Na stronie internetowej ZG PZŁ od kilku miesięcy pojawiają się teksty i wystąpienia Pawła Lisiaka, które budzą niedowierzanie w środowisku kynologów. Niewielu myśliwych rozumie, dlaczego przez pięć lat władze związku nie potrafią poprawić regulaminu prób i konkursów dla psów myśliwskich…
Zmiany w regulaminie muszą uwzględniać zakaz szkolenia na żywej zwierzynie, który wprowadziła „zjednoczona prawica” do ustawy łowieckiej. To poważny problem, ale nie jest powodem, dla którego Paweł Lisiak drepta w miejscu. Za wszelką cenę chce wprowadzić obowiązek certyfikowania psów!
Na przeszkodzie stoi jednak Związek Kynologiczny w Polsce (ZKwP), ponieważ wszystkie regulaminy muszą być zgodne z przepisami Międzynarodowej Federacji Kynologicznej (FCI). Przygotowane przez ekipę „naszego” łowczego propozycje są nie do zaakceptowania dla ZKwP…
Bezprawne działania
Zanim przejdziemy do bolesnych konsekwencji, które wywołają działania „naszego” łowczego, to należy rozwiać wszelkie wątpliwości. Paweł Lisiak ogłosił, że Zarząd Główny zatwierdził nowe regulaminy. Nie ujawnił jednak treści uchwały, ponieważ w pierwszym zdaniu musiałby podać podstawę prawną…
Tak się składa, że obecny Statut PZŁ tą prerogatywę zarezerwował do wyłącznej kompetencji Naczelnej Rady Łowieckiej! Czyli przedstawione dokumenty są w obecnej chwili wyłącznie propozycją komisji kynologicznej…
Uchwała Zarządu Głównego powinna zostać uchylona na najbliższym posiedzeniu Naczelnej Rady Łowieckiej, a Paweł Lisiak – zgodnie z przesłaną wykładnią ministra Edwarda Siarki – musi bez szemrania wykonywać uchwały nadrzędnego organu jakim jest rada!
Bolesne konsekwencje
Część hodowców – z wiadomych powodów – od wielu lat chce przeforsować obowiązek polowania z psami, które będą miały certyfikat użyteczności. Wszyscy właściciele psów musieliby należeć do dwóch związków PZŁ i ZKwP, a „kundelki” bez rodowodów FCI znikłyby z naszych łowisk…
Takie rozwiązanie było wielokrotnie dyskutowane i odrzucone przez demokratycznie wybrane władze Polskiego Związku Łowieckiego, ale ciągłe niepowodzenia nie studzą zapału hodowców. Paweł Lisiak zawsze zaliczał się do „jastrzębi”, więc kiedy został łowczym krajowym postanowił zrealizować plan wprowadzenia kolejnego nakazu.
Byłem i jestem przeciwnikiem takiego rozwiązania. Nakazów i ograniczeń mamy wystarczającą ilość zapisanych w ustawie i regulaminie polowań. Obowiązkowych certyfikatów – moim zdaniem – nigdy nie będzie, ale nieodpowiedzialne działania Pawła Lisiaka doprowadzą do zerwania porozumienia ze związkiem kynologicznym!
Zamiast budować szerokie przymierze, będziemy mieli kolejnego wroga, który wyrzuci ze swojego grona wszystkich myśliwych biorących udział w konkursach organizowanych przez Polski Związek Łowiecki!
Cesarskie cięcie
Paweł Lisiak tonie i ma tego świadomość. Stracił poparcie ministra Edwarda Siarki. Parlamentarzyści i politycy „zjednoczonej prawicy” też mają dość jego wpadek i ciągłego kompromitowania obozu władzy. Z ich ust padają niecenzuralne słowa – szczególnie po prezentacji „logo” na 100-lecie Polskiego Związku Łowieckiego…
Leszek Salamon – prezes Zarządu Głównego ZKwP – prawdopodobnie nie ma zamiaru prowadzić dalszych negocjacji z „naszym” łowczym, więc Naczelna Rada Łowiecka powinna przerwać ten chocholi taniec!
Jedynym wyjściem jest usunięcie Pawła Lisiaka z komisji kynologicznej i powołanie nowego przewodniczącego, który wprowadzi niezbędne zmiany – zgodne z przepisami FCI – do naszych regulaminów.