Polacy statystycznie jedzą najwięcej mięsa w Europie. Mimo wzrostu popularności roślinnych zamienników, ich udział utrzymuje się stałym poziomie – poniżej 2 procent…
Polska pod względem spożycia mięsa różni się od innych krajów Europy, gdzie jego sprzedaż stale spada. Analitycy twierdzą, że to efekt kampanii w mediach głównego nurtu, gdzie nieustannie promuje się ochronę klimatu, zrównoważony rozwój, a przede wszystkim dobrostan zwierząt…
Polacy kochają mięso
Nasze społeczeństwo jest odporne na taką propagandę, co potwierdzają statystyki. Każdego roku jemy coraz więcej mięsa. Średnio Polak spożywa 73 kilogramy mięsa, a zamienniki nie trafiają w jego gusta. Gołym okiem widać, że bardzo agresywne promowanie mody na „wege” nie zmienia upodobań i nie stanowi żadnego zagrożenia dla wielkości konsumpcji mięsa w naszym kraju.
Na tle Europy wyróżniamy się dodatkowo uwielbieniem dla wieprzowiny, która stanowi 64 procent naszej mięsnej diety. Relatywnie mało spożywamy drobiu (33 procent), a praktycznie nie jemy wołowiny( jedynie 2 procent).
Analitycy twierdzą, że Polska – jak reszta Europy – zmieni jednak swoje upodobania, w co trudno dzisiaj uwierzyć. Nie ma jednak wątpliwości, że będzie rosnąć w naszym kraju popularność mięsa wołowego, ponieważ jesteśmy zamożniejsi i coraz częściej sięgamy po produkty luksusowe, a takie prognozy są „światełkiem w tunelu” dla zwiększenia popularności dziczyzny!
Zrównoważona alternatywa
Nie powinniśmy się porównywać z Włochami, czy Hiszpanami, gdzie łagodny klimat wykształcił całkowicie inną kulinarną kulturę, ale warto pod tym względem spoglądać na Niemców. Nasi zachodni sąsiedzi spożywają 20 kilogramów mniej mięsa. Statystycznie tylko 52 kilogramów, ale ta zmiana wywołała naturalną potrzebę szukania „zdrowej” alternatywy…
Dziczyzna idealnie wpisała się tam w nową „modę”. Dziki, sarny i jelenie zawsze były obecne na stołach Niemców, ale obecnie aż 55 procent społeczeństwa twierdzi, że przynajmniej raz w roku na ich talerzach gości zdrowa i smaczna dziczyzna…
Europejczycy ewidentnie jedzą mniej mięsa, a to może ich skłonić do zakupu dziczyzny… Tym bardziej, że nie ma nic lepszego oraz jest wole od cierpień, chemii i antybiotyków, więc stoimy przed historyczną szansą, aby zwiększyć jej popularność wśród społeczeństwa!
Wegańskie marzenia
Kampanie przeciwników polowania wprost sugerują, że należy opodatkować mięso, aby zmniejszyć jego spożycie. To wyjątkowo dobrze przemyślana i perfekcyjnie prowadzona strategia…
Na „sztandarach” wegan jest ochrona praw zwierząt i klimatu, a naturalna mięsna dieta człowieka jest przedstawiana, jako niemoralne wynaturzenie. Celem naszych przeciwników jest spowodowanie, aby europejczyk się wstydził, że kładzie na talerzu krwisty stek lub karkówkę…
Tak się składa, że przez tysiące lat ewolucji człowieka mięso było wyznacznikiem dobrobytu i władzy, dlatego nie powinno nas dziwić, że kolejny raz staje się głównym powodem „wojny” religijnej. Nie wszyscy w to wierzą, ale chrześcijańska kultura Europy zderza się z buddyzmem…
Wielkanocna pieczeń
Konsekwencją przegranej bitwy będzie zakaz zabijania i jedzenia dzikich zwierząt, dlatego myśliwi w całej Unii Europejskiej powinni się zjednoczyć i wypracować długofalową strategię promocji dziczyzny, w której wielowiekowa tradycja powinna odgrywać bardzo ważne miejsce.
To było przedmiotem wielu naszych dyskusji z nieżyjącym juz śp. Grzegorzem Russakiem, który praktycznie w każdym swoim tekście odwoływał się do naszego dziedzictwa kulturowego i propagował rozwijanie sprzedaży bezpośredniej. Naszym celem – który jest możliwy do osiągnięcia – powinno być, aby statystyczny Polak jadł, co najmniej raz w roku dziczyznę!
Dzięki prezesowi Orlenu narodową przekąską w ciągu kilku lat stał się hot-dog. Rocznie sprzedaje się tego „specjału” ponad 125 milionów. Może warto zainwestować i przywrócić tradycję, aby na wielkanocnym stole Polaków ponownie pojawiła się pieczeń z dzika…