Jeśli ktoś myśli, że pomysł zakazania polowania w okresie godowym na jelenie jest pomysłem wegan, to jest w grubym błędzie. Dyskusja na ten temat trwa już prawie 100 lat!
Broniąc polowania w czasie rykowiska musimy posługiwać się niepodważalnymi dowodami. Nie będzie to proste zadanie, ponieważ organizacje antyłowieckie zaangażowały do tej walki naukowców, których opinie mają być głównym argumentem.
Ta strategia odniosła spektakularny sukces w przypadku przekonania mediów i polityków w kwestii zmian klimatycznych. Zdaniem aktywistów walczących o ziemię 95 procent naukowców potwierdza, że zmiany obecnie zachodzące są wynikiem działalności człowieka. Czy można z takim argumentem dyskutować?
Moim zdaniem tak, ponieważ opinie naukowców opierają się na bardzo wątpliwych przypuszczeniach. Niestety nie tylko świat nauki przestaje się opierać na badaniach również politycy stosują starą maksymę, że skoro fakty przeczą teorii, to tym gorzej dla faktów.
Niedawno minister Dorożała na konferencji prasowej powiedział, że skalę akceptacji społecznej dla łowiectwa określa na podstawie wpisów w mediach społecznościowych. Nikt poza myśliwymi tego nie skrytykował. Można postawić tezę, że łowiectwo nikogo nie interesuje, więc ewidentną kompromitację ministra można przemilczeć, ale na „obronę klimatu” wyciągane są z naszej kieszeni olbrzymie środki…
Fałszywe tezy
Nie mam wątpliwości, że opinia naukowców z danej dziedziny „waży” nieporównywalnie więcej niż teza wygłoszona przez Zenka Bębenka stojącego pod wiejskim sklepikiem, ale nawet utytułowany profesor może się mylić. Posunę się jeszcze dalej. Cała rzesza uznanych autorytetów może popierać fałszywą tezę…
Historia zna takie przykłady. Prawie 100 lat temu na łamach „Łowca Polskiego” rozgorzała wielka dyskusja na temat polowania w czasie rykowiska. Postulat wprowadzenia takiego zakazu NIE wyszedł wbrew pozorom ze strony przeciwników polowania – którzy byli już w tamtych czasach bardzo aktywni – ale z naszego środowiska!
Wielu myśliwych w ten sposób chciało odbudować populację jelenia szlachetnego zdziesiątkowaną w trakcie I Wojny Światowej. Prawdopodobnie inicjatywa wielce szanownych łowców była również podyktowana dyskusją, jaka się toczyła podczas obrad Międzynarodowego Komitetu Ochrony Przyrody. Jak się pewnie domyślacie do zdecydowanej większości myśliwych nie trafiały profesorskie argumenty…
Świat nauki
Wszystko wskazuje, że komitet redakcyjny, sam redaktor naczelny „Łowca Polskiego” Walenty Włodzimierz Garczyński, jak również władze Polskiego Związku Stowarzyszeń Łowieckich wspierały oficjalny apel Kazimierza Wysockiego skierowany do Państwowej Rady Ochrony Przyrody, gdzie wśród utytułowanych profesorów nie brakowało myśliwych, więc ewentualną stronniczość lub niechęć możemy od razu wykluczyć…
W sumie „Łowiec Polski” opublikował 12 negatywnych opinii profesorów reprezentujących uczelnie ze Lwowa, Poznania i Krakowa. W tym samego profesora Władysława Szafera przewodniczącego Państwowej Rady Ochrony Przyrody, który podsumował sprawę tak:
„Ta jednomyślna odpowiedź szeregu uczonych na zasadnicze pytanie, stwierdzająca ze stanowiska biologicznego szkodliwość zabijania zwierząt w porze godowej, uwalnia mnie – jak sadzę – od dalszego rozważania tego zagadnienia. Kończąc oświadczam w imieniu Państwowej Rady Ochrony Przyrody, że jesteśmy za stopniowym ustawowym zlikwidowaniem polowania na jelenia karpackiego w czasie rykowiska.”
Profesjonalnie i bez emocji
Przy tak zgodnym stanowisku wybitnych i utytułowanych postaciach świata nauki postawienie przeciwnej tezy wymagało wielkiej odwagi, której nie zabrakło trzem naukowcom. Między innymi dr Januszowi Domaniewskiemu, który był ornitologiem i członkiem PROP. Podszedł do sprawy profesjonalnie i bez emocji…
Wykazał, że przeczytał wszystkie artykuły, jakie zamieścił „Łowiec Polski” na ten temat i przedstawił argumenty, które moim zdaniem ośmieszyły profesorskie wynurzenia:
„Niektóre poglądy myśliwych wnikają głęboko w istotę zagadnienia i świadczą zarówno o dużej erudycji, jak i o wielkim doświadczeniu autorów.
