Seria ataków niedźwiedzi w Japonii. Zaginął myśliwy – rząd ogłasza stan wyjątkowy.
Podczas gdy weganie w Polsce marzą o zakazaniu polowania Japonia rozwiązuje problem dużych drapieżników eliminując konfliktowe osobniki. Powodem jest gwałtowny wzrost liczby śmiertelnych ataków niedźwiedzi na ludzi.
W tym celu w kilku regionach kraju, japońskie władze zostały zmuszone do ogłoszenia stanu wyjątkowego. Do akcji zaangażowano służby mundurowe i myśliwych.
Śmiertelne niebezpieczeństwo
W górach Hokkaido zaginął myśliwy, który wybrał się na polowanie. Na zboczach góry Esan ratownicy znaleźli jego karabin porzucony na poboczu drogi, a także ślady niedźwiedzia i krwi. W okolicy, zaledwie kilkaset metrów dalej, zauważono dużego samca – niestety ciała myśliwego nie odnaleziono.
Na Fukushimie, 52-letni roznosiciel gazet też został zmasakrowany przez niedźwiedzia, który wciągnął ciało kilkadziesiąt metrów w krzaki. Świadkowie próbowali wszystkiego, co mogli, aby odstraszyć drapieżnika. Niestety nie byli wstanie pomóc mężczyźnie.
4 lipca 81-letnia kobieta zginęła w prefekturze Iwate. Od tego czasu w Japonii dwie inne starsze kobiety też padły ofiarą ataków niedźwiedzi. Zjawisko nie jest zatem odosobnione. Według ekspertów, niedobór naturalnych zasobów żywności – zwłaszcza żołędzi – powoduje, że niedźwiedzie migrują na tereny zamieszkane przez ludzi.
219 ofiar w 2024 roku
W zeszłym roku w Japonii odnotowano rekordową liczbę 219 ataków niedźwiedzi. Po spokojniejszym początku roku, zagrożenie powróciło. Niedźwiedzi jest coraz więcej i są głodne…
W obliczu realnego zagrożenia japoński rząd złagodził przepisy zezwalając teraz na odstrzały w nagłych wypadkach na obszarach miejskich w przypadku zagrożenia życia ludzkiego. Samorządy mogą teraz same inicjować redukcję niedźwiedzi.
To decyzja – podyktowana zdrowym rozsądkiem – wynika z powagi sytuacji, ale z pewnością wzbudzi zdziwienie wśród polskich aktywistów, którzy protestują przeciwko odstrzeleniu trzech niedźwiedzi w gminie Cisna.
Panika wśród wegan
Aktywiści udają, że nie było tragicznych wypadków na Słowacji i Rumunii, gdzie władze nie oglądając się na protesty wegan też wprowadziły przepisy zezwalające na odstrzał konfliktowych osobników. Nasi obrońcy niedźwiedzi omijają temat śmiertelnego niebezpieczeństwa i snują opowieść o niewłaściwym zabezpieczaniu śmieci…
W akcie desperacji uruchomili nawet Rzecznika Praw Obywatelskich, aby w trybie nadzwyczajnym zaskarżył decyzję Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska zezwalającej odstrzelić trzy niedźwiedzie. Ciekawe czy rzecznik będzie chciał interweniować i brać na swoje barki odpowiedzialność za ewentualny śmiertelny wypadek?
Zawsze dopiero informacje o rozszarpanych obywatelach, a niekiedy całkowicie zjedzonych powoduje otrzeźwienie wśród polityków. W takich chwilach wzywa się myśliwych do działania i już nikt nie ma wątpliwości, że zarządzanie przyrodą nie polega na opowiadaniu bajek, wymyślaniu chwytliwych hasełek, czy pisaniu petycji…