Przeglądając myśliwskie portale natknąłem się na niewiarygodną z naszego punktu widzenia informację. U naszych zachodnich sąsiadów sąd postanowił odebrać uprawnienia łowieckie myśliwemu, który dochodził postrzałka z „nieodpowiednim” psem.
Niemiecki łowca prowadził polowanie zbiorowe i nie zapewnił profesjonalnego zespołu do poszukiwania postrzelonej zwierzyny. Następnego dnia też nie wezwał „zawodowców” – tylko „nieodpowiedzialnie” szukał postrzelonych dzików ze swoim psem, który nie posiadał certyfikatu, co stanowiło naruszenie federalnej ustawy!
To nie jest śmieszne! Nasi koledzy od kilku lat, taki przepis forsują również w naszym kraju. Ich zdaniem niemieckie prawo jest doskonałe, ponieważ przymusza myśliwych do posiadania rodowodowego psa i certyfikatu użyteczności.
Moim zdaniem takie nakazy są zwyczajnie przerostem formy nad treścią i mam nadzieję, że nigdy nie będą obowiązywać w naszym kraju, ale… Nieprzestrzeganie polskiego prawa – też może mieć poważne konsekwencje.
Pies na polowaniu
Wszyscy myśliwy doskonale znają prawo łowieckie i niekiedy zapominamy, że musimy bardziej niż inni przestrzegać prawa, które zapisano również w innych aktach prawnych.
Pierwsza, która przychodzi mi do głowy jest związana z naszymi czworonożnymi towarzyszami łowów. Pewnie niewielu myśliwych ma świadomość, że zbiórka przed polowaniem na stacji benzynowej może być bardzo kosztowna. Szczególnie jeśli w oczekiwaniu na kolegów wypuścimy psa z samochodu.
Ostatnia nowelizacja wprowadziła obowiązek oznakowania psów, które są spuszczone ze smyczy(np. identyfikatorem na obroży). Jeśli tego obowiązku nie dopełnimy możemy otrzymać mandat nawet do 5 tysięcy. Brak podbitej książeczki szczepień to kolejne 5 tysięcy, a nie usunięcie „zanieczyszczeń” z miejsca publicznego to jeszcze jedno 5 tysięcy.
Przerwa na kawę
Wielu z nas jadąc na polowanie zatrzymuje na wspomnianej stacji benzynowej. Robiąc przerwę na kawę nie widzimy żadnego niebezpieczeństwa, przecież cały czas mamy na oku nasz samochód i broń!
Tymczasem stacje i parkingi to miejsca, na których nie brakuje złodziei. Otwarcie auta i odjechanie to dla nich sekundy. W takich przypadkach na nic się nie zdadzą tłumaczenia, że byliśmy od samochodu 10 metrów. Każdy sąd uzna pokrzywdzonego myśliwego za winnego, co w konsekwencji wiąże się z utratą pozwolenia na broń!
Brak długopisu
Zawsze w moim samochodzie mam kilka długopisów. Tak na wszelki wypadek. Końcówka sezonu była powodem wyjazdu na łowy i długiego spaceru. Szczęście sprzyjało, ale na zestrzale pozostało tylko kilka kropel farby.
Zadzwoniłem po pomoc i zwierz został odnaleziony, ale wszystkie moje „pisadła” odmówiły współpracy. Na szczęście i w tym przypadku koledzy nie zawiedli.
Zgodnie z regulaminem przed podjęciem czynności transportowych mamy obowiązek dokonać odpowiedniego wpisu w odstrzale. To prosta czynność, ale jeśli nie przywiązujemy szczególnej uwagi do takich „błahostek” to radość z upolowania jelenia bardzo szybko może się przerodzić w tragedię i oskarżenie o kłusownictwo!