Największym sukcesem w kończącym się roku była demonstracja myśliwych pod Sejmem, a porażką łamanie prawa przez Naczelną Radę Łowiecką.
Po ostatnich wyborach parlamentarnych resort środowiska wywalczył dla swojego ugrupowania Szymon Hołownia. Ministrem została Paulina Hennig-Kloska, która nadzór nad leśnictwem i łowiectwem powierzyła Mikołajowi Dorożale. Czarny scenariusz stał się faktem.
Demonstracja pod Sejmem
Zdeklarowany przeciwnik polowań i wegetarianin przy wsparciu organizacji antyłowieckich usiłuje „reformować” łowiectwo. Jego wypowiedzi zmobilizowały nasze środowisko. Pod Sejm przyjechało kilkanaście tysięcy myśliwych i skandowało hasło „Dorożała musi odejść”. Po raz pierwszy w historii bez wsparcia związku myśliwi zorganizowali protest, który pokazał, że potrafimy się zmobilizować, ale…
Wśród protestujących zabrakło władz PZŁ. Nie było tam łowczego krajowego powołanego przez ministra, ale również wybranego przez myśliwych prezesa Naczelnej Rady Łowieckiej. Dla wielu Koleżanek i Kolegów jest to dowodem, że Polski Związek Łowiecki przestaje reprezentować interesy myśliwych….
Demonstracja bez liderów i wsparcia polityków nie zrobiła żadnego wrażenia na premierze Tusku. Można nawet powiedzieć, że wzmocniliśmy pozycję Mikołaja Dorożały, który przez cały rok paraliżował funkcjonowanie PZŁ i dyskredytował Lasy Państwowe.
Gołym okiem widać, że przegrywamy medialne bitwy. Natomiast antyłowiecka koalicja zdołała swoimi kampaniami przekazać społeczeństwu, że nasze środowisko sprzeciwia się wprowadzaniu jakichkolwiek zmian. Stawia nas to w bardzo złym świetle…
Na pierwszej linii ognia
W całej tej fali hejtu należy pozytywnie ocenić porozumienie pomiędzy PZŁ, a Ministerstwem Obrony Narodowej, ponieważ to wydarzenie wywołało popłoch w szeregach wegan. Podsekretarz Dorożała osobiście interweniował i próbował wykreślić myśliwych z projektu ustawy o ochronie ludności…
Przegrał, ponieważ nie potrafił zaprezentować merytorycznych argumentów, a zaangażowanie myśliwych w trakcie powodzi na Dolnym Śląsku udowodniło, że myśliwi nie tylko mogą, ale są ważnym elementem obrony cywilnej. W tej historii jest jednak małe, ale…
Jeśli Polski Związek Łowiecki chce w przyszłości realizować tego typu zadania, to konieczne jest uzupełnienie zapisów ustawy łowieckiej oraz statutu, co było wielokrotnie podnoszone w internetowych dyskusjach. Niestety Naczelna Rada Łowiecka tego problemu nie dostrzega, bo wyraziła zgodę na akcję zbierania środków dla powodzian, co ewidentnie NIE mieści się w zakresie statutowej działalności PZŁ…
Błędnie wyznaczone priorytety
Zmiana układu w parlamencie dała nam szansę na zmianę prawa łowieckiego. Niestety projekt nowelizacji ustawy – przywracający myśliwym prawo wyboru władz – trafił do Sejmu dopiero w listopadzie. Trudno powiedzieć jak długo będzie procedowany. Moim zdaniem gdyby został złożony zaraz po wyborach – przed falą hejtu organizacji antyłowieckich – znalezienie dla niego większości parlamentarnej nie byłoby tak trudnym zadaniem, jak obecnie.
Nie potrafię zrozumieć, dlaczego Naczelna Rada Łowiecka przez 12 miesięcy tego tematu nie poruszyła! Prezes Możdżonek przy każdej okazji podkreśla, że rada bardzo intensywnie pracuje. W sumie podjęto ponad 250 uchwał. Niestety nie starczyło czasu na przygotowanie naszego myśliwskiego projektu nowelizacji…
W moim odczuciu Naczelna Rada Łowiecka również NIC nie zrobiła przez rok, aby przywrócić prawo zabierania naszych dzieci na polowania. Jesteśmy dalej jedynym krajem na świecie z tak restrykcyjnym i dyskryminującym myśliwych prawem.
