Norwegia ustanowiła strefę gdzie mogą bytować wilki. Stanowi mniej niż pięć procent powierzchni tego kraju. Jeśli drapieżniki pojawią się poza tym terenem, pozwolenie na odstrzał udzielany jest bardzo szybko.
Norwegia prowadzi konsekwentną politykę dotyczącą tych drapieżników. Prowadzony jest monitoring, który corocznie potwierdza liczebność około 100 osobników i wykazuje, że połowa populacji bytuje również w Szwecji.
Miejscowy WWF uważa, że norweskie zarządzanie jest sprzeczne z prawem. Dlatego w 2017 roku złożyli pozew przeciwko państwu. Oczywiście przegrali w pierwszej instancji w sądzie rejonowym w Oslo, ale odwołali się do sądu apelacyjnego, który utrzymał wyrok. Obrońców wilków to nie przekonuje i odwołali się do tamtejszego sądu najwyższego.
Głównym argumentem norweskich organizacji pozarządowych jest zbyt mała liczebność wilków. Podnoszą, że tak nieliczna populacja jest narażona na chów wsobny. Nie chcą zaakceptować łącznego zarządzania skandynawskimi wilkami. Tymczasem miejscowe społeczności i rolnicy postulują o zwiększenie odstrzałów.
W całej Skandynawii większość społeczeństwa chce uregulowania liczebności populacji tak, aby była na niskim poziomie, co przełoży się zmniejszenie szkód i trzymania wilczych watah z dala od terenów zamieszkałych.
Wszystkie trzy kraje skandynawskie utrzymują obszary wypasu reniferów na północy wolne od wilków. Norwegia nie jest członkiem Unii Europejskiej, dlatego idzie najdalej i przyznaje pastwiskom dużo większy priorytet. Szwecja i Finlandia zapewniły sobie to prawo w negocjacjach akcesyjnych do Unii Europejskiej.