czwartek, 21 listopada, 2024

Autor

Naciąganie prawa

Przebrnąłem przez 29 stron prawniczych wygibasów, aby przeczytać, że Ministerstwo Klimatu i Środowiska po prawie trzech latach wraca do starej koncepcji. Tym razem pani minister Anna Moskwa (PiS) podpisała się pod twierdzeniem, że Statut PZŁ nie pozwala Naczelnej Radzie Łowieckiej wymieniać prezydium. DECYZJA TUTAJ

Reklama

Politycy od 1989 roku nieustannie chcieli zarządzać Polskim Związkiem Łowieckim. Do 2018 roku skutecznie blokowaliśmy ich zapędy i budowaliśmy coraz silniejszą pozycję związku. Nie przewidzieliśmy, że „zjednoczona prawica” nowelizując ustawę łowiecką złamie Konstytucję i odbierze nam samorządność.

Jesteśmy jedynym w Unii Europejskiej związkiem łowieckim, w którym myśliwi nie mogą wybrać i kontrolować swoich władz. Ostatnim organem Polskiego Związku Łowieckiego, który przez przypadek pozostał i ma realną szansę bronić członków związku przed politykami obozu rządzącego jest Naczelna Rada Łowiecka.

Reklama

To dlatego trzech kolejnych łowczych krajowych – powoływanych przez ministra – nieustannie dyskredytuje radę i walczy ze społecznym nadzorem. Proces destrukcji trwa i nikt nie ma pomysłu jak rozwiązać narastające problemy.

Niestety za obecną sytuację odpowiada w jakiejś części Naczelna Rada Łowiecka. Pierwszym poważnym błędem było desygnowanie na łowczego krajowego Alberta Kołodziejskiego. Drugim – trudnym do wytłumaczenia – było zatwierdzenie sprawozdania ZG PZŁ za 2018 rok, bez sprawozdania Komisji Kontroli i Nadzoru. Jednak największym błędem jest dopuszczenie do wewnętrznych kłótni!

Reklama

Jedyne sensowne wyjście

Sytuacja Polskiego Związku Łowieckiego już w 2019 roku była dramatyczna, a Albert Kołodziejski nie miał żadnego doświadczenia, aby kierować pracami Zarządu Głównego. Od samego początku podejmował decyzje nie oglądając się na Statut PZL. W siedzibie związku pojawiał się rzadko. Większość czasu poświęcał swojej pracy w Orlenie. Jak się okazało w 2018 i 2019 upolityczniony i niedopuszczający społeczników do kontroli Zarząd Główny PZŁ wygenerował 15 milionów straty!

Naczelna Rada Łowiecka 4 września 2019 zdecydowała się wymienić prezydium. Ministerstwo uchyliło jednak uchwały. Tym samym przywrócono na stanowisko prezesa Rafała Malca. Usunięty prof. Paweł Piątkiewicz odwołał się od decyzji resortu do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego i wygrał. Sąd uchylił – po dwóch latach – bezprawne decyzje uznając, że Ministerstwo Środowiska popełniło błędy proceduralne.

Niestety członkowie Naczelnej Rady Łowieckiej dali się wciągnąć w grę, w której są na przegranej pozycji. Jedynym sensownym wyjściem z tej patowej sytuacji było podanie się do dymisji obydwóch prezesów i przeprowadzenie ponownego wyboru, ale tak się nie stało…

Skuteczny paraliż

Przez trzy lata Naczelna Rada Łowiecka niestety nie umie wyznaczyć priorytetów działania. Większość komisji NRŁ – jakie powołano w grudniu 2018 roku – nie funkcjonuje, a ministerstwo, pandemia i trzech kolejnych łowczych krajowych skutecznie paraliżuje prace rady.

W dawnych czasach społeczny organ jakim jest Naczelna Rada Łowiecka miała pełne wsparcie ze strony Zarządu Głównego PZŁ. Po nowelizacji ustawy w 2018 roku może liczyć jedynie na siebie i dlatego powinna mieć do dyspozycji sztab prawników i doradców. Niestety tego sobie nie wywalczyła…

Każdy błąd i potknięcie spotyka się z natychmiastową reakcją ministerstwa i Zarządu Głównego, któremu Naczelna Rada Łowiecka wyjątkowo „przeszkadza” w bezkarnym łamaniu prawa. Ten konflikt pomiędzy organami Polskiego Związku Łowieckiego podsycają politycy „zjednoczonej prawicy”.

Mieszanie w głowach

Uzasadnienie uchylenia uchwał NRŁ przez nadzorujący resort jest wyjątkowo słabe. Wszyscy wiedzą, że ministerstwo nie ma szans obronić w sądzie swojej argumentacji. Nie wierzę, że prawnicy w Ministerstwie Klimatu i Środowiska nie widzą różnicy pomiędzy kadencyjnymi organami związku, a pełnieniem funkcji prezesa NRŁ, przewodniczącego zjazdu, czy walnego zebrania w kole łowieckim.