Brak współpracy
Trzech nominatów „zjednoczonej prawicy” na stanowisku łowczego krajowego nie akceptowało nadzoru ze strony Naczelnej Rady Łowieckiej. Z tego powodu nie było również współpracy. Dlatego wspólne wystąpienie prezesa Możdżonka i łowczego Grzeszczaka z jasnym komunikatem dotyczącym pomysłów podsekretarza Dorożały zostało bardzo pozytywnie ocenione przez myśliwych.
To był sygnał, że władze związku będą współdziałały. Kolejne miesiące pokazują jednak, że tej współpracy jest coraz mniej. Rada „wrzuca” pomysły, których Zarząd Główny PZŁ nie realizuje…
Między innymi w czerwcu pojęte zostały uchwały na temat przeprowadzenia badania ankietowego myśliwych, aby poznać nasze oczekiwania na temat funkcjonowania PZŁ oraz przyszłości i wizerunku związku. Zarząd Główny PZŁ został również zobowiązany do wysyłania newsleterów. Być może pomysły nie do końca przemyślane, a na pewno nie były uzgodnione z ZG PZŁ, bo nie zostały zrealizowane. Baczni obserwatorzy już dostrzegają pierwsze oznaki „szorstkiej przyjaźni”.
Łamanie prawa
Zadania Polskiego Związku Łowieckiego są opisane w ustawie łowieckiej. Mamy chronić zwierzynę, zachować różnorodność, kształtować środowisko przyrodnicze i poprawiać warunki bytowania zwierzyny, dbać o kondycję osobniczą i jakości trofeów oraz zachować właściwą liczebność populacji poszczególnych gatunków zwierzyny…
Naczelna Rada Łowiecka przez rok tymi zadaniami się nie interesowała. Natomiast dużo energii poświęciła na usunięcie Głównego Rzecznika Dyscyplinarnego wybranego przez poprzednią NRŁ. Dyplomatyczne zabiegi porzucono kiedy Grzegorz Sobolak złożył zawiadomienie do prokuratury o sfałszowanych wyborach w Elblągu. Po tym zdarzeniu rada postanowiła wybrać „dublera”, co jest ewidentnym złamaniem ustawy łowieckiej i będzie miało poważne konsekwencje dla funkcjonowanie PZŁ.
Naczelna Rada Łowiecka złamała statut NIE zwołując w 2024 roku Krajowego Zjazdu Delegatów, który powinien zatwierdzić sprawozdanie za poprzednią kadencję oraz przegłosować realizowaną już strategię zrównoważonego łowiectwa…
Wśród uchwał NRŁ nie znajdziemy również tej o zatwierdzeniu sprawozdania finansowego za rok 2023, czyli okresu, w którym Paweł Lisiak wydał grube miliony na jubileusz 100-lecia. Nie ukrywam, że opisując nieprawidłowości – jakich moim zdaniem dopuścili się polityczni nominaci „zjednoczonej prawicy” – liczyłem, że dowiemy się, czy „nasz łowczy” oraz jego poprzednicy działali na szkodę Polskiego Związku Łowieckiego. Okres 12 miesięcy był zdecydowanie za krótki, aby poinformować myśliwych, jak były wydatkowane środki z naszych składek…
Jeszcze płyniemy…
Naczelna Rada Łowiecka nie miała żadnych wątpliwości o konieczności podniesienia składki o 100 złotych. Związek dysponując budżetem ponad 50 milionów mógł, ale NIE zainicjował ogólnokrajowej akcji edukacji ekologicznej dla dzieci i młodzieży. NIE przeprowadził badania opinii publicznej, aby sprawdzić, jak hejt organizacji antyłowieckich wpływa na wizerunek myśliwych. NIE wykorzystał zmiany statusu ochrony wilka w Europie i nie przeprowadził monitoringu genetycznego, który mógł pokazać faktyczną liczebność tego gatunku…
Wszyscy mamy świadomość, że władze Polskiego Związku Łowieckiego mogły w tych trudnych czasach zrobić znacznie więcej i pewnie z tego powodu coraz więcej myśliwych widzi przyszłość łowiectwa w czarnych kolorach. Jeden z moich kolegów podsumował naszą sytuację parafrazując znany filmowy cytat: Jeszcze płyniemy, ale kra nad nami zamarza…