Światowej sławy Park Narodowy Yellowstone, który obejmuje swym zasięgiem prawie dziewięć tysięcy kilometrów kwadratowych, czyli prawie tyle, co województwo opolskie, musi wpuścić myśliwych. Jego największym atutem jest bioróżnorodność, a symbolem są bizony i wilki.
Bizony reintrodukowano na początku XX wieku. Teraz ich populację szacuje się na ponad 5000 sztuk, co stanowi najwyższy poziom w historii. Rocznie przyrasta między 10, a 17 procent i władze parku Yellowstone muszą rozwiązać problem.
Obecność wilków w parku – które również tam zostały reintrodukowane – nie rozwiązuje problemu regulacji pogłowia bizonów. To kolejny dowód, że fantazje organizacji antyłowieckich o samoregulacji można wyrzucić do kosza. Obecność wilków niczego nie zmieniło. Okazuje się, że żaden ich naturalny drapieżnik – poza człowiekiem – nie jest w stanie zrównoważyć tej populacji.
Urzędnicy federalni, stanowi oraz plemiona rdzennych mieszkańców Ameryki Północnej, którzy mają prawo użytkować populację bizonów – zawarli umowę. Na jej podstawie myśliwi dokonają odstrzału 900 sztuk. Jak za czasów Buffalo Billa ruszą tej zimy na wielkie polowanie!
Bizony z Yellowstone to coraz większy problem, ponieważ zimą opuszczają teren parku i kierują się na północ do Montany. To budzi obawy, że zwierzęta mogą przenosić brucelozę na bydło, czyli groźną chorobę bakteryjną, która może zarażać ludzi.
Organizacje antyłowieckie protestują, ale nie mają wsparcia od biologów, którzy uspokajają, że odstrzał na tym poziomie nie zagraża populacji bizonów i wiosną w parku znowu będzie ponad pięć tysięcy osobników.
W zeszłym roku 45 tysięcy myśliwych złożyło wniosek o licencję na 12 bizonów przeznaczonych do odstrzału, więc z corocznym upolowaniem 900 sztuk nie będzie żadnego problemu. Tymczasem w naszym kraju „zjednoczoną prawicę” zastraszył pan Wajrak z koleżankami i żubry redukują leśnicy…