Resort zwyczajnie naciąga prawo. Nawet dla osób, które nie mają nic wspólnego z prawem jest oczywiste, że na myśliwych wybieranych do kadencyjnych „organów” głosujemy tajnie. W pozostałych przypadkach głosujemy jawnie zarówno na prezesa NRŁ, który kieruje obradami rady jak i przewodniczącego walnego zebrania w kole łowieckim.

Zdaniem resortu brak zapisu w Statucie PZŁ, że rada i walne zgromadzenie koła nie może odwołać i powołać kolejnego „kierownika” obrad jest śmieszne. Wyobraźmy sobie sytuację, że koło łowieckie zbiera się na corocznym zebraniu i wybiera Zenka Bębenka na przewodniczącego, który po 15 minutach się obraża na kolegów i wychodzi z sali…

Czy walne zgromadzenie nie może dalej procedować? Totalna bzdura! Pada wniosek odwołania Zenka Bębenka i walne powołuje w jawnym głosowaniu NOWEGO przewodniczącego!

„Wotum zaufania”

Naczelna Rada Łowiecka to społecznicy, którzy chcą ratować Polski Związek Łowiecki. Bez merytorycznego i prawniczego wsparcia popełniają błędy. Ministerstwo w swoim uzasadnieniu kolejny raz wskazuje, że Statut PZŁ i ustawa łowiecka nie pozwala na glosowanie „wotum zaufania” dla prezydium, co jest prawdą, ale również nie zabrania…

Moim zdaniem rada jeśli ma takie życzenie, to może przegłosować taką uchwałę. Bez dwóch zdań nie niesie ze sobą skutków prawnych, więc konieczne było głosowanie nad odwołaniem prezesa Rafała Malca i pozostałych członków jego prezydium, co miało miejsce 4 września 2019 roku.

Większość myśliwych mylnie sądzi, że prezes Naczelnej Rady Łowieckiej rządzi Polskim Związkiem Łowieckim. Tymczasem jest jednym z 49 członków rady, któremu powierzono funkcję prowadzenia obrad.

Moim zdaniem ministerstwo wyczuło, że osobiste ambicje poszczególnych członków szacownej rady stawiane są wyżej niż dobro Polskiego Związku Łowieckiego. Resort bardzo umiejętnie paraliżuje prace organu, który sprawuje ustawowy nadzór nad mianowanym przez polityków łowczym krajowym.

Dokąd zmierzamy?

Prof. Paweł Piątkiewicz prawdopodobnie złoży do WSA odwołanie i kiedyś wygra. Prezes Rafał Malec zwołał posiedzenie rady na 18 maja. Tematem obrad będzie uchylenie uchwał Okręgowych Zjazdów Delegatów, a tym samym usunięcie z rady między innymi przedstawiciela ciechanowskich myśliwych Pawła Piątkiewicza.

Moim zdaniem myśliwi są zmęczeni tymi przepychankami. Czekamy z niecierpliwością na raport Komisji Kontroli i Nadzoru, która sprawdza jak były wydawane nasze składki w 2020 roku. Tym samym dowiemy się jak zarządzał związkiem Paweł Lisiak – dyscyplinarnie wyrzucony przez prezesa Pawła Piątkiewicza.

Wielu myśliwych interesuje się kiedy odbędzie Krajowy Zjazd Delegatów, który Naczelna Rada Łowiecka miała zwołać w drugiej połowie 2019 roku, ale większość obawia się tegorocznych kosztów jakie będziemy musieli wypłacić za szkody łowieckie…

Przed nami obowiązkowe badania lekarskie, które spowodują masową rezygnację starszych myśliwych, a ministerstwo przygotowuje nowelizację, która ma wprowadzić przymusowe wcielanie „niestowarzyszonych” myśliwych do kół łowieckich…

Mam głęboką nadzieję, że Naczelna Rada Łowiecka wyznaczy w końcu priorytety i poinformuje o tym członków Polskiego Związku Łowieckiego.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł
WIĘCEJ ARTYKUŁÓW

Dziki w szkole i przedszkolu

Nasze ministerstwo środowiska neguje redukcję dzików, a Szwajcaria chroniąc kraj przez wirusem ASF będzie serwować dziczyznę w szkołach i przedszkolach.

Ptasia debata

Uwaga myśliwi czas się zmobilizować! To jest też zadanie dla Zarządu Głównego PZŁ- trzeba spowodować by na ptasiej debacie pojawili się i nasi reprezentanci.

Subiektywny przegląd poczty mailowe...

Często moje koleżanki i koledzy zastanawiają się, dlaczego media głównego nurtu atakują myśliwych. Odpowiedź jest prosta! Nasi przeciwnicy mają „maszynę” do zarabiania pieniędzy!

Czeska komedia – sikanie na n...

Z policyjnej akcji redukowania dzików nasi sąsiedzi zrobili prawdziwą komedię. Zdjęcie myśliwych oddających mocz w Górach Izerskich stało się powodem postawienia im zarzutów karnych.

Premier z myśliwymi

W obecnej koalicji rządzącej - interesów myśliwych oraz leśników broni tylko jedno ugrupowanie polityczne.

Szkodliwe dokarmianie

Wielu myśliwych uważa, że dokarmianie jest naszym „obowiązkiem”. Jednak taka interwencja powoduje więcej szkody niż pożytku.