Czytając komentarze polskich myśliwych mam wrażenie, że część naszego środowiska żyje w całkowitym oderwaniu od rzeczywistości. Polska nie jest jedynym krajem, w którym myśliwi muszą nieustannie walczyć z falą hejtu i mową nienawiści!
Wilki na pokocie
Liczba myśliwych i nawet bardzo wysoka społeczna akceptacja w tym kontekście moim zdaniem ma niewielkie znaczenie. Przypominam, że w Szwecji jest 10 razy więcej myśliwych na 1000 mieszkańców, a skala hejtu i mowy nienawiści jest coraz większa. Z całą pewnością możemy mówić ogólnoeuropejskiej – doskonale skoordynowanej – akcji organizacji antyłowieckich.
We wszystkich państwach ukazały się krytyczne artykuły i programy na temat odstrzału wilków w Szwecji. Populacja tych drapieżników w porównaniu do Polski jest bardzo niska. Monitoring prowadzony przez państwo potwierdza obecność 500 – 600 osobników. Do odstrzału w tym sezonie przeznaczono 75 wilków – zdołano odstrzelić tylko 57 sztuk…
Decyzje o redukcji były zaskarżane do sądów, a w mediach myśliwi nieustannie odpierali ataki wojujących „ekologów”. Teraz rozpoczynamy kolejną kampanię, ponieważ w Szwecji 1 marca ruszył sezon na rysie.
Hejt za rysie
W tym roku zezwolono na odstrzał 201 kotów. W przeciągu pierwszych pięciu dni sezonu odstrzelono 127 sztuk. Polowanie polega na puszczeniu psów na świeży top rysia, przed którymi rysie chronią się na drzewach…
Niedźwiedzie, wilki i rysie kochają nasi przeciwnicy, więc rozpętała się prawdziwa burza. Daniel Ligné – przedstawiciel szwedzkiego stowarzyszenia łowców – brał udział w telewizyjnej debacie i prezentował argumenty na temat odstrzału rysi oraz wyjaśniał jak wygląda zarządzanie dużymi drapieżnikami.
Momentalnie po skończeniu programu wylała się fala nienawiści. Wśród osób, które groziły myśliwemu śmiercią była również nauczycielka z gimnazjum i pracownik socjalny. Mowę nienawiści „podkręcają” jak zwykle szwedzki WWF i tamtejsze organizacje antyłowieckie.
Większość autorów – przesyłanych wszelkimi sposobami – wiadomości życzyła śmierci myśliwemu poprzez wpędzenie na drzewo i rozstrzelanie. Bezpośrednie groźby kierowane są także pod adresem rodziny Daniela Ligné.
Burza nienawiści
Większość typowej dla dzisiejszych czasów mowy nienawiści pochodzi od zwykłych ludzi, a nie od skrajnych obrońców praw zwierząt, chociaż takich w Szwecji też nie brakuje. Głównie hejtują kobiety…
Ludzie wyrażający nienawiść do polowań i myśliwych nie są niczym nowym, ale znacząco ich przybyło w 2010 roku, kiedy rząd po raz pierwszy zezwolił na odstrzał redukcyjny. W tamtym czasie wielu myśliwych wypowiadało się w sposób godny ubolewania, ale dzięki wytężonej pracy związku łowieckiego „uporządkowano” szeregi. Obecnie myśliwi posługują się twardymi argumentami i nie wysyłają pogróżek…
Związek łowiecki bardzo poważnie traktuje groźby kierowane pod adresem pracowników oraz myśliwych, którzy legalnie polują na duże drapieżniki. Wszystkie takie przypadki są zgłaszane na policję! Działania organizacji atyłowieckich to w czystej formie terroryzm. Aktywiści za wszelką cenę są gotowi uniemożliwić wykonywanie odstrzałów również poprzez zastraszanie!
Wyprzedzający kontratak
Łapanie i karanie terrorystów to zadania dla organów sprawiedliwości. Szwedzki związek łowiecki ma inne priorytety. Nieustannie analizuje negatywne komentarze i wyciąga wnioski, które pomagają formułować informacje, z jakimi wychodzi do społeczeństwa.
Antyłowieckie kampanie można przewidzieć i wyjść z odpowiednim przekazem, który wyjaśnia czym jest prawdziwe łowiectwo i zarządzanie zwierzyną łowną. Wbrew pozorom zdecydowana większość społeczeństwa jest otwarta na fakty!
Sukcesu nie osiągnie się jednak poprzez działania reaktywne. Z obrony należy przejść do kontrataku. Społeczeństwo akceptuje współczesne łowiectwo jeśli widzi, że działania myśliwych zmierzają w kierunku utrzymania bioróżnorodności, a zarządzanie dużymi drapieżnikami w Szwecji z całą pewnością nie prowadzi do wystrzelania niedźwiedzi, wilków i rysi. Ich populacje są stabilne i w doskonałej kondycji, a redukcja – oparta na solidnych podstawach naukowych – ogranicza konflikt!