WildMen

Fot Rafał Łapiński

Przerażająca historia

W podrzeszowskim lesie spacerująca rodzina spotkała myśliwego. Był przypadkowy strzał, ostra wymiana zdań, po której łowca dostrzelił sarnę. Polsat zrobił z tego zdarzenia trzecią wiadomość w głównym wydaniu swoich „Wydarzeń”.
Reklama

W telewizji sprzedają się tylko mocne relacje, więc „dobry” dziennikarz, nie mając odpowiednich zdjęć, musi często „nadrobić” właściwym komentarzem. Dlatego nikogo nie powinno dziwić, że w tym przypadku również musiały się pojawić magiczne słowa „przerażająca historia”, „wystrzeliła niezabezpieczona broń”, czy „myśliwy zastrzelił pogryzioną sarnę na oczach dzieci”.

Reklama

Krew i trup

Doskonale wiemy, że nic tak nie ożywia mediów, jak krew i trup. Kino od 100 lat uczłowiecza zwierzęta, więc może to być „krew i trup” sarenki. Też się sprzeda, a grupy antyłowieckie za darmo zrobią reklamę. Czekają z utęsknieniem na takie informacje.

Wszystkie – bez wyjątku – udostępniły tą relację Polsatu z odpowiednim komentarzem. Trzeba przyznać, że są konsekwentni w „sianiu” mowy nienawiści i wywoływaniu negatywnych emocji wokół myśliwych.

Reklama

Nikt nie może powiedzieć, że dziennikarze nie zachowali obiektywizmu. Wypowiada się myśliwy przez 20 sekund, a nawet łowczy okręgowy z Rzeszowa, który zdołał powiedzieć jedno zdanie w ciągu 5 sekund!

Pozwalając dziennikarzom na wyrywanie poszczególnych zdań z długich wypowiedzi, sami się pogrążamy. Jestem pewien, że zarówno główny bohater, jak i łowczy, nie zażądali autoryzacji. To typowe dla naszego środowiska, choć za każdym razem przypominam, że mamy takie prawo!

Reklama

Brak kultury

W dawnych czasach myśliwi byli bohaterami filmów, reklam, strażnikami tradycji i autorytetami w dziedzinie ochrony przyrody bycie rycerzem św. Huberta nobilitowało. Dzisiaj przedstawiani jesteśmy jako złoczyńcy, żądni krwi mordercy, którzy zabijają bezbronne sarenki. Niestety, naszym zachowaniem utrwalamy taki obraz w społeczeństwie.

Jakie błędy popełnił myśliwy w podrzeszowskim lesie? Kardynalne! Zauważając spacerującą rodzinę, powinien od razu na ich oczach rozładować broń i odwołać psy. Gdyby tak postąpił, nie byłoby przypadkowego wystrzału, który niewątpliwie rozgrzał atmosferę.

Reklama

Spotykając w lesie postronnych ludzi, zwyczajnie nie umiemy się zachować. Bohater Polsatu powinien się przywitać, przedstawić, wyjaśnić sytuację oraz poprosić o kontynuowanie spaceru. Spokojnie poczekać, jak rodzina się oddali i skłóć sarnę, która wpadła w leśne ogrodzenie.

Byłem kiedyś przypadkowym światkiem docinania rogacza, który wpadł pod samochód. Traf chciał, że pewien łowca wracał z polowania i na oczach kilkunastu osób poderżnął mu gardło. Na asfalt chlusnęła krew, a kilka pań prawie zemdlało z wrażenia.

Szacunek się zdobywa

W naszym społeczeństwie pokutuje świadomość, że szacunek jest wynikiem statusu majątkowego, zajmowanego stanowiska czy z racji bycia szeroko rozumianą „władzą”. Z przejawami zwykłego chamstwa w takich przypadkach każdy z nas się spotkał, ale jak widać wielu myśliwych nie rozumie, że kiedy zarzucamy broń na ramię w oczach „zwykłego” człowieka zaczynamy dominować i stanowimy zagrożenie.

Dla ludzi taka sytuacja jest bez wątpienia niekomfortowa, a jeśli łowca nie jest sąsiadem czy znajomym, zawsze zostanie sklasyfikowana jako realne zagrożenie, co w sposób naturalny wywołuje agresję, która w tym przypadku jest formą obrony.

Musimy sobie w końcu uzmysłowić, że to myśliwy z bronią – czyli atrybutem przemocy – wkracza w strefę odpoczynku czy rekreacji innych obywateli. Świat się niebywale skurczył i nie ma już miejsc, w których samotnie będziemy kontemplować przyrodę. Dlatego nasze zachowanie musi się zmienić, aby budować szacunek i nie doprowadzać do takich mało przyjemnych sytuacji.

Reklama

ZAPRASZAMY DO ZAKUPÓW

Galeria zdjęć

Więcej artykułów