Francuskie media obiegła informacja o kolejnym wypadku na polowaniu. Z relacji wynika, że kiedy myśliwy pociągnął za spust, broń eksplodowała powodując poważne obrażenia twarzy i prawej ręki.
Wszystko wydarzyło się podczas polowania na dziki we francuskich lasach Val-Couesnon. Koledzy poszkodowanego myśliwego natychmiast powiadomili służby ratunkowe i 61-letni ranny został zabrany karetką do szpitala.
Szczegółów wypadku nikt nie podaje, ale przyczyną mogła być „zleżała” amunicja. Tego rodzaju zdarzenia rzadko są nagłaśniane, więc ku przestrodze warto wszystkim przypomnieć konsekwencje strzelania „wiekowymi” nabojami, które są bardzo niebezpieczne i dodatkowo mogą zniszczyć naszą broń.
Wielu myśliwych nie ma świadomości, że każda amunicja posiada swój termin „przydatności” do użycia. Tak naprawdę już po pięciu latach rozpoczyna się proces „starzenia”, czyli zmian, które prowadzą do sproszkowania prochu. Wielu z nas ma zły zwyczaj chomikowania, a tymczasem amunicja, która przeleżała w naszej szafie dziesięć lat nie nadaje do użytku!
Spylony proch jest „niestabilny”, a proces jego spalania staje się całkowicie nieprzewidywalny. Z jednej strony może dojść do detonacji i rozerwania lufy, a drugiej przy tzw. „cichym wystrzale” amunicja nie ma „mocy” i nie dochodzi do wypchnięcia kuli. To szczególnie niebezpieczne przy automatach, gdzie po takim strzale broń zostaje jednak przeładowana i teoretycznie możemy „poprawić”. Tymczasem przewód lufy jest niedrożny.
Z tego względu klasyczna broń łamana zyskuje w oczach wielu łowców dodatkowe walory, ponieważ zawsze przed ponownym załadowaniem można sprawdzić stan lufy.