Zagadnienie należy rozpatrywać w dwóch płaszczyznach. Przedewszystkiem z punktu widzenia przyrodniczo – hodowlanego, a więc czy polowanie w okresie godowym nie wpływa ujemnie na zwierzostan? Jestem zdania, że w zastosowaniu do całego szeregu gatunków – NIE!
O dowody łatwo. Wystarczy uświadomić sobie, że od lat kilkudziesięciu poluje się u nas w ten sposób na jelenie, głuszce i cietrzewie, a jednak stan tej zwierzyny się nie pomniejsza. Jeśli jeleń tak znacznie ucierpiał w okresie ostatnich lat kilkunastu, to tylko wskutek wojny i rozwielmożnienia sie kłusownictwa. Obecnie pomimo, że wzorem dawnych lat strzela się byki na rykowisku, stan jeleni w Karpatach stale się poprawia. Wynika z tego, że odstrzał w porze godowej – przeprowadzony racjonalnie – nie ma ujemnego wpływu na zwierzostan.
Trudniejsze jest rozstrzygnięcie tego zagadnienia z punktu widzenia etycznego. Jest ono trudniejsze o tyle, że opierać się tu trzeba na przesłankach natury czysto uczuciowej. Samo zaś postawienie zagadnienia w tej płaszczyźnie wytwarza sytuację mocno niewyraźną. Ubolewanie nad zwierzyną ginącą w porze godowej przypomina mi mocno łzy krokodyle. Jest tam jakaś fałszywa nuta. Jeśli ujmiemy sprawę z punktu widzenia czystego uczucia to dyskusja jest zupełnie niemożliwa. Biorąc zaś rzecz rozumowo można przypuścić, że jeleniowi jest wszystko jedno, czy zostanie zabity w styczniu, marcu, czy wrześniu. Wiec albo nie zabijać zupełnie, albo zabijając nie dyskutować, w jakiej porze roku zabijanie jest rzeczą moralną. Krótko mówiąc – szkoda każdego słowa na tę dyskusję.”
Statystki i badania
Każdy może złapać za megafon i wykrzyczeć swoje zdanie. Wygłosić opinię mają również prawo profesorowie, choć oni powinni ważyć słowa i opierać się na empirycznych badaniach.
W ciągu ostatnich stu lat przetoczyła się przez nasz kraj kolejna jeszcze większa wojna, która całkowicie zdewastowała dorobek myśliwych i przyrodników z okresu dwudziestolecia międzywojennego. Jelenie ponownie zostały wystrzelane i zjedzone.
W większości łowisk jeszcze w latach 70-tych ubiegłego wieku nie było ani jednego jelenia. Dlatego porównywanie łowiska, gdzie jego struktura kształtuje się 40 lat do obwodu, w którym jeszcze niedawno jelenie były przechodnim „gościem” jest zwykłym nieporozumieniem.
W 1980 roku populację jeleni szacowano na około 50 tysięcy. Po 40 latach jest ich 230 tysięcy, co dobitnie świadczy, że zarządzamy tym gatunkiem w sposób zrównoważony. Dodatkowo polskie jelenie, łosie, czy sarny nie wykazują żadnych oznak zdegenerowania genetycznego, co zaobserwowano i potwierdzono badaniami w przypadku jeleni szlachetnych u naszych zachodnich sąsiadów!
W sumie nie byłbym zdziwiony gdyby się okazało, że nasi przeciwnicy z organizacji antyłowieckich – którzy dzisiaj żądają zakazania łowów w czasie rykowiska – doskonale znali argumentację, jakiej użyli profesorowie Państwowej Rady Ochrony Przyrody 100 lat temu. Używają niemalże ich cytatów pisząc o możliwym zdegenerowaniu populacji, względach etycznych, czy tradycji, którą należy porzucić…
Nie mam żadnych wątpliwości, jaką opinię wystawi obecna Państwowa Rada Ochrony Przyrody oraz jakie zaprezentują argumenty. Bardzo wątpię, aby minister Dorożała chciał zdobyć naukowe dowody na poparcie tezy o konieczności zakazania polowania w czasie okresu godowego, ale podpowiadam, że może wydać kolejne „polecenie” Lasom Państwowym, aby w zarządzanych przez nich Ośrodkach Hodowli Zwierzyny ogłosili „rykowiskowe moratorium”, co pozwoli profesorom zasiadającym w Państwowej Radzie Ochrony Przyrody przeprowadzić dogłębne badania finansowane z kasy funduszu leśnego.
Nie powinniśmy siedzieć i czekać na wprowadzanie kolejnych zakazów. Skoro Niemcy zbadali swoją populację jeleni, to Polski Związek Łowiecki powinien również sfinansować taki projekt badawczy, aby mieć w ręku niepodważalny dowód, że polowanie w rykowisko nie ma żadnego negatywnego wpływu na genetykę króla naszych lasów!