Wszyscy krytykują podsekretarza Dorożałę za idiotyczny pomysł przenoszenia bieszczadzkich niedźwiedzi do Zakopanego.
Po wydaniu zgody przez Generalną Dyrekcję Ochrony Środowiska (GDOŚ) na eliminację trzech niedźwiedzi w gminie Cisna wybuchła medialna wojna. Weganie uruchomili wszystkich swoich dziennikarzy, aby wymusić na resorcie środowiska zmianę decyzji.
Podsekretarz Dorożała od pierwszego dnia urzędowania udowadnia, że nie ma wystarczającej wiedzy. Otoczył się aktywistami i podejmuje decyzje, które kompromitują resort i rząd Donalda Tuska.
Ruchy pozorne
Niedźwiedzie w Bieszczadach są coraz większym problemem. Nie czują strachu przed człowiekiem i szukają pożywienia między budynkami. Stwarzają realne zagrożenie dla mieszkańców, więc władze samorządowe piszą wnioski do GDOŚ o zgodę na eliminacje konfliktowych osobników.
Politycy obawiając się medialnych ataków wegan nie wyrażały zgody na odstrzał. Przypadek Cisnej jest potwierdzeniem, że rząd nie ma żadnej wizji i strategii w kwestii zarządzania dużymi drapieżnikami.
Pozorna zgoda na odstrzał trzech niedźwiedzi, to ewidentnie zasłona dymna, aby w razie zabicia człowieka przez misia winą nie obciążano urzędników. Oświadczenie wójta gminy Cisna nie pozostawia żadnych wątpliwości: „W decyzji wskazano szereg warunków determinujących możliwość wykonania odstrzału. Informujemy, że w naszej ocenie wydana decyzja nie odpowiada realnym potrzebom mieszkańców oraz gości Gminy Cisna. Stawiane w niej warunki oceniamy krytycznie i wskazujemy, że ich realizacja w sytuacji wystąpienia zagrożenia wywołanego obecnością niedźwiedzi brunatnych w pobliżu ośrodków pobytu ludzi – jest w naszej ocenie niemożliwa do wykonania z przyczyn technicznych i organizacyjnych. Nadto wyrażamy ubolewanie nad brakiem uwzględnienia w decyzji postulowanej uprzednio w składanym przez nas wniosku możliwości odłowienia poszczególnych osobników niedźwiedzi brunatnych i ich wypuszczenia w innych, odpowiednich środowiskowo regionach kraju. Z tych też względów – obecnie podejmowane są przez nas działania zmierzające do zaskarżenia tej decyzji lub postulowania o ponowne rozpoznanie sprawy przez GDOŚ, zgodnie z procedurą wynikająca z obowiązujących przepisów prawa.”
Idiotyczne pomysły Dorożały
Kilka dni po wydaniu decyzji przez GDOŚ i wściekłych atakach wegan Mikołaj Dorożała wymiękł i napisał w mediach społecznościowych: „Niedźwiedzie z Bieszczad mogą znaleźć nowy dom w Tatrzańskim Paku Narodowym. Aby to zrobić potrzebujemy pilnie wniosku wójta gminy Cisna o formalne wycofanie złożonych wczesnej przez gminę dokumentów zezwalających na odstrzał. Wtedy Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska od razu zmieni decyzję i rozpocznie proces relokacji. TPN i GDOŚ są w pogotowiu, czekamy tylko na sygnał od gminy Cisna. Niedźwiedzie po ewentualnej relokacji od razu zostaną objęte stałym monitoringiem.”
Aktywiści i naukowcy nie wytrzymali. Tak głupiego pomysłu pan Mikołaj jeszcze nie miał. Adam Wajrak nie przebierał w słowach krytyki: „Naprawdę nie wiem co powiedzieć. Ten rząd wraz ze swoimi organami od przyrody wpadł w jakąś spiralę głupoty i problemowe niedźwiedzie z Cisnej chce „relokować” w Tatry. No więc nie!”
Do założenia profilu i skomentowania został również sprowokowany profesor Henryk Okarma: „Zachodzę w głowę, jak minister odpowiedzialny za ochronę przyrody w RP może proponować coś tak bezsensownego, a raczej tak idiotycznego, jak przeniesienie problemowych niedźwiedzi z Bieszczad w Tatry.
