednocześnie zmusza do przemyśleń.