Debata o zwalczaniu ASF jak zwykle mobilizuje naszych „reformatorów” do kolejnej próby zdemolowania ustawy łowieckiej.
Sławomir Izdebski – skazany już prawomocnym wyrokiem na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata – nie ustaje w atakach na łowiectwo. Wczoraj kolejny raz na posiedzeniu komisji rolnictwa apelował do posłów, aby poparli jego wniosek „reformy”, czyli zdemolowania ustawy łowieckiej.
Lider kanapowego związku rolników jak zwykle wykorzystuje rozlewający się po kraju afrykański pomór świń oraz brak strategii walki z wirusem. W maju zeszłego roku było 1000 chorych dzików, a obecnie ich już 1600, co jest dowodem, że rząd nie umie zatrzymać rozprzestrzeniania się ASF-u!
Manipulacje Izdebskiego
Sławomir Izdebski tradycyjnie próbował przekonać, że myśliwi nie strzelają dzików oraz zatajają ich faktyczną liczebność, co jest ewidentnym kłamstwem. W skali kraju koła łowieckie wykonują odstrzał wynikający z rocznych planów oraz sanitarny wyznaczany przez służby weterynaryjne!
Inwentaryzacja przeprowadzana przed sezonem polowań również jest wykonywana bardzo rzetelnie. Ministerstwo rolnictwa przeprowadziło pilotażowy program liczenia dzików przy pomocy statków powietrznych. Metoda jest bardzo wiarygodna, choć nie tania. Drony i samoloty bezzałogowe z kamerami termowizyjnymi przeliczyły dziki w kilku obwodach i okazało się, że ich liczebność była tam nieznacznie przeszacowana!
Główny argument przewodniczącego – który za każdym razem powtarza – że państwo nie zarabia na łowiectwie „ani jednej złotówki” obalił poseł Lewicy Arkadiusz Iwaniak. Przypomniał, że każde koło łowieckie płaci tenutę dzierżawną – której wysokość wyznacza państwo – a każde biuro polowań, sklep myśliwski, czy firmy skupujące dziczyznę płacą należne podatki!
Opowieści Sławomira Izdebskiego o kłusownikach sprzedających tusze dzików na wiejskie wesela też można wsadzić między bajki. Przewodniczący być może nie ma wiedzy, że coraz więcej kół łowieckich prowadzi sprzedaż bezpośrednią, więc każdy kto chce legalnie kupić dziczyznę nie ma z tym żadnego problemu.
Trzech tenorów
Przewodniczący kanapowego związku nigdy nie był myśliwym. Jego wiedza prawdopodobnie pochodzi od kolegów, których możemy bardzo często oglądać w jego towarzystwie. Pierwszym jest Jerzy Golbiak – właściciel biura polowań, a drugim doskonale znany z internetowych przekazów Stanisław Pawluk.
Jerzy Golbiak tylko raz zabrał głos publicznie. Na spotkaniu z ministrem rolnictwa w 2016 roku zachwalał termowizję i twierdził, że: „Jeżeli będę miał możliwość zamontowania termowizora czy noktowizora, te dziki ja osobiście w obwodzie swoim – należę do czterech kół – ja wytłukę przez tydzień czasu, jak się zawezmę. Bardzo proste”. Minęło pięć lat. Właściciel biura polowań nieustannie wspiera przewodniczącego, który chce wprowadzić wydzierżawianie obwodów poprzez przetargi!
Bliski współpracownik przewodniczącego Stanisław Pawluk zawsze wyraża swoje zdanie. Na wczorajszym posiedzeniu sejmowej komisji opowiadał o wszystkim. Zapomniał jedynie poruszyć tematu zwalczania afrykańskiego pomoru świń…
Moim zdaniem jego obecność miała wzmocnić przekaz o potrzebie zmiany ustawy łowieckiej. W co chyba nie wierzy sam przewodniczący Izdebski, który po zabraniu głosu opuścił posiedzenie komisji…
Brak wiedzy
Od wielu lat obserwuję dyskusję, jaka toczy się w parlamencie na temat afrykańskiego pomoru świń. Dochodzę do bardzo smutnej refleksji. Duża część posłów i rolników ma zerową wiedzę na temat zwalczania wirusa, który dziesiątkuje populację dzików i świń!
Przeciwnicy myśliwych i zabijania dzików chcą na siłę udowodnić, że płacenie za odstrzał jest błędem. Na każdym posiedzeniu posłanki Platformy Obywatelskiej dopytują ile odstrzelonych dzików było zarażonych wirusem…
Zrozumienie, że celem odstrzału planowego i sanitarnego jest zmniejszenie populacji widocznie przekracza ich intelektualne możliwości!
Największy rezerwuar
Po drugiej stronie sceny politycznej nie jest lepiej. Posłowie obozu władzy nie mają żadnych sukcesów, dlatego próbują zrzucić winę za swoje błędy na środowisko myśliwych. Tradycyjnie tylko przedstawiciele ministerstwa środowiska – w oparciu o dane – tłumaczyli, że myśliwi wywiązują się z zadań, jakie państwo nakłada na Polski Związek Łowiecki…
Wskazali również na problem, którym nikt nie chce się zainteresować, a są nim tereny wyłączone. Na ponad 20 procentach powierzchni naszego państwa nie wolno polować. To parki narodowe, rezerwaty i tereny wokół miast, gdzie żyje tysiące dzików. Koła łowieckie bez wsparcia władz samorządowych nie są wstanie ograniczyć dziczej populacji, ponieważ miasta są dzisiaj największym rezerwuarem dla tego gatunku!
Zwalczanie chorób zakaźnych jest zadaniem państwa! Koszty, jakie wydatkuje nasz rząd zwraca Unia Europejska! Nikt nam nie robi łaski zwracając część kosztów, jakie ponosimy redukując dziki. Służby weterynaryjne powinny grodzić każde ognisko i organizować poszukiwania padłych dzików.
Dzisiaj nie możemy powiedzieć, że nie mamy wiedzy na temat zwalczania wirusa. Wszyscy wiedzą jak postępują Czesi i Niemcy…
Jedynie były minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski publicznie powiedział prawdę… „Jest zbyt wiele interesów wokół afrykańskiego pomoru świń i nie ma woli politycznej, aby skutecznie zwalczać wirusa!”