Świat łowiecki pielęgnujący możliwie starannie tradycje i obyczaje dawno odeszłych nemrodów – być może, bardziej wrażliwy od zwykłych śmiertelników nienależących do tego wybranego zespołu – jeszcze silniej odczuwa piękno, jeszcze mocniej odczuwa bóle, ale też i serdeczniej umie się nasycać radościami.
W tym, dobiegającym końca, roku nienotującym w swych kronikach wielu świetlanych projektów, roku ciężkim jak czas przed burzą – a żegnanym przez większość bez żalu – nie od rzeczy byłoby też przypomnieć sobie o pracy, która zostaje za nami, a która konsekwentnie zmusza nas do dalszych planów, projektów, do nowych wysiłków, jakich się zawsze podjąć jesteśmy gotowi – dla ogólnego dobra, dla społeczności całej w ogóle a myśliwskiej w szczególności.
Powiedzmy sobie otwarcie i trzeźwo, że skutkiem powszechnych warunków egzystencji – było ciężko, ale nie wolno nam się godzić z brakiem wiary w lepsze i jaśniejsze jutro.
Więc gdy się przy choince na chwilę zamyślimy, o tem, co było, i o tem, co nastąpi – niech każdy myśliwy patrzy w ten przyszły rok z ufnością i radością, a jednocześnie i postanowieniem silnem, niezłomnem, męskiem i stnowczem, że przecież musi być dobrze. Musimy się ucieszyć za rok i podzielić wiadomością najradośniejszą…
PS
Niech wszyscy, którzy z taką zawziętością niszczyli samorządność Polskiego Związku Łowieckiego dobrze zapamiętają słowa marszałka Józefa Piłsudskiego: „Każdy może zostać do nas przyjęty, lecz nie każdy może wśród nas pozostać.”