Nie dziwię się niektórym entuzjastycznym komentarzom pod Pana wpisem, bo miejski idealizm i bambinizm jest dziś w rozkwicie. Jednak jako naukowiec badający duże drapieżniki od ponad 40 lat popełniłbym grzech zaniechania nie pisząc wprost, co sądzę o tryumfalnie ogłoszonym przez Pana pomyśle.
Panie Ministrze, powinien Pan albo zmienić doradców, albo naprawdę długo, długo, długo zastanowić się przed wrzuceniem czegoś do mediów społecznościowych. Nie jest Pan na manifie i skanduje hasła bez żadnej konsekwencji, tylko jest Pan urzędnikiem odpowiedzialnym za dobro chronionych zwierząt i bezpieczeństwo ludzi.
Naprawdę, trudno mi wyobrazić sobie coś głupszego! Tak, przeniesienie osobników problemowych jest to jedna ze znanych na świecie metod rozwiązywania sytuacji konfliktowych z niedźwiedziami, jednak jest ona bardzo trudna, czasochłonna, kosztowna i o niedużej skuteczności. Ponieważ są to już osobniki stwarzające poważne problemy w bliskości człowieka, muszą one być przeniesione w miejsca, gdzie nie będą miały kontaktu z ludźmi. W polskich górach nie ma takich miejsc! Nie ma rozleglejszych obszarów bez ludzkich siedzib! Minister od przyrody powinien to wiedzieć…
Proponowanie translokacji tych niedźwiedzi do Tatrzańskiego Parku Narodowego to przeniesienie problemu z jednego miejsca w drugie. Park nie dość, że jest bardzo mały, to jeszcze pod ogromną presją turystyczną. Ma dużo swoich niedźwiedzi i wystarczające problemy z sytuacjami konfliktowymi. Te bieszczadzkie osobniki zaraz pójdą do Zakopanego, albo będą biegały za turystami. A wielu z nich będzie karmiło „głodne misie”.
Tatrzański Park Narodowy staje na głowie, aby rozwiązywać problemy ze swoimi niedźwiedziami, a Pan Minister chce mu dorzucić kolejny, z brzemiennymi konsekwencjami dla tamtejszej populacji i niedźwiedzi i mieszkańców.
Park zapewnie nie odmówi Pana poleceniu po linii służbowej, żeby mógł Pan ogłosić sukces. Oczywiście, na Facebooku, bo w realu będzie to całkowita porażka. Proszę tylko pamiętać, że także w Solinie już czeka na transport kolejnych kilka niedźwiadków. Zapewne z chęcią zobaczą Krupówki.”
W granicach prawa
W 2012 roku zakazano myśliwym odstrzału zdziczałych psów i kotów, ale w trakcie prac w komisji posłowie: Henryk Siedlaczek, Władysław Szkop i Tomasz Kulesza przekonali parlamentarzystów do wprowadzenia innego paragrafu do ustawy, który daje możliwość usuwania wszystkich zwierząt, które bezpośrednio zagrażają człowiekowi i zwierzętom!
Pozwolę sobie zacytować art. 6 ust. 1 pkt 5 ustawy o ochronie zwierząt, który stwierdza: „Zabrania się zabijania zwierząt, z wyjątkiem: (…) usuwania osobników bezpośrednio zagrażających ludziom lub innym zwierzętom, jeśli nie jest możliwy inny sposób usunięcia zagrożenia”.
Obecnie funkcjonujące przepisy dają nam prawo reakcji, dużo szersze niż te, które funkcjonowały przez 2012 rokiem. Teraz nie jesteśmy ograniczeni wyłącznie do „zdziczałych” zwierząt. Moim zdaniem przytoczony przepis daje również prawo władzom samorządowym – odpowiedzialnym za bezpieczeństwo mieszkańców – do eliminacji niedźwiedzi, które wchodzą między zabudowania…
Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska ma prawo do wydania decyzji o redukcji w tak zwanym „środowisku”, ale kiedy niedźwiedź wejdzie na teren przedszkola w Cisnej tylko idiota będzie dzwonić do Warszawy…
Każdy wójt w Bieszczadach i Beskidach powinien w drodze przetargu wyłonić firmę, która będzie strzegła mieszkańców – podpowiadam najlepiej ze Słowacji, bo mają już doświadczenie w zabijaniu niedźwiedzi – i rozwiązać problem zanim dojdzie do tragedii.