Paweł Lisiak jest bardzo skutecznym komisarzem, ale tylko w kwestiach, na których mu zależy! Wszyscy pamiętamy jego pierwszą wpadkę kiedy „zarządzeniem” chciał przymusić wszystkie koła łowieckie do wprowadzenia w ciągu miesiąca systemu elektronicznej książki.
Szeroko otwieraliśmy oczy ze zdumienia, ponieważ Statut PZŁ wyraźnie określa, że Zarząd Główny podejmuje „uchwały”, a nasza ustawa łowiecka dopuszcza również papierową książkę, więc żadna wewnętrzna regulacja nie mogła tego zmienić. „Nasz” łowczy musiał się wycofać w 2020 roku, ale przez dwa lata intensywnie działał i przekonał ministra Edwarda Siarkę, który zaproponował odpowiednią zmianę w ustawie łowieckiej.
Zdaniem ministra obowiązkowa elektroniczna ewidencja polowań to bardzo oczekiwane rozwiązanie. Zapomniał dodać, że dla resortu i komisarza Lisiaka, którego zwalczanie afrykańskiego pomoru przerasta. Zbieranie danych na temat odstrzału dzików to jedyna aktywność politycznego nominata…
Wiemy lepiej
Minister Edward Siarka na posiedzeniu komisji deregulacyjnej przekonywał, że dla jego resortu niezbędne jest generowanie zbiorczej informacji każdego dnia. Pan minister nie zdradził w jaki sposób ta wiedza przekłada się na zwalczanie ASF-u.
Z danych przedstawianych ministrowi przez Zarząd Główny wynika, że 20 procent kół łowieckich woli prowadzić papierową książkę ewidencji. Pan minister określił, że są to opieszałe koła…
Bez wątpienia zmiana nie ma nic wspólnego z deregulacją i upraszczaniem procedur dla obywateli. Dotychczasowy zapis dawał wybór, ale „zjednoczona prawica” nieustannie wykreśla to słowo z naszego słownika i za wszelką cenę chce centralizować i kontrolować.
Art. 42b: ust. 1 ma otrzymać brzmienie: „Termin rozpoczęcia i zakończenia oraz jednoznaczne określenie miejsca wykonywania polowania indywidualnego, imię i nazwisko myśliwego, numer upoważnienia do wykonywania polowania indywidualnego, liczba i gatunek pozyskanej zwierzyny albo ptaków lub ssaków należących do IGO stwarzających zagrożenie dla Unii lub do IGO stwarzających zagrożenie dla Polski oraz liczba wszystkich oddanych strzałów do zwierzyny grubej podlega wpisowi w książce ewidencji pobytu na polowaniu indywidualnym, którą są obowiązani prowadzić dzierżawcy i zarządcy obwodów łowieckich, w postaci elektronicznej dla każdego obwodu łowieckiego.”
Po ust. 1e dodaje się ust. 1f w brzmieniu: „1f. W przypadku zaistnienia okoliczności uniemożliwiających czasowo prowadzenie książki ewidencji pobytu na polowaniu indywidualnym w postaci elektronicznej, dzierżawca albo zarządca obwodu łowieckiego jest obowiązany prowadzić książkę ewidencji pobytu na polowaniu indywidualnym w postaci papierowej dla każdego obwodu łowieckiego.”.
Priorytetem jest lustracja
Minister Edward Siarka korzystając z okazji zaproponował komisji sejmowej przywrócenie możliwości przeprowadzenia wyborów w Polskim Związku Łowieckim. Dwukrotnie powtórzył, że zapis uniemożliwia przeprowadzenie lustracji w kołach łowieckich. Tym samym potwierdził, że Paweł Lisiak podpisując „Okólnik nr 7” całkowicie się skompromitował.
Lustracja dla obozu „dobrej zmiany” jest dzisiaj głównym priorytetem. Wszystkie inne problemy są nieistotne. Pan minister zaproponował komisji sejmowej taki oto zapis:
art. 33e: Jeżeli w trakcie trwania kadencji organów Polskiego Związku Łowieckiego oraz organów koła łowieckiego na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej wprowadzony został stan zagrożenia epidemicznego, stan epidemii lub stan nadzwyczajny kadencja tych organów ulega przedłużeniu do czasu wyboru organów Polskiego Związku Łowieckiego oraz organów koła łowieckiego kolejnej kadencji.
Mistrzowie bałaganu
Biuro legislacyjne sejmu nie chciało się odnosić merytorycznie do zaproponowanej miany, ale słuchając argumentacji pana ministra zaproponowało, aby uchylić artykuł wprowadzony w czasie pandemii. Takiego rozwiązania nie zaakceptował minister Edward Siarka.
Czytając propozycję mam nieodparte wrażenie, że została napisana na Nowym Świecie przez „gwiazdy” palestry zatrudniane przez Pawła Lisiaka. Postanowiłem skontaktować się z prawnikami, którzy zgodnie powiedzieli, że takie brzmienie doprowadzi do kompletnego chaosu w całym Polskim Związku Łowieckim.
Nie jestem prawnikiem – ale moim zdaniem – nowelizacja dalej nie pozwala przeprowadzić wyborów w organach PZŁ i kołach łowieckich, ponieważ obowiązuje stan zagrożenia epidemicznego!
Nadzieja w Senacie
Nad projektem ustawy debatuje Parlament. Kiedy trafi do Senatu, być może Senatorowie coś zmienią… Powinni wyrzucić „deregulację”, ponieważ nie usprawnia życia obywateli tylko jest ewidentną zachcianką naszego komisarza.
Wszyscy mamy świadomość, że w czasie pandemii nie można było organizować walnych zebrań. Sytuacja się unormowała i należy zakończyć przedłużoną o dwa lata kadencję zarządów kół łowieckich. Podpowiedź biura legislacyjnego Sejmu jest najlepszym wyjściem z obecnej sytuacji. Senat powinien wnioskować o uchylenie art. 33e.
Przyglądając się działaniom „zjednoczonej prawicy” nie widzę żadnej refleksji. Za rok wybory, więc powinni zauważyć, że zdecydowana większość myśliwych zagłosuje na dzisiejszą opozycję. Nasze środowisko oraz rodziny to co najmniej 400 tysięcy wyborców, których PiS najwidoczniej nie potrzebuje!
Zamiast przywrócić samorządność w naszym związku, uchylić zakaz zabierania dzieci na polowania oraz zlikwidować zapis o obowiązkowych badaniach, to… Będą nas każdego dnia inwigilować i bez końca lustrować.
Nie jestem fanem spiskowych teorii, ale powoli zaczynam wierzyć, że „zjednoczona prawica” ma w swoich szeregach prawdziwych agentów. Eksterminacja członków Polskiego Związku Łowieckiego będzie strzałem w elektorat PiS-u. Nie trzeba być wróżką, aby przewidzieć, że badań nie przejdą rolnicy, którzy w końcu przyjadą z widłami pod parlament…