Trwa wojna informacyjna. Czytamy kolejne oświadczenia, a „nasz” łowczy udziela wywiadu, w którym mocno kluczy, ponieważ jego głównym celem jest dotarcie do naszego środowiska z przekazem: „Myśliwi – nic się nie stało!”
Moim zdaniem, Tadeusz Mirczewski – prowadzący kanał na YouTube „Spotkałem myśliwych” – został wykorzystany. Paweł Lisiak kpi z myśliwych i udowadnia, że będzie do upadłego bronić układu, jaki zainstalował się na „magicznym” Nowym Świecie.
Bez komentarza
Jeden z moich przyjaciół – którego bardzo cenię – twierdzi, że zbyt często krytykuję Pawła Lisiaka, ale kiedy proszę go o komentarz na temat wychwalania pani odpowiadającej za „komunikację”, która nie umie odróżnić sarny od impali… Słyszę śmiech i stwierdzenie, że nie mamy szczęścia do „łowczych”.
Dlatego tym razem sami oceńcie opowieści o sukcesach, wycieczkę po biurze i wywiad „naszego” łowczego, który moim zdaniem nie umie odpowiedzieć na żadne pytanie!
Historia konfliktu
Pewnie niewielu myśliwych pamięta, że Rafał Malec – poprzedni prezes NRŁ – na przełomie 2020 i 2021 roku, widząc coraz większe nieprawidłowości w działaniach Zarządu Głównego, wysłał pytania, na które „nasz” łowczy odpowiedział, powiedzmy „wymijająco”.
Następca Rafała Malca prof. Paweł Piątkiewicz, kiedy chciał wypełniać ustawowy obowiązek kontrolowania Zarządu Głównego został – tak jak Rafał Malec za czasów Piotra Jenocha –wyproszony z gabinetu prezydium Naczelnej Rady Łowieckiej i wylądował „w pokoiku za toaletą”. Następstwem niedopuszczania do dokumentów, ignorowania i znieważania jest konflikt, którego większość myśliwych nie rozumie.
Jego wynikiem było przymuszenie Piotra Jenocha i Alberta Kołodziejskiego do dymisji. Niestety, Solidarna Polska nigdy nie przyznaje się błędu, więc teraz jedynym rozwiązaniem było dyscyplinarne zwolnienie Pawła Lisiaka.
Zadając swoje pytania, Tadeusz Mirczewski twierdzi, że nasze środowisko nie akceptuje ciągłych utarczek i nawołuje do pojednania. Nie umie jednak – lub nie chce – właściwie zinterpretować obecnej sytuacji. Winnym obecnego konfliktu nie jest prezydium, prezes czy Naczelna Rada Łowiecka, ale łowczy krajowy, który chce samodzielnie rządzić i nie pozwala się kontrolować!
Ubeckie metody
Pracując w Polskim Związku Łowieckim, poznałem wielu wspaniałych myśliwych, dla których najważniejsze było łowiectwo. Wspólne działania – przy projekcie „Ożywić pola” czy organizacji Kongresu Kultury, a nawet „Hubertusa Spalskiego” – pozwalają zrozumieć istotę i sens jednej silnej organizacji, dlatego zawsze broniłem i będę bronić PZŁ!
Uważałem, że moim obowiązkiem – jako etatowego pracownika PZŁ – było napisanie krótkiej informacji, kiedy prezes Naczelnej Rady Łowieckiej Rafał Malec mnie o to poprosił. Zapłaciłem za to odwołaniem. Ku mojemu zdziwieniu Piotr Jenoch nie umiał tego zrobić skutecznie, więc kiedy blokował organizację Krajowego Zjazdu Delegatów – było dla mnie oczywistością osobiste zaangażowanie i oddelegowanie do tego działania części pracowników „Łowca Polskiego”.
Nigdy nie byłem i nie będę „adwokatem” Rafała Malca czy Pawła Piątkiewicza. Moim celem jest obrona Polskiego Związku Łowieckiego. Dzisiaj nie mam wątpliwości, że Zarząd Główny, którym wciąż jeszcze kieruje Paweł Lisiak, stanowi największe zagrożenie, ponieważ za wszelką cenę chce sparaliżować funkcjonowanie Naczelnej Rady Łowieckiej. Dowodem potwierdzającym moją tezę są fakty opublikowane w najnowszym oświadczeniu prezesa NRŁ Pawła Piątkiewicza.