Dla niemieckich myśliwych sezon polowań na rogacze rozpoczynał się 1 maja. Jednak obecnie w kilku landach rozpoczyna się w kwietniu. Zmianę terminu uzasadnia się niezwykle dużą aktywnością sarny w tym miesiącu. W maju jej aktywność znacznie spada, a w czerwcu jest tylko nieznacznie wyższa od poziomu jaki miał miejsce w miesiącach zimowych, co ma utrudniać polowanie…
Kolejna zaletą jaką podają nasi sąsiedzi to fakt, że sarny często żerują jeszcze w zimowych rudlach, co ma dodatkowo ułatwić polowanie i wybór odpowiedniej sztuki do odstrzału…
Zbrodnia na przyrodzie
Jeszcze dalej posunęli się nasi południowi sąsiedzi. W Czechach w miesiącach wiosennych można polować na młode kozy, co budzi gorącą dyskusję i duży opór nie tylko w środowisku myśliwych.
Największa awantura toczy się wokół Parku Narodowego Szumawa. Tam poluje się na młode kozy i łanie nie tylko w lutym, ale także w marcu, kwietniu, a nawet jeszcze w maju. Takie polowanie dla czeskich myśliwych jest całkowicie nieetyczne, zaprzecza dobrym obyczajom i co podnoszą jest zdecydowanie sprzeczne z zasadami ochrony przyrody.
Przedstawiciele różnych organizacji pozarządowych, myśliwi i byli pracownicy parku podpisali ostatnio apel do czeskiego ministra środowiska. Administracja parku odpowiada, że jego pracownicy przestrzegają obowiązujących przepisów i rozporządzeń. W szczególności ustawy o łowiectwie i dekretu o czasach polowań. Resort broni parku w sprawie polowań, ale zaakceptował możliwość zmiany dekretu.
Ciężarne samice
Kilku czeskich ekspertów postanowiło zabrać głos w tej dyskusji. Przytaczają badania naukowe, które potwierdziły, że praktycznie wszystkie samice są zapłodnione. Nawet część urodzonych w poprzednim roku. Okazuje się, że do zapłodnienia dochodzi również w lutym lub marcu, gdy koźlaki i cielaki mają od 9 do 10 miesięcy.
„Sprawa Szumawy” stała się przedmiotem wielkiego społecznego oburzenia. Park Narodowy prowadzi redukcję i wykorzystuje wszystkie możliwości polowań w ramach ustawodawstwa łowieckiego. Powodem takiego działania była gradacja kornika na niespotykaną skalę, która doprowadziła do rozpadu drzewostanu. Teraz leśnicy próbują jak najszybciej odsadzić wielkie powierzchnie, dlatego jelenie i sarny traktują jak szkodniki!
Nic dziwnego, że w naszym europejskim społeczeństwie polowanie nie jest akceptowane. Opinia publiczna często traktuje nas jak „zabójców zwierząt” tym bardziej kiedy dowiaduje się, że zabijane są ciężarne samice.
Polowanie czy zabijanie?
Moim zdaniem myśliwi nie powinni godzić się na wydłużanie okresów polowań, nie mówiąc o strzelaniu do ciężarnych samic, które wiosną powinny mieć jak najwięcej spokoju w łowisku. Ich odstrzał jest bardzo ważnym elementem, ponieważ nie wolno dopuszczać do nadmiernego przegęszczenia populacji. Jednak jesienią i wczesną zimą mamy wystarczająco dużo czasu, aby wykonać plan.
Sezon na rogacze trwa prawie pięć miesięcy. Wszelkie „ułatwianie” łowów jest sprzeczne z ideą prawidłowego łowiectwa. Dlatego przestrzegamy zasad etyki, ponieważ to odróżnia myśliwego od kłusownika. Myślę, że te rozważania warto zakończyć cytatem śp. Macieja Łogina – leśnika, autora wielu artykułów i felietonów, które publikował w „Łowcu Polskim”.
„Nie na darmo wśród starszej generacji myśliwych panuje powiedzenie, stosowane zresztą na przykład przeze mnie w praktyce, że na rogacza wyrusza się, gdy „trawa zielona, a suknia czerwona”. Strzelanie do zwierzęcia, kiedy sterczy zimowy włos, gdzieniegdzie przebijają rude plamy – przecz co wygląda nieelegancko, jakby niedokładnie ubrane – nie jest w moim guście. Nie mam się też po co śpieszyć, bo sezon na rogacze długi i chociaż początek maja to piękna i niepowtarzalna pora roku, to polowanie w innych miesiącach jest nie mniej atrakcyjne, a rogacze wybarwione, że hej!”