Martwy wilk na traktorze wywołuje falę oskarżeń myśliwych ze strony środowisk antyłowieckich.
W niedzielę 19 listopada miało miejsce polowanie zbiorowe w kole łowieckim „Zacisze” Krosno, którego obwód 197 otoczony jest przez Magurski Park Narodowy. Zenon Wojtas – biolog pracujący w parku – otrzymał informację, że podczas zbiorówki został zastrzelony wilk i myśliwy będzie go wieczorem wywozić, dlatego postanowił pojechać na miejsce zdarzenia…
Spotkał myśliwego i rolnika, który wywoził traktorem drapieżnika. Członek koła szedł obok ciągnika. Zdaniem Zenona Wojtasa myśliwy był pijany – pomimo tego domniemanego faktu -wsiadł do samochodu, który stał niedaleko i odjechał.
Odchodząc miał powiedzieć „że nic mi nie zrobicie”. Jest powszechnie znanym notariuszem na tym terenie.
Relacje, oświadczenia i fakty
Oprócz relacji biologa mamy już oświadczenie Policji: „Z bardzo wstępnym ustaleń wynika, że podczas polowania doszło do postrzelenia wilka. Obecnie zatrzymano do sprawy jedną osobę, truchło zwierzęcia zostało zabezpieczone. Zatrzymanym jest osoba, która przewoziła ciało wilka. Trzeba wyjaśnić okoliczności tego zdarzenia. Należy teraz ustalić, kto oddał strzał do zwierzęcia, czy miał uprawnienia, czy był myśliwym. Musimy to wszystko szczegółowo zweryfikować.” – powiedział podkomisarz Paweł Buczyński z Komendy Miejskiej Policji w Krośnie.
W mediach pojawiły się krzykliwe tytuły, że pijany myśliwy zastrzelił wilka. Nikt myśliwemu nikt nie udowodni, że prowadził samochód po spożyciu alkoholu, ponieważ odjechał zanim przybyli na miejsce funkcjonariusze policji.
Z relacji biologa wynika, że: „Kula przeleciała na wylot. W momencie wystrzału sprawca musiał przebywać niżej niż ofiara, pocisk trafił w okolicy grzbietu.”- czyli prawdopodobnie nie będzie głównego dowodu potwierdzającego, z jakiej broni został zastrzelony wilk…
Łowczym w kole „Zacisze” Krosno jest Jarosław Jaróg pracownik Magurskiego Parku Narodowego. Dla „Gazety Wyborczej” udzielił wyczerpujących wyjaśnień:
„Niedzielne polowanie koła łowieckiego „Zacisze” zostało oficjalnie zgłoszone i zarejestrowane w Urzędzie Gminy Dukla jako polowanie zbiorowe. Myśliwi mieli polować w obwodzie łowieckim nr 197, w rejonie Polany-Olchowiec. Zbiórkę wyznaczono o godzinie 8 przy Domku Myśliwskim. W polowaniu brało udział 25 myśliwych, dwóch zaproszonych gości i sześciu naganiaczy. Mieliśmy polować na jelenie. Ustrzelono jedną łanię – wyjaśnia Jarosław Jaróg – około godz. 13 myśliwi skończyli polowanie. Wszyscy zjechali się na wspólny posiłek. – Podszedł do mnie kolega (Wojciech N. – red.) i powiedział, że strzelał do cielaka i pojedzie sprawdzić na miejsce czy to nie postrzałek. Wieczorem zadzwonił do mnie prezes koła, że kolega, który poszedł za postrzałkiem znalazł tego postrzelonego wilka. Powiedziałem, żeby zabezpieczył wilka, a ja zawiadomię policję. W poniedziałek rano zadzwoniłem na policję do Dukli, a oni mi powiedzieli, że sprawę znają, że byli już w niedzielę na miejscu. Dopytałem czy chodzi o tę samą historię, powiedziałem w jakiej okolicy to było. Wszystko się zgadzało. Policjanci powiedzieli, że zrobili oględziny, zdjęcia, a wilka zawieziono do dalszych badań.”
Oskarżany przez Zenona Wojtasa notariusz powiedział „Gazecie Wyborczej”: „To jakieś pomówienie. Sprawą zajmuje się prawnik. Nie byłem na polowaniu.”
Zarząd Okręgowy PZŁ w Krośnie w poniedziałek skierował wniosek o wszczęcie postępowania wyjaśniającego do okręgowego rzecznika dyscyplinarnego, Łowczy okręgowy Bartosz Bialik jest w stałym kontakcie z policją i prokuraturą.
Fala nienawiści
W ostatnim tygodniu myśliwi są obecni we wszystkich mediach. Aktywiści organizacji antyłowieckich domagają się przywrócenia obowiązkowych badań lekarskich i karania kłusowników bezwzględnym więzieniem…
Twierdzą, że nasze środowisko rocznie eliminuje 147 wilków. Zapominają dodać, że ta liczba powstała „dzięki modelowaniu matematycznemu” po śmierci sześciu osobników wyposażonych w obroże telemetryczne.
Nie mam pojęcia, jaka jest skala kłusownictwa, ale tezy aktywistów prezentowane w mediach są śmieszne. Twierdzą, że myśliwi przy pomocy termo i noktowizji masowo eliminują wilcze watahy, ale ich zdaniem populacja wilków nie przyrasta i oscyluje wokół dwóch tysięcy osobników…
Gdyby myśliwi powszechnie eliminowali wilki w ciągu kilku tygodni wszystkie zostałyby wystrzelane. Tymczasem nasze środowisko oraz Polski Związek Łowiecki potępia każdy przypadek kłusownictwa. Skazanych za takie czyny z mocy ustawy łowieckiej wyrzucamy z naszych szeregów. Tak samo jak aktywiści organizacji antyłowieckich jesteśmy za stworzeniem specjalnej policji środowiskowej i bezwzględnego karania wszystkich, którzy w sposób nielegalny zabijają dzikie zwierzęta, ponieważ doskonale wiemy jak trudno złapać i skazać kłusowników.