Jestem pod wielkim wrażeniem dla Pani dyrektor Andżeliki Gackowskiej z Lasów Miejskich w Warszawie oraz Pana Andrzeja, który złożył bardzo pouczającą samokrytykę.
Dla większości mieszkańców Ursynowa – największego stołecznego osiedla – przebudowa pobliskiego Lasu Kabackiego może wyglądać jak akt wandalizmu, za którym stoją jak zawsze chciwi i pazerni na kasę leśnicy. Wśród rozgoryczonych był również Pan Andrzej.
Jest użytkownikiem lasu i chciałby żeby tętnił życiem, a widok pilarzy zwyczajnie go rozwścieczył, ponieważ uważał jak wielu Polaków, że wycinanie lasu wiąże się z jego śmiercią.
Był gotów rozpętać wielką awanturę, ale Pani inżynier miała ochotę i czas na rozmowę, a nawet spotkanie, na którym wytłumaczyła prostym językiem – trudny do ogarnięcia proces jaki ma miejsce w Lesie Kabackim.
Przeczytałem nie tylko wpis Pana Andrzeja, ale również liczne komentarze, dlatego twierdzę, że jest pouczający! Lektura uświadamia, że leśnicy porozumiewają się „swoim” językiem , który jest całkowicie niezrozumiały dla zwykłego obywatela.
Czkawką obija się brak edukacji oraz dyskusji i jednoczesne oddanie pola demagogom, co zepchnęło nas – leśników i myśliwych – do narożnika, w którym musimy „walczyć” o szacunek i godność. W takiej sytuacji trudno dyskutować, ale taktyka „zabijania” przeciwników jest błędem!
Próba tłumaczenia w momencie przypinania się łańcuchami przez miejskich ekologów – zazwyczaj jest mocno spóźniona. Wielką sztuką jest wypatrzenie małego ogniska i zgaszenie go w zarodku. Tak właśnie postąpiła Pani inżynier i za to należy się jej – nie tylko medal.
Moim zdaniem minister Siarka powinien zaproponować Pani inżynier jeśli nie stanowisko dyrektora Lasów Państwowych to przynajmniej osoby odpowiedzialnej za promocję, bo udowodniła, że rozumie obecną sytuację i umie działać!